Skryty restaurator

Tomasz Morawski, założyciel sieci restauracji Sphinx. Jest także największym akcjonariuszem prowadzącej je firmy Sfinks. Teraz może wyjść ze spółki. Ale negocjacje z nim nie będą łatwe

Publikacja: 22.08.2008 03:55

Tomasz Morawski, założyciel sieci restauracji Sphinx

Tomasz Morawski, założyciel sieci restauracji Sphinx

Foto: Agencja Gazeta

Tomasz Morawski ponad ćwierć wieku temu ukończył Wydział Inżynierii Lądowej Politechniki Warszawskiej. Ale zaraz po studiach zajął się własnym biznesem. Pierwsze kroki stawiał jako właściciel firmy budowlanej. Później, gdy był współwłaścicielem Interabra Trading, nazywano go królem pieczarek.

Tomasz Morawski jak wielu polskich biznesmenów unika rozgłosu. Nie pokazuje się na bankietach. Nie chce się dzielić z mediami refleksjami o swoich interesach. Kilkakrotnie znajdował się na liście najbogatszych Polaków tygodnika „Wprost”, ale wypadł z ostatniego zestawienia.

Dla niektórych to skryty człowiek biznesu, ale nie wszyscy mają o nim dobre zdanie. – Bezczelny i arogancki typ – mówi o nim Jan Kościuszko, który poznał Morawskiego, sprzedając mu w 2006 r. swoją sieć restauracji Chłopskie Jadło.

Przygodę z gastronomią Tomasz Morawski zaczął w latach 90. Do utworzenia własnej sieci lokali zainspirowały go restauracje, jakie poznał podczas pobytu w Holandii. Od tego czasu stworzenie sieci restauracji, w których można by było zjeść pełny obiad w cenie porównywalnej z fast foodem, stało się jego celem.

Pierwszy lokal sieci Sphinx powstał w 1995 r. przy ulicy Piotrkowskiej w Łodzi. Po jego sukcesie szybko otwarty został drugi, też w Łodzi, i kolejny – w Poznaniu.

Biznes rozwijał się dynamicznie, a widok kolejki przed restauracją nikogo nie dziwił. Popyt na nowe restauracje był tak duży, że finansowanie rozwoju sieci przez kredyty i leasing nie zaspokajało potrzeb. Dlatego Morawski, szukając kapitału na rozwój, trafił do Enterprise Investors – funduszu, który chciał zainwestować w rozwój spółki duże pieniądze, ale w zamian za większościowy pakiet akcji. W 2000 r. biznesmen nie był jeszcze na to gotowy, ale dwa lata później doszło do podpisania umowy.

Gdy EI inwestował w sieć, składała się ona z 23 restauracji. Gdy sprzedawał swoje akcje w 2006 r., było ich 86 (wraz z siedmioma lokalami Chłopskie Jadło). Dziś grupa wzbogacona o markę Wook liczy prawie 120 restauracji, ale biznes nie idzie już tak dobrze.

Inwestorzy i rynek przestali ufać kryjącemu się za tajemniczym pseudonimem Tom Maltom biznesmenowi z Łodzi. A w zapowiedzi spółki Sfinks, że do 2011 r. powiększy liczbę restauracji do 320, mało kto wierzy.

– Plan był bardzo ambitny, ale teraz inwestorzy nie darzą już spółki Tomasz Morawskiego zbytnią miłością. W przeszłości było inaczej, gdy biznes dobrze się kręcił – mówi jeden z giełdowych analityków.

Dlatego w opinii rynku to dobry moment na sprzedaż spółki. Chętny już jest. Pytanie tylko, czy założyciel sieci pogodzi się z o wiele niższą niż rok temu wyceną.

Tomasz Morawski ponad ćwierć wieku temu ukończył Wydział Inżynierii Lądowej Politechniki Warszawskiej. Ale zaraz po studiach zajął się własnym biznesem. Pierwsze kroki stawiał jako właściciel firmy budowlanej. Później, gdy był współwłaścicielem Interabra Trading, nazywano go królem pieczarek.

Tomasz Morawski jak wielu polskich biznesmenów unika rozgłosu. Nie pokazuje się na bankietach. Nie chce się dzielić z mediami refleksjami o swoich interesach. Kilkakrotnie znajdował się na liście najbogatszych Polaków tygodnika „Wprost”, ale wypadł z ostatniego zestawienia.

Pozostało 80% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację