Anulowane bankructwo irlandzkiego miliardera

Brytyjski sąd anulował bankructwo Seana Quinna, kiedyś najbogatszego człowieka w Irlandii, który stracił majątek po pęknięciu bańki na rynku nieruchomości

Publikacja: 12.01.2012 10:28

Werdykt oznacza zwycięstwo Irish Bank Resolution Corp (IBRC), wcześniej Anglo Irish Bank (AIB), który domaga się zwrotu 2,9 mld euro, ma już nakaz sądu, by Quinn zwrócił mu 1,7 mld.

Quinn (64 lata) zaczął tworzyć swą fortunę od 1973 r. od objęcia kierownictwa w rodzinnej firmie eksploatacji kamieniołomu w hrabstwie Fermanagh w Irlandii Płn., w 2008 r. wyceniano na 4,7 mld euro jego udziały w ubezpieczeniach, cementowniach, fermach wiatrowych, ubezpieczeniach, hotelach i nieruchomościach. Dużą część swego majątku zainwestował w bank AIB tuż przed jego bankructwem. W szczycie kariery jego grupa zatrudniała ponad 5500 ludzi po obu stronach granicy w Irlandii.

11 listopada 2011 r. ogłosił bankructwo w sądzie w Belfaście, wykorzystując brytyjskie przepisy bardziej korzystne od obowiązujących w Irlandii, bo pozwalające mu na powrót do biznesu po roku, podczas gdy irlandzkie zakładały przerwę 5 lat.

Obecnie sędzia Donal Deeny z Belfastu uznał, że lokal biurowy wynajęty przez Quinna w małej miejscowości w Ulsterze, Derrylin, nie wystarcza do wykazania, że dawny miliarder zarządza swym biznesem z Irlandii Płn. — Nie mogę stwierdzić z całą pewnością, że była to świadoma próba oszukania ze strony S. Quinna, ale mam dostateczne podstawy do użycia mych uprawnień i anulowania tego bankructwa — oświadczył.

Zwrócił też uwagę, że Quinn ma paszport irlandzki, a nie brytyjski, figuruje w spisie wyborców Irlandii, w tym też kraju płaci 20 proc. swych podatków.

Siedziba imperium Quinna znajdowała się w granicznym hrabstwie Cavan w Irlandii, ale on twierdzi, że całe życie pracował w Irlandii Płn., w hrabstwie Fermanagh i zarzucił bankowi IRBC, że kieruje się osobistą zemstą wobec niego.

Turystyka za bankructwem

AIB po bankructwie został znacjonalizowany, co kosztowało państwo 30 mld euro, jego następca IRRC odpisał 2,3 mld na dług Quinna i stara się wyrwać resztę z międzynarodowej sieci firm dawnego miliardera. Stracił on kontrolę nad swym imperium na rzecz IBRC, ale bank chce przejąć wszystkie aktywa, od Kijowa po Hyderabad.

W Irlandii obowiązywała karencja 12 lat dla dla podmiotów ogłaszających bankructwo. Niedawno Dublin skrócił ten okres do 5 lat, a na podstawie umowy o pomocy ze strony Unii i MFW ma do końca marca skrócić ją jeszcze bardziej. Surowe przepisy irlandzkie spowodowały podczas kryzysu finansowego masowe wyjazdy biznesmenów do Wielkiej Brytanii, gdzie ogłaszali upadłość. Powstało więc pojęcie turystyki za bankructwem.

Quinn mimo wszystko jest nadal uważany za bohatera, bo stworzył tysiące miejsc pracy w Cavan, gdzie ostatnio organizowano wiece poparcia. Dochodziło też do atakowania członków nowej dyrekcji Grupy Quinna.

Werdykt oznacza zwycięstwo Irish Bank Resolution Corp (IBRC), wcześniej Anglo Irish Bank (AIB), który domaga się zwrotu 2,9 mld euro, ma już nakaz sądu, by Quinn zwrócił mu 1,7 mld.

Quinn (64 lata) zaczął tworzyć swą fortunę od 1973 r. od objęcia kierownictwa w rodzinnej firmie eksploatacji kamieniołomu w hrabstwie Fermanagh w Irlandii Płn., w 2008 r. wyceniano na 4,7 mld euro jego udziały w ubezpieczeniach, cementowniach, fermach wiatrowych, ubezpieczeniach, hotelach i nieruchomościach. Dużą część swego majątku zainwestował w bank AIB tuż przed jego bankructwem. W szczycie kariery jego grupa zatrudniała ponad 5500 ludzi po obu stronach granicy w Irlandii.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację