Kredyty hipoteczne, których celem jest finansowanie nieruchomości, stanowią istotny składnik portfeli kredytowych całego systemu bankowego. Na koniec 2019 r. ich wartość wynosiła: 312 mld zł w przypadku kredytów denominowanych w złotych, 98 mld zł we fankach i 21 mld zł w euro.
Kredyty frankowe stanowią od 2015 r. istotny problem dla systemu bankowego: uwolnienie kursu franka z dnia na dzień istotnie zwiększyło koszt spłaty kapitału dla części kredytobiorców. Zarabiając w kraju w złotych, zaciągnęli kredyty w obcych walutach (obok franka w euro, ale i w dolarach, a nawet jenach), nie licząc się z tym, że w czasie 15–35 lat spłaty rat może dojść do istotnych zmian kursów walut. To o tyle ciekawe, że 72 proc. kredytobiorców walutowych to osoby z wyższym wykształceniem.
Najważniejszym powodem zaciągania kredytów w obcych walutach były niższe raty w porównaniu z zadłużeniem w rodzimej walucie, ale także skłonność banków do udzielania tych kredytów oraz prawna możliwość ich udzielania w oparciu o ustawę z 2002 r.
Warto też przypomnieć, iż w obliczu narastającego udziału walutowych kredytów hipotecznych w portfelach banków Związek Banków Polskich już w październiku 2005 r. zwracał się do instytucji nadzorujących, czyli wówczas Generalnego Inspektoratu Nadzoru Bankowego i NBP, o ograniczenie udzielania tych kredytów. Wówczas nie spotkało się to z pozytywną reakcją regulatora i dopiero w marcu 2006 r. KNF wydała tzw. rekomendację S wzywającą do ograniczania tych kredytów (co 1 lipca 2007 r. spotkało się z negatywną opinią rządzącego wówczas PiS, że banki celowo utrudniają społeczeństwu nabywanie mieszkań).
Ostatecznie w latach 2008–2011 KNF za pomocą kolejnych rekomendacji S(II), T i S(III) wyeliminował udzielanie hipotecznych kredytów w walutach osobom, które w walutach nie zarabiają. Jednocześnie dzięki obniżce stóp procentowych dla złotego gwałtownie zaczęły przyrastać kredyty w rodzimej walucie.