Ale i uparcie twierdził, że minie dużo czasu, zanim gospodarka tego kraju będzie w stanie przyjąć na siebie rolę światowej lokomotywy.

[link=http://blog.rp.pl/blog/2010/01/26/danuta-walewska-swiat-roznych-predkosci/][b]Skomentuj na blogu[/b][/link]

Teraz Strauss-Kahn musiał przyznać: MFW nie docenił potęgi gospodarczej tego kraju. I tylko dlatego MFW był w stanie tak drastycznie podnieść prognozy wzrostu na ten rok. Bo jeśli trzecia co do wielkości gospodarka świata rozwija się o wiele szybciej, niż zakładano, to i cały świat będzie wyglądał lepiej.

Fundusz zastrzega, że i ta prognoza może się nie sprawdzić. Bo nadal zbyt dużo jest ryzyka w transakcjach bankowych, bo rośnie bezrobocie, a na rynki wschodzące napływa kapitał. Strauss-Kahn straszy nawet zagrożeniem "podwójnego dna", które może się pojawić w 2011 roku. Jeśli będzie gorzej, to znów zawinią kraje rozwinięte, które mimo wpompowanych bilionów dolarów nie były w stanie ujarzmić ryzykantów, którzy w 2008 roku "przewrócili" gospodarkę światową.

Ten kryzys zmienił świat, bo zawsze za potęgą gospodarczą idzie większa siła przebicia. Czy świat jest przygotowany na wzrost roli tygrysów? Z pewnością nie. A skoro tak jest, to dotychczasowi decydenci muszą szybko się przygotować do zmiany układu sił w globalnej gospodarce. Jeśli tego nie zrobią, może się okazać, że zostaną zmarginalizowani tak samo, jak to robili przez lata z krajami, z których potęgi teraz korzystają. A i jedni, i drudzy nawzajem siebie potrzebują.