Aktualizacja: 11.12.2018 20:00 Publikacja: 11.12.2018 20:00
Foto: Bloomberg
Rz: Kilka lat temu byłem z grupą znajomych na Alasce. Odwiedziliśmy dolinę, którą wypełniał kiedyś Exit Glacier, czyli Lodowiec Wyjścia, a tabliczki tam umieszczone pokazywały, jaki był jego zasięg kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu. Cofanie się lodowca o całe kilometry było wyraźnie widoczne, a my dyskutowaliśmy, czy to wpływ człowieka czy naturalny proces. Co by pan powiedział naszej wycieczce?
Prof. Mario Molina, chemik z Uniwersytetu Kalifornii, był gościem sympozjum PAN o zmianach klimatycznych, które odbyło się w ramach szczytu COP24 w Katowicach: Nazwa tego lodowca jest bardzo sugestywna. Powiedziałbym, że ocieplenie klimatu jest wyraźnie widoczne i że najbardziej prawdopodobną przyczyną jest działalność człowieka. Oczywiście, wiadomo, że klimat na Ziemi się zmieniał, a lodowce to przyrastały, to znów topniały, ale jeszcze nigdy w historii ocieplenie nie następowało tak szybko. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat lodowce stopniały tak szybko, jak nie topniały przez tysiące lat.
GUS opublikował właśnie dane na temat stanu polskiej gospodarki w II kwartale. I nie są to wcale dane bardzo optymistyczne, choć na pierwszy rzut oka mogą się takie wydawać.
Raty kredytów wyższe nawet o połowę? Choć prawdopodobieństwo takiego scenariusza nie jest dziś wysokie, nie jest on jednak niemożliwy.
Homo oeconomicus zaczął być prezentowany jako „bezduszna" i „agresywna" maszyna do kalkulowania kosztów i korzyści, działająca wedle zasady, że ekonomiczny cel, czyli maksymalizacja własnych korzyści, uświęca środki.
Nikt od 20 lat tak bardzo nie nakręcił wzrostu cen w Polsce, jak pandemia pod rękę z lekceważącą inflację Radą Polityki Pieniężnej.
Przez wciąż wysoki wskaźnik inflacji wydatki świąteczne Polaków rosną z roku na rok. Podczas gdy w 2022 roku było to średnio 1427 zł, to w 2023 roku przeciętny Polak wydał na święta już 1490 zł .
Analiza skutków rządów 50 populistycznych liderów, w różnych okresach i krajach, wykazała, że ich ambitne plany kończą się nieodmiennie trwałym spowolnieniem wzrostu.
Czy prawo do wypowiedzi jest współcześnie nadużywane, czy skuteczniej tłumione?
Z naszą demokracją jest trochę jak z reprezentacją w piłkę nożną – ciągle w defensywie, a my powtarzamy: „nic się nie stało”.
Trudno uniknąć wrażenia, że kwalifikacja prawna zdarzeń z udziałem funkcjonariuszy policji może zależeć od tego, czy występują oni po stronie potencjalnych sprawców, czy też pokrzywdzonych feralnym postrzeleniem.
Niektóre pomysły na usprawnienie sądownictwa mogą prowadzić do kuriozalnych wręcz skutków.
Hasło „Ja-ro-sław! Polskę zbaw!” dobrze ilustruje kłopot części wyborców z rozróżnieniem wyborów politycznych i religijnych.
Ugody frankowe jawią się jako szalupa ratunkowa w czasie fali spraw, przytłaczają nie tylko sądy cywilne, ale chyba też wielu uczestników tych sporów.
Współcześnie SLAPP przybierają coraz bardziej agresywne, a jednocześnie zawoalowane formy. Tym większe znacznie ma więc właściwe zakresowo wdrożenie unijnej dyrektywy w tej sprawie.
To, co niszczy demokrację, to nie wielość i różnorodność opinii, w tym niedorzecznych, ale ujednolicanie opinii publicznej. Proponowane przez Radę Ministrów karanie za „myślozbrodnie” to znak rozpoznawczy rozwiązań antydemokratycznych.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas