Podobnie i dziś nieuleganie przez nas światowej recesji spotyka się często z niedowierzaniem i kreowaniem czarnych scenariuszy.
Konsensus prognoz wzrostu gospodarczego licznych krajowych i zagranicznych ośrodków prognostycznych do końca 2008 r. był podobny. Tegoroczny wzrost polskiego PKB zagraniczne ośrodki nieoczekiwanie prognozują średnio o ok. 1 pkt proc. niżej niż ośrodki krajowe. Również prognozy wzrostu gospodarczego w Polsce Komisji Europejskiej i MFW są znacząco niższe niż oficjalne prognozy rządu.
Pojawiają się też nierzetelne analizy opracowywane w renomowanych zagranicznych instytucjach finansowych. Kilka dni temu ukazało się opracowanie znanej firmy ubezpieczeniowo-finansowej pt. „Słabną notowania ekonomiczne Polski”. Pierwszym argumentem uzasadniającym tytuł była informacja, że polskie rezerwy walutowe od połowy 2008 r. do końca I kwartału stopniały o 28 proc., gdyż zostały przeznaczone na „pokrycie luki w finansowaniu zewnętrznym”. Podanie takiej informacji świadczy o braku profesjonalizmu autorów analizy albo o ich złej woli.
Na pierwszy rzut oka może wyglądać, że wszystko jest w porządku. NBP podał, że w końcu czerwca 2008 r. stan oficjalnych aktywów rezerwowych (rezerw dewizowych) wynosił 54,8 mld euro, a w końcu marca 2009 r. 46,1 mld euro. Łatwo obliczyć, że „ubytek” wyniósł 15 proc. Tymczasem od początku 2008 r. NBP informuje o „bieżącym zarządzaniu płynnością aktywów rezerwowych”.
W praktyce oznacza to zaciąganie krótkookresowych zobowiązań za granicą w celu korzystnego inwestowania pozyskanych środków (okresowo kilkanaście mld euro), także za granicą. Tego typu operacje (reverse repo i repo) w konwencji bilansu płatniczego oznaczają zwiększenie rezerw dewizowych i wzrost zadłużenia zagranicznego. Obrót tymi środkami jest szybki, zatem szybko zmieniają się też rezerwy dewizowe i zadłużenie zagraniczne.