W zalewie tych informacji brakło natomiast konkretnych odpowiedzi na kilka bardzo ważnych pytań. Co w sytuacji, gdy Komisja Europejska, która otrzymała właśnie dwie rozbieżne koncepcje restrukturyzacji Stoczni Gdynia, zamiast propozycji Ukraińców (której pierwsza wersja została już dwa tygodnie temu oceniona przez nią negatywnie) wybierze ofertę biznesmena z Trójmiasta, w której nie ma słowa o Stoczni Gdańsk? Bo jakoś trudno poważnie uwierzyć w zapewnienia, że wtedy “wyjmie się” z tej pierwszej koncepcji elementy dotyczące Gdańska. Czy rząd ma plan awaryjny na wypadek, gdyby ukraiński inwestor, od którego zależy w tej chwili przyszłość dwóch zakładów, zdecydował się pójść w ślady Złomreksu i zrezygnować? I co w przypadku negatywnej decyzji Komisji? Bo przecież deklaracji o utrzymaniu produkcji nie da się zrealizować bez inwestorów.
Jednoznacznej odpowiedzi zabrakło,bo nie jest ona, niestety, optymistyczna.