[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2010/02/05/pawel-czurylo-nadzieja-na-ozywienie-gospodarki-to-za-malo/]Skomentuj na blogu[/link][/b]
Robocza wersja tego dokumentu opiera się głównie na rządowych planach i zapowiedziach reform kluczowych z punktu widzenia zmiany waluty. Nawet jeśli w ogóle zostaną wdrożone, dadzą efekty najwcześniej za kilka lat. A takie projekty jak reforma emerytur mundurowych, którą resort finansów uzasadnia wymaganą przez Unię poprawą kondycji polskich finansów, dadzą oszczędności za lat kilkanaście. Także słuszna sama w sobie reguła Jacka Rostowskiego ograniczająca wzrost wydatków budżetowych może objąć jedynie 25 proc. z nich.
Dlatego trudno dziś uznać program konwergencji za wiarygodny i uwierzyć, że już za trzy lata będziemy mogli rozpocząć proces pozwalający na zmianę waluty np. w 2015 r. Przy braku reform jedyną nadzieją ministra finansów na powodzenie jego planu może być zdecydowane przyspieszenie gospodarki.
Wątpliwości co do założeń planu konwergencji ma nie tylko minister gospodarki Waldemar Pawlak. Sam minister finansów nie jest do końca przekonany, czy zakładany przez niego scenariusz będzie realny. Dlatego asekuruje się i przedstawia także mniej optymistyczny wariant. To niejako przyznanie się, że proponowane reformy mogą być niewystarczające do spełnienia zobowiązań wobec Brukseli, gdyby koniunktura okazała się gorsza od prognoz.
Dlatego minister finansów powinien wytłumaczyć, nie tylko ministrowi gospodarki, na czym opiera swój optymizm i co się stanie z polską drogą do euro, gdy jego plany pozostaną na papierze.