Nadal najbardziej obawiamy się tego, że my sami albo ktoś z bliskich zachoruje na Covid-19, lecz z tygodnia na tydzień coraz więcej osób zaczyna się też obawiać o swoją przyszłość ekonomiczną. Te obawy wzmacniają komentarze przedsiębiorców – z tygodnia na tydzień rośnie odsetek tych, którzy już odczuli negatywne skutki pandemii i przewidują ich nasilenie w przyszłości.
Tymczasem ekonomiści i organizacje biznesowe zgodnie twierdzą, że tarcza antykryzysowa nie da rady powstrzymać fali zwolnień, jeśli wymuszone przez koronawirusa ograniczenia i zakazy działalności będą się przedłużać. Czyli jeśli pandemia nie wygaśnie do lata albo – co zgodnie przewidują epidemiolodzy – będzie w najbliższym czasie nawracać. Kolejnych lockdownów znaczna część biznesów nie przetrwa, także tych, które teraz przez kilka miesięcy mogą schronić się za tarczą antykryzysową.
Nie schowają się jednak za nią duże firmy, które mają decydujący udział w zatrudnieniu, a teraz straciły większość przychodów. Część z nich jakiś czas wytrzyma, ale pod warunkiem, że za dwa, trzy miesiące życie wróci do względnej normalności. Są małe szanse, że do tego czasu uda się wynaleźć lek czy szczepionkę na koronawirusa (to byłby plan A), wśród przedsiębiorców więc i ekonomistów przybywa apeli o plan B, który pozwoli nam funkcjonować w warunkach tlącej się zarazy.
Ani ludzie, ani firmy nie dadzą rady przetrwać długo w izolacji. Trzeba z niej wyjść, ograniczając jednak ryzyko drugiej fali. Z pomocą powinny tu przyjść środki z Unii (może zapewnią wreszcie wystarczającą liczbę maseczek i testów), przykłady krajów Azji, które mają więcej doświadczenia w walce z epidemiami, a także krajowa mobilizacja mądrych głów ze świata nauki i biznesu. Zawsze byliśmy kreatywni w trudnych warunkach, więc jest szansa, że i tym razem Polak będzie potrafił.