[b]Rz: Czym zakończyło się postępowanie KNF w sprawie raportu JP Morgan dotyczącego prognoz walutowych? Czy to prawda, że KNF zwrócił się w tej sprawie do brytyjskiego nadzoru finansowego? [/b]
[b]Stanisław Kluza:[/b] Sprawa jest w toku, dlatego wolałbym jej nie komentować. Ale mogę dodać, iż uważnie przyglądamy się działaniom JP Morgan na rynku finansowym w Polsce i monitorujemy m.in. operacje tej instytucji na GPW. Przeprowadziliśmy działania wyjaśniające w sprawie zakończenia sesji giełdowej z 12 listopada, [link=http://www.rp.pl/artykul/223106.html]tzw. fixingu cudów[/link], w którym swój udział miał JP Morgan. Efektem tych działań było złożenie zawiadomienia do prokuratury. I ją należy pytać o dalszy ciąg tej sprawy.
Inną kwestią są analizy i raporty JP Morgan odnoszące się do parametrów ekonomicznych, [link=http://www.rp.pl/artykul/210829.html]w tym do kursu walutowego[/link]. Tą sprawą zajęło się Ministerstwo Finansów. Nadzór dokonał własnej analizy. Z naszych wyliczeń wynika, że autorzy raportu przyjęli błędne założenia przy wyliczaniu tzw. poduszki finansowej dla Polski. Sądzę jednak, że instytucja ta sama powinna ocenić, w jakim stopniu wpływa to na jej reputację. Warto pamiętać, że nierzetelne analizy obniżają wiarygodność ich autorów.
[b]Czy podziela pan pogląd, że celem tego raportu, który uznał złotego za najbardziej zagrożoną kryzysem walutę w regionie, mogło być jej spekulacyjne osłabienie? [/b]
Uczestnicy rynku, zwłaszcza duzi gracze, mogą znacząco wpływać na zachodzące na nim procesy. Każdy inwestor dba o własne interesy. Dlatego bardzo ważne jest wyraźne oddzielenie uczestnictwa o charakterze inwestorskim od pracy analitycznej. Można sobie wyobrazić np. teoretyczną sytuację, w której przygotowywane raporty zachęcają uczestników rynku do kupowania pewnych aktywów w momencie, w którym ta sama instytucja zamierza takie właśnie aktywa sprzedać.