Miliarder od leków

Właściciel Polpharmy znów wraca na czołówki gazet. Tym razem jako przyszły wiceprzewodniczący rady dyrektorów węgierskiego potentata farmaceutycznego Gedeon Richter

Publikacja: 16.11.2007 02:50

Miliarder od leków

Foto: Forum

– Cieszy mnie perspektywa współpracy z prezesem Gedeona Erikiem Bogschem i jego kolegami. Zarządzaną przez nich firmę od dawna szanowałem i podziwiałem – tak Jerzy Starak komentował wczoraj ogłoszone właśnie plany fuzji kontrolowanej przez niego Polpharmy z Richterem.

Biznesmen zaliczany do czołówki najbogatszych Polaków nie kryje zadowolenia z przyszłej transakcji. W końcu dopiął swego. Przedstawiciele Polpharmy przez ostatnich kilka lat trzymali w napięciu rynek, opowiadając a to o planowanych przejęciach, a to o fuzjach, do których nie dochodziło. Jednak wczoraj firma udowodniła swoją wartość, znajdując strategicznego partnera. A Jerzy Starak dał sygnał konkurentom, że choć ostatnio częściej można było go spotkać za granicą niż w Polsce, nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w rodzimym biznesie farmaceutycznym. W 2006 roku kontrolowane przez niego firmy miały 1,4 mld zł przychodów. Absolwent warszawskiej Akademii Rolniczej, którego majątek dzielony z żoną jest dziś szacowany na ponad 2,8 mld zł, zaczynał jak większość rodzimych milionerów: od firmy polonijnej Comindex. Swoją karierę biznesową pośrednio zawdzięcza firmie Colgate-Palmolive, której przedstawiciele zwrócili się do niego na początku lat 90. z propozycją współpracy. Anegdota głosi, że mało brakowało, a współpracownicy biznesmena, którzy podejmowali wysłanników międzynarodowego koncernu pod nieobecność szefa, wzgardziliby ich ofertą: tak bardzo upojeni byli wówczas własnymi sukcesami handlowymi w Mongolii i na Kubie.

Na szczęście Starak w samą porę znalazł się z powrotem na miejscu. Zdążył podjąć Amerykanów w hotelu Marriott i dobić z nimi interesu. W ten sposób powstała wspólna firma produkująca w Polsce kosmetyki Colgate-Palmolive. Zdobyte wówczas doświadczenie biznesmen wykorzystał, służąc za przewodnika po polskim rynku kolejnym koncernom z Zachodu – Nutricii i Bolsowi.

A potem ruszył na podbój krajowego przemysłu farmaceutycznego, kupując udziały w Polpharmie, która dziś kontroluje 5,5 proc. polskiego rynku leków. Starak planował stworzyć wokół tej spółki silną grupę, m.in. poprzez zakup trzech ostatnich państwowych Polf. Na razie do jego nabytków z branży należą Polfa Lublin, lubelski Herbapol i fabryka płynów infuzyjnych Medana Pharma Terpol Group.

W ostatnich latach, nie tracąc z oczu farmacji, Starak konsekwentnie budował imperium w branży spożywczej. Rok temu doprowadził do fuzji czterech firm tłuszczowych (Ewico, ZPT Olvit, Olvit-PRO i ZPT Kruszwica), tworząc największy koncern produkujący oleje i margaryny.

Jerzy Starak jest kojarzony z lewicą. Symbolem tych związków były zdjęcia z organizowanego przez Staraka w 2002 r. hucznego sylwestra połączonego z kuligiem, na którym gościł ówczesnego premiera Leszka Millera i jego ministrów.

– Cieszy mnie perspektywa współpracy z prezesem Gedeona Erikiem Bogschem i jego kolegami. Zarządzaną przez nich firmę od dawna szanowałem i podziwiałem – tak Jerzy Starak komentował wczoraj ogłoszone właśnie plany fuzji kontrolowanej przez niego Polpharmy z Richterem.

Biznesmen zaliczany do czołówki najbogatszych Polaków nie kryje zadowolenia z przyszłej transakcji. W końcu dopiął swego. Przedstawiciele Polpharmy przez ostatnich kilka lat trzymali w napięciu rynek, opowiadając a to o planowanych przejęciach, a to o fuzjach, do których nie dochodziło. Jednak wczoraj firma udowodniła swoją wartość, znajdując strategicznego partnera. A Jerzy Starak dał sygnał konkurentom, że choć ostatnio częściej można było go spotkać za granicą niż w Polsce, nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w rodzimym biznesie farmaceutycznym. W 2006 roku kontrolowane przez niego firmy miały 1,4 mld zł przychodów. Absolwent warszawskiej Akademii Rolniczej, którego majątek dzielony z żoną jest dziś szacowany na ponad 2,8 mld zł, zaczynał jak większość rodzimych milionerów: od firmy polonijnej Comindex. Swoją karierę biznesową pośrednio zawdzięcza firmie Colgate-Palmolive, której przedstawiciele zwrócili się do niego na początku lat 90. z propozycją współpracy. Anegdota głosi, że mało brakowało, a współpracownicy biznesmena, którzy podejmowali wysłanników międzynarodowego koncernu pod nieobecność szefa, wzgardziliby ich ofertą: tak bardzo upojeni byli wówczas własnymi sukcesami handlowymi w Mongolii i na Kubie.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację