RZ: W ostatni piątek wiceprezes zarządu NBP in spe prof. Witold Koziński przestraszył inwestorów, mówiąc, że nie da się wykluczyć interwencyjnej sprzedaży walut, jeśli złoty umocni się poniżej 3,4-3,45 do euro. Czy takie działania NBP mogą być efektywne?
Mark Mobius:
Mogą, ale tylko w krótkim terminie. W dłuższym nie ma szans na kontrolę kursu w Polsce. Takie wypowiedzi są bardzo niebezpieczne, bo mogą zachęcić do gry wielu spekulacyjnych graczy. Owszem, często lepiej mieć niedowartościowaną walutę, ale system płynnego kursu w kilkuletnim okresie jest najkorzystniejszy dla rozwoju przedsiębiorstw. Być może przedstawiciel banku centralnego tak powiedział, bo obawia się o poziom zadłużenia zagranicznego Polski, zwłaszcza w kontekście szybko rosnących długów z powodu walutowych kredytów hipotecznych. Być może martwi się tym, że Polacy tak tłumnie pożyczający we frankach szwajcarskich nie będą w stanie spłacać swoich zobowiązań.
A jaki pan przewiduje kurs złotego w tym roku? Większość ekonomistów mówi, że dalsze umocnienie jest bardzo możliwe.
Biorąc pod uwagę wypowiedź przedstawiciela NBP – jeśli bank zdecyduje się na próby kontroli kursu – prognozy są obarczone zbyt wielkim znakiem zapytania. Bank centralny może popełnić dalszych kilka błędów, na które spekulanci tylko czekają. Kurs może więc podlegać wielu nowym czynnikom.