Dzień prawdy dla aptek przyjdzie po Nowym Roku

Rozmowa z Maryniką Woroszylską-Sapieha, prezesem zarządu Sanofi-Aventis

Publikacja: 27.10.2011 08:00

- Ile Sanofi zainwestowało dotąd w Polsce?

- Sanofi ma w Polsce dwa zakłady produkcyjne: w Rzeszowie oraz Chociwiu. Jeśli chodzi o inwestycje bezpośrednie, w pierwszej fabryce zainwestowaliśmy  dotąd ponad 110 mln zł.  Chociw jest częścią spółki Nepentes  którą kupiliśmy w ubiegłym roku , przeznaczając na ten cel ponad 400 mln złotych.

- Będą kolejne nakłady?

-  Do końca 2011 r. chcemy wydać na rozwój zakładu w Rzeszowie kolejne 10 mln zł, żeby w przyszłym wytwarzać już nie 37, ale ponad 40 mln opakowań leków rocznie. Innych inwestycji na razie nie przewidujemy, choć globalnie Sanofi przeznaczyło ostatnio na inwestycje 23 mld euro. Teraz czekamy, co przyniesie nam ostatecznie nowa ustawa refundacyjna.. Jeśli po wejściu w życie proponowanych przepisów pogorszyłaby się nasza rentowność, będziemy musieli zweryfikować naszą strategię dotyczącą polskiego rynku.

- Czyli wycofać się z Polski?

- Skąd  takie przypuszczenie?

-  Tak mówią organizacje zrzeszające międzynarodowych producentów leków. Ostrzegają: jeśli ustawa zostanie w proponowanym kształcie, polskie filie koncernów takich jak Sanofi zaczną ponosić straty. A potem zrezygnują z prowadzenia biznesu w Polsce.

-  Powiedzmy sobie szczerze: dla polskiej gospodarki  ma  znaczenie nie tylko, czy firma wycofa się z działalności w tym kraju,ale czy mocno ją ograniczy, redukując zatrudnienie na przykład o połowę. Jedno i drugie oznacza mniejsze wpływy z podatków bezpośrednich i pośrednich i negatywne konsekwencje dla rynku pracy. Zwłaszcza, że branża farmaceutyczna zatrudnia stosunkowo lepiej wykształconą kadrę i o wyższych zarobkach niż średnia krajowa.

- Dlaczego jednak firmy takie jak Sanofi miałyby zwalniać pracowników?

- Chociażby z powodu braku możliwości uzyskania refundacji dla nowych leków lub niepewności wynikającej z interpretacji przepisów .Nie wiemy czy Ministerstwo Zdrowia rozwieje wątpliwości, co traktować jako cenę zbytu na polskim rynku. To wazna sprawa dla producentów leków działających w ramach międzynarodowych grup kapitałowych.

- Teraz cena, po jakiej sprzedają lek w poszczególnych krajach, jest wyższa od ceny ustalanej przez spółkę-matkę za granicą. Różnica przeznaczana jest na promocję i marketing. Pokrywa też koszty funkcjonowania spółki na danym rynku.

Z ustawy wynikałoby, że resort zdrowia chce odejść od dotychczasowej zasady, która obowiązuje zresztą w całej Europie i uznawać tylko cenę wyjściową. Skutki są łatwe do przewidzenia: cięcie kosztów przez krajowe filie koncernów.

- Tyle że zawsze, kiedy w życie ma wejść nowe prawo farmaceutyczne, firmy głośno protestują i grożą konsekwencjami dla pacjentów i całej gospodarki. A potem jednak sobie jakoś radzą.

- Dlatego nie twierdzę, że Sanofi jest w najgorszej sytuacji. Wprowadzenie nowej zasady naliczania ceny zbytu dotknie przede wszystkim te firmy farmaceutyczne, w których portfelu dominują leki refundowane. Nasza firma sprzedaje też wiele leków bez recepty i leków nierefundowanych. Możemy więc sobie pozwolić na finansowanie operacji na polskim rynku z marży naliczonej za usługi świadczone na rzecz spółki z grupy, która ma rejestr tych farmaceutyków.

- Czyli jeszcze nic nie jest przesądzone. A na ile realne są inne obawy związane z nową ustawą, że na przełomie roku będziemy mieć kłopot z zakupem niektórych leków refundowanych?

- Kontrowersje wokół ceny zbytu nie powinny mieć na to wpływu, bo polskie spółki zwykle rozliczają się z zagraniczną centralą z pewnym opóźnieniem, więc leków u producentów na pewno nie zabraknie. Ale jest inny problem. Ustawa wprowadza nowe, sztywne ceny na leki refundowane. Ile wyniosą w przypadku konkretnych preparatów  – nie wiadomo, bo czekamy wciąż na nową listę refundacyjną. Problem w tym, że zgodnie z ustawą po Nowym Roku hurtownicy i aptekarze, którzy zostaną z zapasami tych leków, nie będą mogli odsprzedać ich po poprzedniej cenie. Nie znając nowych cen, wolą nie ryzykować, że stracą, jeśli okażą się one niższe, i już na wszelki wypadek opróżniają magazyny.

- Czyli lepiej też robić sobie zapasy leków, bo może okazać się, że trzeba będzie czekać na ich dostawę kilka albo kilkanaście dni?

- Zgodnie z przepisami hurtownie i apteki mają obowiązek posiadać leki w ilości i asortymencie niezbędnym do zaspokojenia potrzeb zdrowotnych ludności. W praktyce oznacza to, że powinny mieć zapas leków na 3-4 tygodnie. Jak będzie w praktyce – nie wiadomo, bo istotnie dochodzą do nas sygnały, że aptekarze już teraz pozbywają się niektórych leków. To byłby poważny problem. Liczymy na zdrowy rozsądek urzędników.

- Aptekarze pozbywają się leków, bo rzeczywiście wisi nad nimi widmo bankructwa w związku z nowym prawem? Czy te obawy nie są też przesadzone?

- Analizująca rynek farmaceutyczny firma IMS Health twierdzi, że zbankrutować może około 15-20 procent polskich aptek. To dość prawdopodobny scenariusz. Wystarczy, że załamie się płynność finansowa tych placówek, które już teraz są mocno zadłużone. Dla hurtowników spadek marży nie będzie tak dotkliwy jak dla aptekarzy – bo zmniejsza się ona stopniowo i nie tak drastycznie, jak pierwotnie planowano. Ale w apteki uderzy mocno. Marża będzie naliczana teraz od limitu ustalonego na najtańszych lekach stanowiących 15 proc. obrotu ilościowego w danej grupie limitowej. Do tego nie będą mogli korzystać z rabatów i innych upustów.

- Rynek apteczny radzi sobie coraz gorzej. We wrześniu sprzedaż znów spadła. Jest powód, żeby się martwić?

- W dłuższej perspektywie nie. Znów wracamy do ustawy refundacyjnej: sprzedaż hamuje z jednej strony niepewność związana z nowymi przepisami, z drugiej – przedłużające się oczekiwanie na listę refundacyjną. Hurtownie i apteki nie chcą zostać z zapasami leków, które będą musiały sprzedawać dalej po niższych cenach. Wszystko powinno wyjaśnić się w ciągu najbliższych miesięcy.

- Ile Sanofi zainwestowało dotąd w Polsce?

- Sanofi ma w Polsce dwa zakłady produkcyjne: w Rzeszowie oraz Chociwiu. Jeśli chodzi o inwestycje bezpośrednie, w pierwszej fabryce zainwestowaliśmy  dotąd ponad 110 mln zł.  Chociw jest częścią spółki Nepentes  którą kupiliśmy w ubiegłym roku , przeznaczając na ten cel ponad 400 mln złotych.

Pozostało 94% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację