Prawo (skromnie nazwę je pierwszym prawem Zielińskiego) to głosi: „pracownicy bardzo rzadko strajkują, kiedy ich sytuacja płacowa lub warunki pracy się pogarszają, natomiast liczba strajków rośnie, kiedy rośnie szansa na zwycięskie zakończenie strajku, a więc wtedy, kiedy pracownicy optymistycznie oceniają stan rynku pracy i warunki makroekonomiczne”.
O tym, że tak jest, łatwo się przekonać nawet po pobieżnym przeglądzie obecnej sytuacji. Już są lub grożą nam lada chwila cztery wielkie strajki: służby zdrowia, górników węgla kamiennego, nauczycieli i kolejarzy. I odnotować warto, że we wszystkich tych przypadkach sytuacja płacowa pracowników w ostatnim czasie nie uległa pogorszeniu a raczej przeciwnie, nieco się poprawiła.
Jeżeli pierwsze prawo mówi o zachowaniach pracowników, to drugie opisuje reakcje pracodawców, a co zatem idzie, także perspektywy zakończenia sporu. I to drugie prawo stwierdza, że szansa na wystrajkowanie podwyżek jest tym większa, im bardziej miękki jest pracodawca, a ustalanie wysokości wynagrodzenia ma charakter dyskrecjonalny i nie zależy od czynników obiektywnych.
Nietrudno zauważyć, że najbardziej miękkim z możliwych właścicieli jest państwo, które nie musi czerpać korzyści z posiadanej własności, bo zawsze dodatkowe pieniądze pozyskać może, nakładając dodatkowe podatki. Odnotować także warto, że strajkujące zakłady należą do sektora publicznego, w całości lub części utrzymywane są ze środków publicznych, a wynagrodzenia w nich mają bardzo nikły – jeżeli w ogóle – związek z wydajnością i jakością pracy.
Morał z powyższych praw jest jeden. Jeżeli władze państwowe chcą mieć trochę więcej spokoju społecznego, powinny zmniejszać skalę swojej własności i rozciągać na nią rygory gospodarki rynkowej. Narusza to istniejące przywileje (w tym prawo do bezkarnego strajkowania), a więc wymaga sporej odwagi. Innej drogi jednak nie ma, bo każde pozostałe rozwiązanie (czyli w praktyce podporządkowanie się żądaniom protestujących) gasi pożar tylko chwilowo. A ponieważ warunki dla funkcjonowania praw Zielińskiego pozostaną, pewne jest, że strajki powtórzą się za chwilę. Ale tak naprawdę – i to jest trzecie prawo Zielińskiego – władze o tym wiedzą. Mają jednak nadzieję, że ta chwila będzie trwała dłużej niż ich kadencja.