Już dziś są one lokomotywą ciągnącą inflację, a wiele wskazuje na to, że ta tendencja utrzyma się jeszcze długo. Ale to, co dla wielu Polaków, zwłaszcza uboższych, stanowi zagrożenie, staje się szansą dla naszego rolnictwa, a w konsekwencji dla całej gospodarki. Trzeba jednak tę okazję umieć wykorzystać.
Polska jest krajem rolniczym, jesteśmy eksporterem żywności. Dzięki temu to, co dla większości naszego świata jest przekleństwem, Polsce i polskiej wsi może przynieść znaczny pożytek.
To ważne, bo nasze rolnictwo jest ciągle zbyt mało efektywne i zbyt zacofane. Pracuje w nim co ósmy zatrudniony (2 mln ludzi razem z leśnictwem), jednak wypracowuje tylko parę procent PKB. Przeciętna powierzchnia gospodarstwa należy do najmniejszych w Europie, stopień mechanizacji jest niski, podobnie jak wykształcenie wielu rolników.
A równocześnie ten właśnie sektor gospodarki traktowany jest jak dziecko specjalnej troski. W porównaniu z innymi Polakami rolnicy płacą symboliczne podatki. Emerytury niemal w całości funduje im państwo, podobnie jak ubezpieczenia zdrowotne.