Rostowski okazał się ignorantem

Marta Gajęcka, wiceprezes Europejskiego Banku Inwestycyjnego, tłumaczy w rozmowie z Jakubem Kuraszem, dlaczego zdecydowała się złożyć rezygnację przed upływem swojej kadencji

Publikacja: 16.08.2010 01:05

Rostowski okazał się ignorantem

Foto: ROL

[b]W środę oficjalnie przestaje Pani być wiceprezesem Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Dlaczego?[/b]

Dlatego, że nie otrzymałam wsparcia ze strony przedstawiciela polskiego rządu – ministra finansów Jacka Rostowskiego.

[b]O co chodzi?[/b]

Wciąż trudno mi to zrozumieć. Minister Rostowski nie tylko nie bronił ważnego dla kraju stanowiska, ale właściwie oddał je z rozmachem Słoweńcom przed upływem sześcioletniej kadencji, tym samym powodując, że Polska w najlepszym układzie dopiero za 15 lat będzie mogła wystawić kandydata na wiceprezesa EBI. Wystarczyłoby tylko trochę dyplomacji, by uniknąć takiej sytuacji.

[b]Zacznijmy od początku. Jakie jest znaczenie EBI i Pani roli jako wiceprezesa tej instytucji?[/b]

EBI to czołowa instytucja finansująca inwestycje w państwach Unii Europejskiej. Jest dziesięć razy większa od Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, i znacznie większa także od Banku Światowego. Dysponuje najtańszym pieniądzem na rynku. Szczególnie w momencie kryzysu EBI stał się kluczową instytucją ratującą europejską gospodarkę. Było bowiem niewiele banków, które mogłyby wykładać setki milionów czy miliardy euro na jeden projekt. Udało mi się pozyskać finansowanie dla polskich autostrad i wielu projektów w energetyce. Pożyczamy także pieniądze na polski wkład we współfinansowanie inwestycji, na które Polska otrzymuje pieniądze z Brukseli. Właśnie zdążyłam jeszcze zatwierdzić wniosek na 2 mld euro na wkład własny do projektów unijnych. W ciągu trzech ostatnich lat udało mi się zwiększyć zaangażowanie EBI w Polsce od 1 mld euro w sierpniu 2007 r., kiedy przyszłam do banku, do 7 mld euro w 2009 r.

[b]Co to znaczy najtańszy pieniądz na rynku?[/b]

Przykładowo – jeśli te 7 mld euro porówna się z emisją obligacji skarbowych, które emituje Ministerstwo Finansów, lub z alternatywnymi źródłami finansowania bankowego, to jest to oszczędność rzędu ok. 2 mld zł. Mówimy więc o gigantycznych korzyściach plus do tego jeszcze EBI zawsze współfinansuje wyłącznie inwestycje prorozwojowe i kredyt ten podlega kontroli. Nie ma możliwości, by pożyczając z EBI, wpaść w pętlę zadłużenia, albowiem zyski z inwestycji zawsze przewyższają koszty i pozwalają na bezpieczną spłatę kredytu. Nie ma także możliwości, by EBI dał pieniądze na drogi, a te nie powstały. Inwestycje są skrupulatnie kontrolowane pod kątem zysków, jakie będą przynosić, i od postępów w ich realizacji uzależnione jest wypłacanie kolejnych transz pieniędzy. Ta kontrola jest realna, a więc dla inwestorów to nie tylko tani, ale także bezpieczny pieniądz.

[b] To czego nie dopilnowano w Pani przypadku?[/b]

Wszystkim państwom w Unii zależy na tym, by mieć wpływy w tej instytucji. Francja, Włochy, W. Brytania i Niemcy, jako najwięksi udziałowcy, mają stałe prawo do wystawiania kandydatów do zarządu. Pozostałe państwa UE są podzielone w konstytuanty. W ich ramach ustala się kandydatów na wiceprezesa. Polska znalazła się w konstytuancie z Węgrami, Czechami, Słowacją, Słowenią, Bułgarią, Cyprem i Maltą. I w tej konstytuancie takiej umowy formalnej o przekazaniu miejsca w zarządzie zabrakło. Słoweńcy przedłożyli jednak dokument podpisany wyłącznie przez ich ministra finansów, na mocy którego Polska i kraje znajdujące się w naszej konstytuancie niezależnie od liczby udziałów mają prawo do tego, by mieć wiceprezesa tylko przez trzy lata, a nie przez sześć, jak ma do tego prawo kilka krajów starej Unii. Trzeba pamiętać, że każdy wiceprezes niezależnie od konstytuanty zgodnie ze statutem EBI jest mianowany na sześć lat, dlatego formalnie moja kadencja powinna kończyć się w sierpniu 2013 r.

[b]Czy posądza Pani Słoweńców o mistyfikację, której uległ Rostowski?[/b]

Trudno byłoby mi to nazwać tak mocnym słowem. Ale prześledźmy fakty. Kwit Słoweńców został, zgodnie z widniejącymi na nim zapisami, sporządzony w Brukseli 7.11. 2006 r., wtedy ministrem finansów była Zyta Gilowska. Tego dnia nie było jej w Brukseli, byłam ja. Nie było żadnego spotkania, negocjacji, rozmów o kadencyjności wiceprezesa EBI. Na tym dokumencie widnieje zresztą wyłącznie podpis ministra Słowenii, nie ma żadnych podpisów przedstawicieli naszej grupy.

[b] Ale jak pokazuje fakt złożenia przez Panią rezygnacji, minister Rostowski bardziej wierzy Słoweńcom niż Pani…[/b]

Tak z tego wynika. Przesłał list wspierający kandydata Słowenii. Trzeba pamiętać o tym, że Polska jest prawie dziesięciokrotnie większym udziałowcem w banku niż Słowenia i największym udziałowcem w konstytuancie. I powinien być związek przyczynowo-skutkowy między ilością udziałów, ludnością, a długością mandatu. Tak jak jak ma to miejsce w pozostałych konstytuantach. Są także kraje o udziałach zbliżonych do udziałów Słowenii, które jako zbyt mali akcjonariusze są pozbawieni możliwości obejmowania funkcji wiceprezesa. Dochodzimy do tego, że mamy tak absurdalną sytuację, że Polska ma krótszy mandat niż takie kraje jak chociażby Grecja czy Portugalia, znajdujące się w innych konstytuantach, które mają mniej udziałów niż Polska. Sprawa jest niezwykle poważna, dlatego, że ja, żeby złożyć rezygnację przed upływem mandatu, muszę mieć jakąś podstawę formalną. Czyli de facto powinnam mieć taką umowę, która spełnia wszystkie wymogi formalne do których bez wątpienia należą podpisy osób, które w imieniu danego kraju umowę zawierają Ponadto pamiętajmy, że umowy w pozostałych konstytuantach nawet te spełniające wszystkie wymogi formalne bywały przedmiotem renegocjacji. Nie dalej jak dwa miesiące temu takie renegocjacje miały miejsce między Hiszpanią i Portugalią. Minister Rostowski zachowuje się więc bardzo dziwnie albowiem powinno mu zależeć na tym aby została sporządzona umowa jak najkorzystniejsza dla Polski.

[b]Czy spotkała się Pani z ministrem, by te wątpliwości wytłumaczyć?[/b]

Mimo moich wielokrotnych prób w ciągu trzech lat minister Rostowski tylko raz znalazł dla mnie czas, i to niedawno.

[b] I co?[/b]

Okazał się wyjątkowym arogantem i zarazem ignorantem.

[b]Co ma Pani na myśli?[/b]

Sposób bycia i wiedzę. O sposobie bycia wolę nie wspominać, ale co do wiedzy, minister Rostowski, członek Rady Gubernatorów EBI, zadawał mi wiele pytań o funkcjonowaniu EBI, które świadczyły o tym, że naprawdę nie ma pojęcia, o czym mówi. Krok po kroku tłumaczyłam funkcjonowanie banku. Tymczasem tak podstawowe informacje można znaleźć na stronie internetowej banku. Zachowywał się tak, jakby niedowierzał, że wiceprezes EBI podejmuje bardzo ważne decyzje. Zadał mi też pytanie o zakres moich kompetencji. Summa summarum minister poparł kandydata Słowenii. Nie mogę swojej wiarygodności wystawiać na szwank i w takiej sytuacji złożyłam rezygnację.

[b]A może popadła Pani z ministrem w konflikt personalny?[/b]

Nawet nie miałabym szansy,bo przez trzy lata, jak mówiłam unikał jak mógł spotkania ze mną.

[b]Była Pani wiceministrem finansów, kiedy resortem kierowała Zyta Gilowska…[/b]

Nie jestem w stanie znaleźć żadnego innego wytłumaczenia, dlaczego minister Rostowski mnie nie poparł. Natomiast EBI przyznał mi dożywotnio tytuł Honorowego Wiceprezesa za wkład w zaangażowanie Banku w Europie Środkowo-Wschodniej. To pokazuje jakby zderzenie tych dwóch rzeczywistości. Zwłaszcza że EBI odegrał kluczową rolę we wspieraniu polskiej gospodarki w okresie kryzysu. To między innymi dzięki tym pieniądzom udało się stworzyć wiele miejsc pracy i utrzymać wzrost gospodarczy w najtrudniejszym momencie na rynkach finansowych.

[b]Twierdzi Pani, że Polska na własne życzenie oddała kluczowe stanowisko w instytucji międzynarodowej?[/b]

Tak i to na co najmniej piętnaście lat. Stanowisko wiceprezesa EBI jest porównywalne do stanowiska komisarza europejskiego. To jest tak jakby premier Donald Tusk przestał popierać komisarza Janusza Lewandowskiego zmuszając go tym samym do rezygnacji. Myślę, że wszyscy w Brukseli byliby zaskoczeni, tym, ze premier Donald Tusk nie zabiega o interesy Polski.

[b] Jest Pani zawiedziona…[/b]

To nie chodzi o mnie, tylko o Polskę. EBI współfinansuje duże projekty energetyczne w Europie. Byłam przeciwna współfinansowaniu przez bank Nord Streamu. Moje wątpliwości budziła także inna gazowa inwestycja – South Stream. Mój słoweński następca nie musi myśleć tak jak ja, bo Słowenia będzie uczestniczyła w budowie South Streamu. Dla Europy lepszy jest projekt Nabucco którego współfinansowanie ja popieram, a który jest konkurencyjny dla South Streamu. Te projekty dzielą Europę. Sposób ich finansowania przesądzi o cenach gazu i układzie sił na rynku energetycznym. Szkoda, że tylko mi zależało na tym, żeby zachować wpływ na tak kluczowe decyzje. Ponadto moim zdaniem jest tak, że istnieje związek przyczynowo- skutkowy między posiadaniem przedstawiciela w zarządzie, a wielkością zaangażowania EBI w danym kraju.

[ramka][b]CV[/b]

Marta Gajęcka – absolwentka socjologii na UW i międzynarodowych stosunków gospodarczych na SGH. Pracowała w Ministerstwie Finansów (była m.in. wiceministrem), w OECD w Paryżu oraz polskim przedstawicielstwie przy Unii Europejskiej w Brukseli. [/ramka]

[b]W środę oficjalnie przestaje Pani być wiceprezesem Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Dlaczego?[/b]

Dlatego, że nie otrzymałam wsparcia ze strony przedstawiciela polskiego rządu – ministra finansów Jacka Rostowskiego.

Pozostało 98% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację