Z faktu, że warszawska giełda jest obecnie największa, dla niej samej jako firmy oraz Polski nic nie wynika.

GPW właśnie przegrała kolejną batalię. Pakiet akcji giełdy w Pradze kupi jej główny konkurent – giełda wiedeńska. Wcześniej z tym samym przeciwnikiem polegliśmy w walce o kontrolę nad giełdą w Lublanie. Teraz prezes Ludwik Sobolewski miota się jak ranny łoś. Gdy w czerwcu tego roku przegrał walkę o giełdę słoweńską, postanowił powetować straty, kupując jedną z mało znaczących giełd na Ukrainie. Po ostatniej porażce wieszczy upadek praskiej giełdy i rzuca pomysł stworzenia tam konkurencyjnej giełdy. Czas jednak minął, panie prezesie. Głównym problemem jest i była struktura właścicielska. Od lat brakowało woli politycznej do prywatyzacji GPW. Dziś mimo rozpoczętych prac giełda wciąż jest firmą państwową, a to właściwie uniemożliwia jej ekspansję. Swoją drogą nie wiadomo, czy tak ”sprywatyzowana” (czyli z użyciem tak zwanych akcji niemych i de facto Skarb Państwa wciąż ją kontroluje) giełda byłaby partnerem do rozmów. Już kilka miesięcy temu mówiło się, że struktura własności GPW może być przeszkodą w batalii o czeski parkiet.

Problemy te podnoszono już w 2004 roku, kiedy to pierwszy raz napisaliśmy, że doganiamy pod względem wielkości Wiedeń. Wtedy zwracano uwagę, że koncepcje regionalne mogą opóźnić prywatyzację giełdy, a także utrudnić jej włączenie do sojuszu międzynarodowego. Dziś po latach hossy giełda ma tylko pełną kasę. Najsmaczniejsze kąski już zostały skonsumowane przez konkurencję, a mocarstwowe plany, jakie miała GPW, należy włożyć między bajki.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/blog/2008/10/23/cezary-adamczyk-stracony-czas-gieldy/]blog.rp.pl[/link]