[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/04/20/pawel-czurylo-by-biurokracja-znow-nas-nie-pokonala/]Skomentuj na blogu[/link][/b]
Jak w każdym wyścigu i tu są liderzy, dlatego cieszyć mogą dokonania resortu pracy i nauki. Ale są też niestety maruderzy.
Szkoda, że urzędnicy mają kłopoty z tak pomocnym, zwłaszcza dziś, włączeniem polskiej gospodarce dodatkowego dopalacza. Oczywiście trzeba pamiętać, że między projektami znajdującymi się w gestii resortu pracy i infrastruktury jest przepaść. Nie takie problemy, nie taka skala. Ale duże skomplikowanie projektów infrastrukturalnych nie może stać się wymówką. Bo to inwestycje, którymi zajmuje się np. resort infrastruktury czy środowiska, tworzą wiele miejsc pracy i to takie inwestycje głównie powodują, że wydane w ten sposób pieniądze potem i tak wracają do polskiego budżetu. Pisaliśmy o tym, wskazując, ile państwowa kasa może na tym zyskać w ubiegłym tygodniu.
Przecież wiele krajów, zwłaszcza dziś, gdy zmagają się ze skutkami gospodarczej dekoniunktury, nie może liczyć na dodatkowe – i to znaczne – środki finansowe. Muszą więc zdecydowanie więcej środków pożyczać od inwestorów. Nam środki finansowe zapewnia Unia Europejska. Niewybaczalnym błędem byłoby z nich nie skorzystać. Właśnie te pieniądze w połączeniu z polskim wkładem powinny sprawić, że powstaną inwestycje, z których będziemy korzystać nie tylko przy okazji organizacji turnieju Euro2012.