Nie sprzedajemy przecież tylko samej spółki, ale całą infrastrukturę polskiego rynku finansowego. Nawet liczba miejsc w restauracjach, gdzie białe kołnierzyki spotykają się na służbowych lunchach. Nam jest potrzebne wsparcie technologiczne i know-how, bo giełda wiedeńska zwiera szyki i jeszcze mocniej zaatakuje, chcąc nam odebrać obrót największymi spółkami. To, co mogliśmy zrobić sami przez 18 lat istnienia giełdy, już zrobiliśmy.

Ale nikt nie zechce kupić akcji GPW, jeśli minister skarbu nie zachowa się profesjonalnie i w tym procesie nie powie, że tu nie chodzi wyłącznie o pieniądze, tylko o długoterminowy rozwój. Lepiej to powiedzieć na początku, by partnerzy wiedzieli, jakie są cele. Zróbmy więc to mądrze, ale nie odwlekajmy tego i tak nieuniknionego procesu. Intencje Skarbu Państwa powinny być też do końca jasne – czy chce kontynuować ten proces czy może jednak go przerwać.

Świat nie zmieni kierunku tylko dla nas i nadal będzie zmierzał w stronę konsolidacji rynków kapitałowych, o czym świadczą chociażby ostatnie informacje o kolejnym podejściu do sojuszu między parkietami z Londynu i Frankfurtu nad Menem. Nie oszukujmy się, giełdy światowe nie będą czekały na nas wiecznie. Nie jesteśmy pępkiem świata.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/kurasz/2009/09/21/sprzedaz-gieldy-w-warszawie-to-wyzsza-szkola-jazdy/]Skomentuj[/link][/ramka]