[link=http://blog.rp.pl/blog/2009/05/16/agnieszka-lakoma-gazociagowy-wyscig-trwa-gazprom-chwilowo-prowadzi/][b]Skomentuj na blogu[/b][/link]

I skutecznie do pomysłu przekonali włoskiego potentata, koncern ENI, a przy okazji w Soczi zawarli odpowiednie umowy z firmami z Grecji, Serbii i Bułgarii.

Powstaje pytanie, skąd Rosjanie wezmą tyle gazu na potrzeby South Stream. Ich zapewniania, że „będzie”, wydają się nieco wątpliwe, skoro kolejny raz składają ofertę odkupienia paliwa od Azerbejdżanu. Formalnie w Soczi uczynili kolejny krok do realizacji swojego projektu, który jest jednym z dwóch głównych elementów w rosyjskiej grze o dominację w dostawach błękitnego paliwa dla Europy. Na południu kontynentu ma je zapewnić właśnie rurociąg South Stream, a na północy Nord Stream przez Bałtyk.

Uroczystości w Soczi to sygnał dla firm zainteresowanych budową konkurencyjnego rurociągu Nabucco – który ma przebiegać z rejonu Morza Kaspijskiego przez Turcję do Europy – że rosyjski plan jest faktycznie bliski realizacji. Firmy zainteresowane Nabucco, który ma zapobiec rosyjskiej dominacji, planują dopiero pod koniec roku podjąć decyzję o budowie.

Ale piątkowe umowy Gazpromu z czterema krajami to jeszcze jeden dowód na to, że w Unii Europejskiej wspólna polityka w zakresie dostaw gazu jest tylko fikcją. Każdy kraj patrzy na tę kwestię przez pryzmat własnych interesów. I nie zmienią tego nawet deklaracje pod egidą Brukseli o konieczności budowy korytarza transportu surowców kaspijskich.