W Polsce mimo zwiększenia powierzchni lasów w okresie powojennym z 21 do prawie 29 procent powierzchni kraju problem poziomu lesistości, a także zagospodarowania lasów nie stracił nic na wadze i ostrości.
Ostatnie triumfalne doniesienia Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych o możliwościach zwiększenia pozyskania drewna budzą poważne obawy o racjonalność gospodarowania lasami, zwłaszcza drewnem.
W Polsce poziom zalesienia jest niższy od średniego poziomu w Europie (który wynosi 33 proc. powierzchni) i daleko niższy niż w takich krajach, jak Finlandia (69 proc.) czy Szwecja (ponad 50 proc.).
Finlandia ma ponad 233 tys. km kwadratowych lasów i rocznie pozyskuje 65 mln m sześc. drewna, jednocześnie zalesiając rocznie ponad 180 tys. ha; odpowiednie liczby dla Polski to 95 tys. km kwadratowych lasów, 33 mln m sześc. (2007) pozyskanego drewna i tylko 69 tys. ha nowych zalesień.
W efekcie ubiegłorocznych tzw. śniegołomów w lasach podlegających GDLP znajdowało się około 15 mln m sześc. drewna do pozyskania, ale nie wpłynęło to bynajmniej na obniżenie rocznych planowanych wyrębów. Warto dodać do tego rabunkową i bezmyślną wycinkę drzew przydrożnych, szczególnie na Warmii i Mazurach, która nie tylko niszczy unikatowy charakter tych obszarów, ale i będzie miała negatywny wpływ na liczbę turystów przyjeżdżających do tego jednego z biedniejszych w kraju regionów.