Polska jest przygotowana do grudniowej konferencji klimatycznej ONZ w Poznaniu – stwierdził w poniedziałek Yvo de Boer. Oby ta ocena nie okazała się na wyrost. Spotkanie w Poznaniu będzie największym w Polsce wydarzeniem o charakterze międzynarodowym. Uczestniczyć w nim będzie nawet 10 tys. delegatów. Poznań będzie ważnym, bo przedostatnim etapem przygotowań do przyszłorocznej konferencji w Kopenhadze, która ma doprowadzić do nowego porozumienia w sprawie redukcji emisji CO2. Obowiązujący protokół z Kioto traci bowiem ważność w 2012 r.
Powiedział pan kiedyś, że większość obaw związanych ze zmianami klimatu dotyczy ekonomii, a nie środowiska. Jakie to obawy?
Yvo de Boer: Z jednej strony kraje uprzemysłowione, np. Unii Europejskiej, boja się, że nałożenie obowiązków związanych z ochroną klimatu spowoduje, iż ich firmy przeniosą się do krajów rozwijających się. Z drugiej, kraje rozwijające się obawiają się, że walka z globalnym ociepleniem może spowolnić ich wzrost gospodarczy. Dlatego musimy znaleźć porozumienie, które obejmie wszystkie kraje i nie będzie powodowało zakłóceń w ich gospodarkach. A jednocześnie zagwarantuje rzeczywiste ograniczenie ocieplenia klimatu.
Jednak podejście do ochrony klimatu poszczególnych państw jest bardzo różne. Jest szansa na kompromis?
Musimy poczekać na rozstrzygnięcie prezydenckich wyborów w Stanach Zjednoczonych. Jeśli USA się nie zaangażują, to trudno sobie wyobrazić, by inne główne kraje uprzemysłowione zgodziły się na ograniczenia emisji. A wtedy całe porozumienie o ochronie klimatu rozpadłoby się. Tego się jednak nie obawiam. Jestem spokojny o wynik amerykańskich wyborów prezydenckich, bo zarówno McCain, jak i Obama chcą się włączyć w negocjacje nad globalnym porozumieniem chroniącym klimat. Chcą także ustanowić ambitną strategię w swoim kraju, której centrum będzie system handlu prawami do emisji.