Firmy „dojrzewają”, więc znów warto inwestować w Polsce

Aktualizacja: 05.02.2008 13:08 Publikacja: 05.02.2008 01:25

Firmy „dojrzewają”, więc znów warto inwestować w Polsce

Foto: FORUM/REUTERS

RZ: Od lat mówi się w EBOR o „dojrzewaniu”, czyli powolnym wycofywaniu się banku z takich krajów, jak Polska. Tymczasem przyjechał pan do Warszawy i podpisuje pan umowy z polskimi firmami, które chcą inwestować za granicą.

Jean Lemierre:

To jest właśnie „dojrzewanie” polskich firm – nowy, bardzo korzystny trend w dziedzinie inwestycji zagranicznych. Takie inwestycje, jak Cersanitu i Barlinka na Ukrainie, ekspansja na nowe, szybko rozwijające się rynki to doskonały pomysł, dlatego EBOR jest gotowy wesprzeć te inwestycje. Nadal również jesteśmy gotowi uczestniczyć w restrukturyzacji polskich przedsiębiorstw, jeśli tylko zajdzie taka potrzeba. Mamy doświadczenie w inwestowaniu w programy komunalne. Jesteśmy w stanie pomóc w wykorzystaniu funduszy Unii Europejskiej na przykład poprzez program JASPERS. Ale nie będziemy w Polsce zawsze. Przewidujemy wycofanie się z waszego kraju w 2010 roku.

Polska gospodarka szybko się rozwija, z drugiej strony jednak widać silną presję płacową. Czy pana zdaniem nie zniechęci to inwestorów zastanawiających się nad ulokowaniem produkcji w naszym kraju?

Rzeczywiście to trudny czas i niezbędna jest rozważna polityka. Tak szybki wzrost polskiej gospodarki jest jak najbardziej pożądany. I jeśli przyjrzymy się polskiej gospodarce, wszystko wygląda pozytywnie. Wasze PKB rośnie bardzo szybko, choćby dlatego, że wasz kraj wszedł do Unii Europejskiej i uzyskał dostęp do wspólnotowych środków finansowych, doskonałe są wyniki eksportu. Ale Polska, tak jak wszystkie nowe kraje Unii, stanęła przed wielkim wyzwaniem: jak utrzymać konkurencyjność swoich firm i ile jeszcze można z gospodarki wycisnąć. W tym kontekście problem płacowy jest niesłychanie ważny, ale niezbędna jest też daleko posunięta wstrzemięźliwość. Przy tym koszt pracy nie jest jedynym problemem, jaki tu widzę. Trzeba uporać się jeszcze z innymi, jak chociażby bardzo wysokie koszty energii, i to w sytuacji, kiedy są ogromne możliwości jej zaoszczędzenia. Uwolnione środki z powodzeniem mogłyby zostać wykorzystane do tworzenia nowych miejsc pracy.

Marnotrawienie energii EBOR zarzucał Polsce od dawna. I zawsze oferował pomoc w rozwiązaniu tego problemu. Czy nadal tak jest?

Nic się nie zmieniło. Współpracujemy przy unowocześnieniu elektrowni. Mamy sprawdzone programy współfinansowania nie tylko dla firm, ale nawet dla gospodarstw domowych. Takie programy wprowadzane przez władze przy wsparciu lokalnych banków działają już w Bułgarii, na Ukrainie i na Słowacji. Przy tym korzystne efekty są widoczne bardzo szybko.

Polskich przedsiębiorców niepokoi również szybki wzrost kursu złotego. Czy temu też można w przedsiębiorstwach jakoś zaradzić?

Znów musimy wrócić do roztropnej polityki płacowej, poszanowania energii i zwiększenia wydajności produkcji przemysłowej. To oznacza wymóg modernizacji systemu produkcji, ale i poprawy stanu infrastruktury. Oczywiście jest to kosztowne, ale w przypadku Polski pieniądze nie stanowią problemu i nie są trudne do uzyskania. Jest Europejski Bank Inwestycyjny, jest EBOR. Jesteśmy tutaj po to, aby rząd miał większe pole manewru przy istniejących ograniczeniach budżetowych. A na pierwszy rzut oka widać, że trzeba wesprzeć i rozwój infrastruktury, i inwestycje w sektorze publicznym.

Czy pana zdaniem finansowy kryzys na świecie, jakiego dzisiaj jesteśmy świadkami, utrudni życie także polskim finansom?

Znam doskonale polski sektor bankowy. EBOR zainwestował w nim znaczne kwoty i jesteśmy pełni podziwu dla jego kondycji. Zawsze także podkreślaliśmy, że najważniejsza jest wysoka jakość nadzoru bankowego, a taką widzimy właśnie w Polsce. Ale w sytuacji, jaką mamy dzisiaj w światowych finansach, trzeba być znacznie bardziej wyczulonym na potencjalne ryzyko.

Inna kluczowa sprawa to rozważna i mądra polityka makroekonomiczna. I trzeba zapamiętać: zbytnie uzależnienie od zagranicy zawsze jest ryzykowne. Dlatego właśnie EBOR kładzie taki nacisk na rozwój własnych rynków kapitałowych.

Ekspansja firm na nowe, rozwijające się rynki to działania, które EBOiR zawsze jest gotów wesprzeć

Dzisiaj widzimy, że świat finansów zareagował na napięcie, kiedy tylko się pojawiło.

Nie mam również wątpliwości, że inwestycje w sektorze finansowym w Polsce są dla zachodnich banków kluczowe, ale gdyby któryś z banków inwestujących w waszym kraju dokonał nagle ostrych oszczędności, to mówię otwarcie: EBOR jest po to, aby pomóc w takiej sytuacji.

EBOR jest typowym bankiem rozwojowym, ale inwestuje również własne środki. Czy nie obawia się pan, że któraś z inwestycji finansowych banku również mogła być nietrafiona?

Nie ma takiej możliwości. Po pierwsze nie obracamy funduszami naszych klientów.

Po drugie nasze największe inwestycje to udziały w firmach wschodnio- i środkowoeuropejskich oraz na Bałkanach czy w krajach byłego ZSRR, a te nie są zagrożone. Wreszcie po trzecie – jeśli nasi dilerzy inwestują, robią to tak, jak większość firm przemysłowych, bo nasz apetyt na ryzyko jest bardzo ograniczony.

W sytuacji, kiedy dostęp do pieniędzy na światowych rynkach jest jednak nieco ograniczony, jak postrzega pan rolę narodowych funduszy inwestycyjnych, takich choćby jak rządowe pieniądze z Chin, krajów arabskich czy Rosji?

Jako były przewodniczący Klubu Paryskiego kiedyś miałem okazję negocjować spłaty zadłużenia właśnie tych krajów. W tej chwili w ich budżetach są nadwyżki. To powód do zadowolenia. Dobrze jest też, że państwa te stały się ważną częścią globalnej gospodarki. Z drugiej strony reguły ich działania muszą być przejrzyste.

Chciałbym zwrócić uwagę, że jesteśmy dopiero na początku tego procesu.

RZ: Od lat mówi się w EBOR o „dojrzewaniu”, czyli powolnym wycofywaniu się banku z takich krajów, jak Polska. Tymczasem przyjechał pan do Warszawy i podpisuje pan umowy z polskimi firmami, które chcą inwestować za granicą.

Jean Lemierre:

Pozostało 96% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację