Tego nie wie nikt, ale cykliczność zjawisk gospodarczych podpowiada, że po okresie szybkiego wzrostu polskiej gospodarki przyjdzie spowolnienie i powodów, aby podwyższać stopy procentowe, tym bardziej nie będzie.
Taka postawa Rady Polityki Pieniężnej może niepokoić w kontekście przyspieszającego mocno wzrostu popytu na kredyt hipoteczny. W maju klienci banków wnioskowali o kredyty na kwotę o 26 proc. większą niż przed rokiem. W pewnej mierze jest to efekt wzrostu cen mieszkań, wymuszającego zaciąganie większych kredytów. Przede wszystkim jednak rośnie popyt na nieruchomości. Sprzyja temu doskonała koniunktura na rynku pracy, program 500+ oraz właśnie niskie stopy procentowe. Z jednej strony sprawiają one, że kredyt jest tani, z drugiej zaś, że nieatrakcyjne są lokaty bankowe. Bardziej zasobnych Polaków skłania to do lokowania oszczędności na rynku mieszkaniowym. Jednocześnie deweloperzy, którzy w 2017 r. sprzedali rekordową liczbę mieszkań, zapowiadają, że w tym roku sprzedaż będzie już mniejsza. Brakuje im gruntów oraz rąk do pracy. Malejąca podaż mieszkań przy rosnącym popycie gwarantuje, że ceny będą szły w górę.