Groźba kaucji – i plastik zniknie

Dajmy sklepom i producentom pięć lat na pozbycie się nadmiaru plastikowych opakowań. Jeśli tego nie zrobią, wprowadźmy w całej Europie wysokie zwrotne kaucje za każdą tackę czy torebkę z tworzywa.

Aktualizacja: 16.06.2019 21:17 Publikacja: 16.06.2019 21:00

Groźba kaucji – i plastik zniknie

Foto: Adobe Stock

Popieram samoregulację w gospodarce. Święcie wierzę, że żaden nawet najmądrzejszy urzędnik nie jest w stanie lepiej niż biznesowi praktycy opracować standardów dotyczących działalności gospodarczej. Dlatego niezmiernie mnie cieszy, że w odzewie na krytykę dotyczącą tysięcy ton plastikowych opakowań, jakimi jako konsumenci i producenci zaśmiecamy świat, firmy prowadzące sprzedaż w internecie postanowiły się samoograniczyć.

Przestawianie się e-handlu na opakowania z surowców recyklingowych to wprawdzie jeszcze nie samoregulacja, bo brakuje koordynacji działań i wspólnych standardów. Ale dobrze, że pierwszy krok został zrobiony. Czekamy na kolejne ze strony sklepów stacjonarnych. Bo choć to e-handel najszybciej powiększa górę śmieci, jaka zasypuje nas wszystkich, to wciąż głównym śmieciarzem pozostaje ten działający w realu – od dystrybutorów żywności po sprzedawców elektroniki.

Zawsze mnie dziwi, jak dużo plastiku można zużyć do zapakowania dwóch surowych burgerów albo małego pendrive'a. Wiem, że opakowanie ma nie tylko chronić towar, ale też w myśl zasad marketingu odpowiednio go eksponować i swoją wielkością podkreślać jego walory. Wiadomo: klient kupuje oczami. Ale dlaczego producenci nie mieliby skromną formą pudełek podkreślać swojej troski o środowisko?

Mieszkam na przedmieściu, gdzie posortowane surowce wtórne – plastik, metale i papier – odbierane są tylko raz w miesiącu. Czekające na odbiór wory wypełnione zużytymi opakowaniami budzą wyrzuty sumienia, pokazując, jak wielkimi śmieciarzami wszyscy jesteśmy.

Dlatego apeluję do producentów i handlowców o opamiętanie i ograniczenie tego nadmiaru. A do władz – o stanowcze zachęcenie ich do tego samoograniczenia. To zadanie dla nowej Komisji Europejskiej – każdy rząd z osobna ma za krótkie ręce, by wymusić takie zmiany na wspólnym rynku. Bruksela ma natomiast pozytywne doświadczenia w „łagodnej perswazji", choć w innej dziedzinie. Kiedyś np. postawiła producentom telefonów komórkowych ultimatum: albo stworzycie wspólny standard wtyczek ładowarek, albo zrobimy to za was. I się udało, firmy się dogadały. W ten sposób powstało łącze mikroUSB.

Na rozwiązanie problemu opakowań plastikowych nowa Komisja Europejska powinna wyznaczyć termin, np. pięcioletni. Jeśli producenci i dystrybutorzy się nie dogadają i radykalnie nie ograniczą ich ilości, politycy powinni ich do tego zmusić, wprowadzając wysokie zwrotne kaucje (np. równowartość 0,5–1 zł) za każdą plastikową tackę czy torebkę. Dobry wzorem jest działający w Niemczech system zwrotu butelek i puszek. Owszem, byłby to dodatkowy koszt dla producentów, handlowców i konsumentów, ale czy etyczne jest przerzucanie go dzisiaj na całe społeczeństwo?

Władze Krakowa niedawno uruchomiły butelkomat wypłacający po 10–20 gr za każdą odniesioną butelkę PET. Skup cieszył się tak wielkim powodzeniem, że szybko się skończyła kwota nań przeznaczona. Już ten przykład pokazuje, że kaucje za wszystkie opakowania plastikowe rozwiązałyby problem, zwłaszcza gdyby były znacznie wyższe. A tak naprawdę wystarczyłoby nimi postraszyć.

Popieram samoregulację w gospodarce. Święcie wierzę, że żaden nawet najmądrzejszy urzędnik nie jest w stanie lepiej niż biznesowi praktycy opracować standardów dotyczących działalności gospodarczej. Dlatego niezmiernie mnie cieszy, że w odzewie na krytykę dotyczącą tysięcy ton plastikowych opakowań, jakimi jako konsumenci i producenci zaśmiecamy świat, firmy prowadzące sprzedaż w internecie postanowiły się samoograniczyć.

Przestawianie się e-handlu na opakowania z surowców recyklingowych to wprawdzie jeszcze nie samoregulacja, bo brakuje koordynacji działań i wspólnych standardów. Ale dobrze, że pierwszy krok został zrobiony. Czekamy na kolejne ze strony sklepów stacjonarnych. Bo choć to e-handel najszybciej powiększa górę śmieci, jaka zasypuje nas wszystkich, to wciąż głównym śmieciarzem pozostaje ten działający w realu – od dystrybutorów żywności po sprzedawców elektroniki.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację