Wiemy, że pakiet ustaw ma być przyjęty w ciągu najbliższego tygodnia.
I dobrze, rząd powinien bardzo szybko reagować. Ale spójrzmy na jedną z propozycji, mianowicie udział państwa w ponoszeniu kosztów zatrudnienia pracowników na poziomie 40% średniego lub minimalnego wynagrodzenia. To nie uwzględnia przecież realnych dochodów tychże pracowników. Dodając do tego wzrost cen, którego nie unikniemy, prowadzić będzie do szybkiego ubożenia tysięcy polskich rodzin. Przedsiębiorcy od początku postulują, aby mechanizmy kompensacyjne odnosiły się do realnych pensji, które otrzymują pracownicy.
Drugie, co najmniej 40%, będą nadal płacić przedsiębiorcy. Skazanie na bankructwo tych, którzy nie będą mieli w tym czasie żadnego przychodu?
Z rosnącą liczbą bankructw firm w Polsce i tak musimy się liczyć. Raz jeszcze, dobrze skonstruowany program pomocowy pomoże zachować większość polskich miejsc pracy. Podkreślam, dobrze skonstruowany.
Czyli jaki?
Taki, który będzie pomagał przedsiębiorcom przez cały czas „wstawania z kolan”. Na przykład składki ZUS, co jest bardzo ważne dla małych i średnich przedsiębiorców. Nie chodzi o to, by je na 3 miesiące zawiesić, bo po tym czasie przez kolejne 3 miesiące trzeba będzie płacić podwójne. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest patrzenie na te zobowiązania w perspektywie 18 – 24 miesięcy. Tak, aby na koniec tego okresu rachunek przedsiębiorcy w ZUS się zgadzał, a nie już w lipcu czy w sierpniu. Nie wiemy przecież, jak rozwinie się dzisiejsza sytuacja.
Patrząc natomiast z perspektywy dużych firm, bardzo ważnym postulatem jest elastyczność kont czasu pracy zatrudnionych osób. Chodzi o to, aby miesięczne limity mogły być rozliczone w perspektywie 18 - 24 miesięcy. To bardzo pomoże zachować niską stopę bezrobocia.