Publiczne banki lub instytucje finansowe wspierające rodzimych eksporterów istnieją w zasadzie we wszystkich krajach Unii Europejskiej.
Trudno wyobrazić sobie efektywne wspieranie przedsiębiorców wchodzących na rynki, na których występuje tzw. ryzyko niefinansowe, bez udziału takich podmiotów. Ich podstawowym atutem jest niezależność od innych instytucji finansowych, wsparcie państwa, solidne zaplecze eksperckie i odporność na fluktuacje związane z cyklem koniunkturalnym w gospodarce.
Po ostatnim kryzysie nikt w Polsce nie powinien mieć wątpliwości co do niezbędności takiej instytucji. Jeszcze trzy lata temu eksporterzy mogli liczyć na instrumenty wspierania eksportu, oferowane przez pięć, sześć prywatnych banków.
Gdy kryzys mocno dotknął centrale tych banków w ich macierzystych krajach, musiały one ograniczyć swoją aktywność w Polsce – także w zakresie obsługi eksporterów. Powstała tym samym dotkliwa luka, którą obecnie wypełnia Bank Gospodarstwa Krajowego – zarówno realizując programy rządowe, jak i działając w zakresie swojej oferty.
Debaty na temat wsparcia polskiego eksportu zaczynają się najczęściej od pytania o środki. Tymczasem nie pieniądze stanowią dzisiaj największy problem. Kwestią, od której należy zacząć, jest dobre rozpoznanie potrzeb eksporterów towarów i usług, a także rynków, na których chcą oni działać. Chodzi o należyte rozpoznanie ryzyka politycznego i ekonomicznego oraz systemów finansowych w tych krajach. Bez takiego rozpoznania nie sposób przygotować efektywnych instrumentów wsparcia dla polskiego biznesu w przypadku inwestycji i kontraktów długoterminowych.