Kołodziejski: Pierwsze ofiary multi-kulti

Niedawno znajoma ze Szwajcarii opowiadała mi o swoich koleżankach z pracy – imigrantkach z Maroka.

Aktualizacja: 26.08.2016 23:22 Publikacja: 25.08.2016 20:25

Kołodziejski: Pierwsze ofiary multi-kulti

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Są to normalne kobiety, które przybyły parę lat temu do Europy w poszukiwaniu lepszego życia i je znalazły. Nie wyrzekły się przy tym swoich obyczajów i religii, starają się jednak, aby te sfery życia nie utrudniały im funkcjonowania w zachodnim świecie. Przez wiele lat modliły się w jednym z genewskich meczetów. Kilka miesięcy temu zmuszone były jednak znaleźć inny. Przyczyną był nowy imam, który zamienił modlitwy w pełne nienawiści pranie mózgów. Marokanki nie były w stanie tego znieść i zrezygnowały z wizyt w tej świątyni.

Historia ta – podobnie jak inne usłyszane przeze mnie rok temu w Holandii – dowodzi, że wśród powiększającej się z roku na rok muzułmańskiej diaspory w Europie większość ciągle jeszcze stanowią najzwyklejsi ludzie, którzy nie mają ochoty być wplątani w dżihad przeciwko Zachodowi.

Paradoksalnie, dżihadyści są znacznie większym zagrożeniem dla swoich ciężko pracujących współbraci niż dla Europejczyków. Przede wszystkim dlatego, że ci normalni muzułmanie w obliczu niemocy politycznie poprawnego państwa stają się pierwszymi ofiarami radykałów. Dżihadyści ich wprawdzie – na razie – nie zabijają, ale skutecznie terroryzują, szantażują fałszywą lojalnością, każą opowiadać się po swojej stronie. Łatwo sobie wyobrazić, co może czekać kogoś, kto odrzuci postawione mu przez islamistów ultimatum i zamiast poprzeć – choćby biernie – dżihadystów, zdecyduje się być lojalnym obywatelem swojego nowego państwa.

Dżihadyści nie urośliby tak bardzo w siłę, gdyby nie szkodliwa polityka politycznej poprawności, która sparaliżowała zachodnią Europę. Gdyby tamtejsze policje skutecznie rozprawiały się z radykalnymi islamistami i bandytami, to zwykli muzułmanie mieliby oparcie w państwie, które ich przygarnęło, odczuliby jego siłę i autorytet, a wraz z nim mieliby powody, aby okazać mu lojalność przeciwko bandzie terrorystów.

Polityka multi-kulti pozostawiła jednak społeczności muzułmańskie samym sobie, tłumacząc to fałszywie niezgodą na paternalizm zachodnich instytucji wobec innych kultur. Gdy państwo – w obawie przed zarzutami rasizmu i ksenofobii – wycofało się ze swoich powinności, jego miejsce zajęli radykalni imamowie i dżihadyści. Lewacka ideologia sama wyhodowała sobie terrorystów biegających po ulicach z maczetami.

Ofiarami multi-kulti są nie tylko zabici w zamachach, nie tylko zastraszeni Europejczycy, ale także muzułmanie, którym zamiast w miarę normalnego życia, zafundowano niechęć całej Europy i życie w wyjętych spod prawa gettach.

Są to normalne kobiety, które przybyły parę lat temu do Europy w poszukiwaniu lepszego życia i je znalazły. Nie wyrzekły się przy tym swoich obyczajów i religii, starają się jednak, aby te sfery życia nie utrudniały im funkcjonowania w zachodnim świecie. Przez wiele lat modliły się w jednym z genewskich meczetów. Kilka miesięcy temu zmuszone były jednak znaleźć inny. Przyczyną był nowy imam, który zamienił modlitwy w pełne nienawiści pranie mózgów. Marokanki nie były w stanie tego znieść i zrezygnowały z wizyt w tej świątyni.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Czaputowicz: Zmiana unijnego paradygmatu
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Unia Europejska na rozstaju dróg
Opinie polityczno - społeczne
Cezary Szymanek: Spełnione nadzieje i rozwiane obawy po 20 latach w UE
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Witajcie w innym kraju
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Na 20 lat Polski w Unii
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?