W Polsce bogatych mniej niż w Czechach

Radosław Bodys, ekonomista w Merrill Lynch w Londynie odpowiedzialny za Europę Centralną

Publikacja: 19.07.2008 03:50

Rz: Mamy w Polsce około 12,2 tys. ludzi, których roczne dochody przekraczają milion złotych. Czy to dużo, czy mało?

Radosław Bodys: W relacji do ogólnej liczby mieszkańców kraju nie wygląda to imponująco. Ciągle jeszcze osób zamożnych w Polsce jest niewiele, choć z pewnością rosnące dochody oraz ceny aktywów powodują, że wartość majątku mieszkańców szczególnie dużych miast się podnosi. Biorąc pod uwagę liczbę majętnych ludzi w innych krajach regionu, Polska cały czas jeszcze jest na końcu listy. Dużo wyższy wskaźnik milionerów na jednego mieszkańca mają chociażby Czechy. Według World Wealth Report 2008 – opracowywanego przez Merrill Lynch i Capgemini – w 2008 r. liczba osób zamożnych była o ok. 20 proc. mniejsza – w proporcji do liczby mieszkańców – niż w Czechach.

Jak widać po przyroście milionerów w ostatnim roku – ponad 45 proc. – cały czas gonimy Europę.

To prawda. Widać to po wielu wskaźnikach – rosną płace, umacnia się złoty. W ubiegłym roku średnia pensja w Polsce wynosiła 713 euro, dziś jest to już 920 euro. Z moich szacunków wynika, że w ciągu trzech lat, licząc od 2006 roku, wartość PKB niemal się podwoi: z 340 mld dolarów do 620 mld dolarów w 2009 roku. To powoduje, że według międzynarodowych statystyk – definiujących osoby zamożne jako posiadające wolne aktywa o wartości co najmniej 1 mln dolarów (High Net Worth Individuals) – liczba milionerów w Europie Centralnej, w tym w Polsce, rośnie najszybciej na naszym kontynencie (wzrost o 10 – 11 proc. w 2007 r.). Jest to wzrost niemal dwukrotnie szybszy niż średnia dla świata (6 proc.).

Czy pana zdaniem to głównie zasługa rosnących pensji, hossy na giełdzie czy rozrastającej się liczby przedsiębiorców?

Jeśli uznalibyśmy, że Polacy robią fortuny głównie na giełdzie, to już w tym roku ich liczba gwałtownie by spadła w związku z załamaniem na światowych rynkach, w tym również na GPW. Giełda ma bowiem to do siebie, że dzięki idącym gwałtownie w górę wycenom akcji bardzo szybko można wejść do grona milionerów, ale w odwrotnej sytuacji równie szybko z niego wypaść. Ciekawą ilustracją tego zjawiska może być porównanie rankingu 100 najbogatszych Polaków w roku 2008 i 2007. Trudno także stać się milionerem, podążając standardową ścieżką korporacyjną. To poza nielicznymi wyjątkami bardzo rzadkie przypadki szybkiego bogacenia się Polaków. Także przeciętne oszczędności gospodarstw domowych są raczej ciągle niewielkie. Stawiałbym więc na przedsiębiorców, bo to właśnie małe biznesy – z definicji charakteryzujące się wyższym ryzykiem oraz wyższą oczekiwaną stopą zwrotu – gwarantują szybkie wejście w zastępy majętnych ludzi. Potwierdza to przykład Naszej-Klasy i wielu innych podobnych przedsięwzięć.

Rz: Mamy w Polsce około 12,2 tys. ludzi, których roczne dochody przekraczają milion złotych. Czy to dużo, czy mało?

Radosław Bodys: W relacji do ogólnej liczby mieszkańców kraju nie wygląda to imponująco. Ciągle jeszcze osób zamożnych w Polsce jest niewiele, choć z pewnością rosnące dochody oraz ceny aktywów powodują, że wartość majątku mieszkańców szczególnie dużych miast się podnosi. Biorąc pod uwagę liczbę majętnych ludzi w innych krajach regionu, Polska cały czas jeszcze jest na końcu listy. Dużo wyższy wskaźnik milionerów na jednego mieszkańca mają chociażby Czechy. Według World Wealth Report 2008 – opracowywanego przez Merrill Lynch i Capgemini – w 2008 r. liczba osób zamożnych była o ok. 20 proc. mniejsza – w proporcji do liczby mieszkańców – niż w Czechach.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację