Na razie specjalny komitet etyczny w Komisji Europejskiej bada, czy ten angaż nie jest sprzeczny z kodeksem postępowania komisarzy, który obowiązuje ich w trakcie kadencji, ale też rok po odejściu ze stanowiska w Brukseli.
– To standardowa procedura. Charlie McCreevy zgłosił się do nas i w ciągu kilku tygodni komitet etyczny wyda opinię – mówi „Rz” Michael Mann, rzecznik KE. Na podstawie tej opinii Komisja wyda werdykt. Jak nieoficjalnie usłyszeliśmy w Brukseli, jest duża szansa, że będzie on pozytywny. Bo McCreevy odpowiadał za rynek wewnętrzny, a Ryannair toczył spory i zależał od decyzji podejmowanych przez komisarzy ds. transportu oraz ds. konkurencji.
Każdy były komisarz musi zgłaszać do KE swoje plany zawodowe. Czasem decyzja wydawana jest od ręki, gdy z góry wiadomo, że konfliktu interesów nie ma. W ostatni wtorek tak się stało z wnioskami czterech byłych komisarzy, w tym m.in. Pawła Sameckiego, który zostanie doradcą ministra spraw zagranicznych ds. polityki rozwojowej.
Gdy sprawa jest bardziej skomplikowana, bada ją komitet etyczny. Składa się on z byłego szefa serwisu prawnego jednej z unijnych instytucji, byłego eurodeputowanego i byłego sędziego Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Nie ma wśród nich urzędników KE.
[i]—Anna Słojewska z Brukseli[/i]