PAPG ma powstać na bazie Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych SA (PAIiIZ) dla poprawy zagranicznego wizerunku naszego kraju w dziedzinie gospodarki".
Gdyby nie ten wiceminister i nieco egzotyczny już resort, można by uznać, że ta depesza PAP została nadana wczoraj. Otóż nie. Nosi datę30 października2003 r. Na dobrą sprawę to wystarczy za komentarz.
Bo problem wciąż jest. Z jednej strony mamy PAIiIZ zajmującą się głównie sprowadzaniem do Polski i obsługą inwestorów zagranicznych. A promocją kraju zajmują się m.in. ministerstwa: spraw zagranicznych, gospodarki, kultury, Polska Organizacja Turystyczna... Ich działalność jest nieskoordynowana, a z wydawania większości pieniędzy (ze środkami z UE to ok.150 mln zł rocznie) niewiele wynika. Brakuje ośrodka, który realizowałby spójną strategię gospodarczej promocji kraju, której zresztą od lat nie ma.
Pytanie, czy obecny pomysł powołania takiego organizmu, m.in. na bazie PAIiIZ i Wydziałów Promocji Handlu i Inwestycji w ambasadach, przełamie ten impas? Zebranie promocyjnych pieniędzy w jednym miejscu ma sens pod warunkiem, że o ich wydawanie nie będą się kłócić resorty gospodarki i spraw zagranicznych. I że umiejętnie wykorzysta się to, co udało się już osiągnąć PAIiIZ. Rzecz merytorycznie obiecująca i politycznie trudna.