Ambicją naszego kraju jest dogonienie krajów Zachodu pod względem wysokości dochodów i poziomu życia. Poza względami gospodarczymi często zapomina się o potrzebie pracowania nad zmianami zdeformowanej mentalności społecznej. Niektóre działania w tym kierunku są nieporadne, inne bywają jałowe. Wiadomo, że społeczeństwa bardziej zamożne dbają o środowisko i przyjmują postawy proekologiczne.

Ma tu miejsce swoiste sprzężenie zwrotne: wysoki poziom życia wzmacnia dbałość o czystość środowiska, a czyste środowisko jest elementem wysokiego poziomu życia. Reguły europejskie wymagają recyklingu śmieci, odpadów i zużywanego sprzętu elektrycznego. Stosowanie zasad unijnych idzie w Polsce jak po grudzie. Recyklingowi na koszt producentów w Polsce poddawane jest zaledwie 2,5 – 3 kg na jednego mieszkańca zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego, podczas gdy w Szwecji blisko 16 kg.

Nawet czynniki oficjalne mają wątpliwości, czy podawana w statystyce wielkość przetworzonego sprzętu jest prawdziwa z uwagi na występujące tu patologie polegające na fikcyjnym recyklingu. Mieszkańcy Warszawy od lat obserwują bulwersujące zjawisko mieszania posegregowanych przez nich plastików, szkła i papieru przez ekipy opróżniające pojemniki. Wytłumaczenie organizatorów zbierania surowców wtórnych jest takie, że bardziej opłacalne jest sortowanie u nich w specjalnych miejscach. Jest to tłumaczenie sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem, mętne i pachnące usprawiedliwianiem generowania kosztów i tym samym ekstrazysków.

Efekt edukacyjny takich poczynań jest dewastujący i skutecznie zniechęca mieszkańców do sortowania odpadków. Przyszłość rysuje się nieco lepiej, bowiem dzieci od lat uczone są dbałości środowisko, i to z dobrym skutkiem. Niedawno miałem okazję obserwować, jak ta sprawa wygląda w aglomeracji londyńskiej. Określonego dnia mieszkańcy wystawiają przed domy kolorowe pojemniki z odpadkami i pojawiają się kolejno trzy samochody. Pierwszy zabiera zwykłe torby ze śmieciami. Drugi plastiki i resztki żywności.

Trzeci ma na platformie kilka dużych szuflad. Członkowie ekipy niezwykle skrupulatnie oddzielają trzy rodzaje papierów i tektur oraz szkło w różnych kolorach. Wyobrażam sobie, że zakłady przetwarzające odpady mają gotowy surowiec do dalszej obróbki i nikt mnie nie przekona, że jest to system mniej racjonalny od stosowanego w Warszawie.