ACTA to walka o kontrolę

W niektórych obszarach to globalne korporacje, a nie rządy, już przejęły lub starają się przejąć władzę nad społeczeństwami

Publikacja: 10.02.2012 01:07

ACTA to walka o kontrolę

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Globalizacja w gospodarce – ale nie tylko – obejmuje coraz więcej obszarów, powodując nie tylko oczekiwany efekt skali, ale również wiele negatywnych skutków.

Za postępem globalizacji stoją przede wszystkim globalne korporacje, które potrafią w dowolnym miejscu na świecie zapewnić dostawę identycznego towaru, z reguły pod swoją wyłączną i chronioną marką, a nierzadko również identyczne usługi związane lub nie z oferowanymi wyrobami.

Dzięki swobodzie wymiany towarowej na świecie oraz swobodą przepływów kapitałowych i finansowych każdy rynek z lokalnego stał się prędzej czy później częścią rynku światowego lub globalnego.

Swoboda wymiany towarowej oraz przepływu kapitałów spowodowała przyspieszenie i wzrost gospodarczy praktycznie we wszystkich krajach.

Początki globalizacji

Nie wszystkie firmy działają w wymiarze globalnym, ale bardzo wiele z nich, działających na lokalnych lub regionalnych rynkach, ma ambicje stania się globalnym graczem.

Globalna działalność wymaga odpowiedniej organizacji, ale też odpowiedniej do skali działalności wielkości mierzonej bądź to rynkową kapitalizacją, bądź to wielkością sprzedaży. W ostatnich dzisięcioleciach wartość rynkowa czołowych koncernów światowych – we wszystkich dziedzinach – uległa zwiększeniu, a dodatkowo doszlusowały do czołówki – szczególnie z obszaru najnowszych technologii – nowe, świeżo powstałe przedsiębiorstwa (np. Microsoft, Apple, Nokia, Google, Facebook) lub też z peryferyjnych krajów, jak np. Gazprom lub Lukoil z Rosji, wielkie firmy z ChRL, jak np. Chine Mobile, ICBC.

Globalizacja nastąpiła przede wszystkim w obszarze produkcji i dystrybucji, a w późniejszej fazie w sektorze finansowym.

Istotnym impulsem dla przyspieszenia globalizacji w sektorze finansowym stało się uchylenie w 1999 roku przez rząd USA ustawy Glass Steagal z lat 30. XX wieku (zakazującej łączenia działalności bankowości komercyjnej i bankowości inwestycyjnej)  pod presją wielkich banków amerykańskich.

Powstałe w wyniku tego uchylenia oraz rozluźnienia nadzoru wielkie instytucje finansowe (często zwane too big to fail) w bardzo szybkim czasie rozciągnęły swoją działalność na globalną skalę, czego między innymi rezultatem jest obecny system 24/7 prowadzenia operacji finansowych.

Banki zbyt duże, by upaść

Tak jak w procesie produkcji wyrobów materialnych na globalną skalę niezbędne są daleko zaawansowana technologia, standaryzacja oraz geograficzna alokacja produkcji (w celu minimalizacji kosztów),

tak i w sektorze finansowym zastosowano głównie modele i metody matematyczne dla „produkcji" nowych typów produktów finanso- wych opieranych masowo na różnych i zmieniających się klasach aktywów.

Szybko wzrastające przepływy finansowe wymagały nie tylko sprawnej obsługi w systemie 24/7, ale przede wszystkim „kreacji" nowych produktów zaspokajających wymogi systemu zarządzania (i nagradzania) aktywami w skali globalnej, co w rezultacie powodowało „oderwanie" się usług na rzecz gospodarki realnej na korzyść gospodarki wirtualnej, czyli mówiąc wprost – spekulacji.

Globalne korporacje stanowią największe wyzwanie, przed jakim stoją rządy umocowane w demokratycznych wyborach

Doskonałym przykładem są strukturyzowane produkty oparte na kredytach zabezpieczonych na nieruchomościach, które powszechnie zostały nazwane subprime loans. Przypomnijmy, udzielano pożyczek na zakup nieruchomości niewiarygodnym klientom pod zabezpieczenie w postaci nieruchomości, których wartość w ostatnich latach stale wzrastała (a więc poziom zabezpieczenia też wzrastał), a model, na którym oparto ocenę zabezpieczenia kredytu, przewidywał praktycznie nieskończony wzrost wartości nieruchomości.

Pęknięcie bańki na rynku nieruchomości na przełomie lat 2006 i 2007 spowodowało kryzys sektora finansowego (banków i towarzystw ubezpieczeniowych) w USA, który – jak się ocenia – kosztował amerykańskiego podatnika około 3,5 bln dolarów. Co gorsza, produkty wymyślone i wprowadzone na rynek w USA zostały w istotnej mierze ulokowane też w Europie, co w roku 2008 zaowocowało kryzysem sektora w takich krajach jak m.in. Irlandia, Niemcy, Wielka Brytania, Francja, Belgia i pomocą publiczną ok. 2 bln euro.

Kryzys przez brak nadzoru

Brak nadzoru nad globalnymi instytucjami finansowymi to jedna z najistotniejszych przyczyn kryzysu sektora finansowego, a w rezultacie bezprecedensowej skali pomocy dla tego sektora tak w USA, jak i Europie.

Naturalnie kłopoty w Europie, a przede wszystkim w strefie euro, to również rezultat nieprzestrzegania zasad traktatu z Maastricht.

W tym kontekście warto podkreślić niechlubną rolę agencji ratingowych, które przez wiele lat dawały najwyższe ratingi strukturyzowanym produktom opartym na kredytach zabezpieczonych nieruchomościami, podobnie jak i oceniały błędnie wiarygodność poszczególnych członków strefy euro.

Kryzys sektora finansowego w USA (a potem w Europie) pokazał z jednej strony siłę zagrożonych upadkiem instytucji finansowych, które wymusiły na rządzie amerykańskim bezprecedensową skalę pomocy, a z drugiej słabość konstytucyjnych rządów niepotrafiących do dzisiaj objąć tych globalnych instytucji zintegrowanym globalnym nadzorem oraz – co wydaje się logiczne – pilnie oddzielić bankowość inwestycyjną od bankowości komercyjnej.

Co więcej, to agencje ratingowe doprowadziły do zmian rządów w Grecji i we Włoszech, przy okazji wymuszając – niewątpliwie niezbędne – reformy gospodarcze.

Innym dowodem na wzrastającą siłę globalnych korporacji jest tzw. ACTA (Anti Counterfitting Trade Agreement) przygotowane w USA i mające pozornie na celu zwalczanie procederu podróbek oraz wzmocnienie ochrony własności praw intelektualnych, ale w rzeczywistości w sposób bardzo istotny godzące w swobodę i wolność, jakimi cieszył się chyba dzisiaj jedyny obszar poza kontrolą państwa, czyli światowa sieć internetowa.

Komu służy ACTA?

To nie twórcy i artyści są przede wszystkim zainteresowani wprowadzeniem w życie przepisów ACTA, ale globalne korporacje, to one bardzo często jako pośrednicy najwięcej zarabiają na globalnym rynku własności intelektualnej.

Paradoksalnie pomimo raptownego wzrostu „pirackiego" handlu wpływy z legalnie nabytych praw stale rosną.

Internet jako kanał dystrybucji funkcjonuje zaledwie kilkanaście lat, a prawa autorskie są chronione ponad 100 lat i prawo ich ochrony oraz sposoby ochrony nie przystają do tego nowego, nieograniczonego kanału dystrybucji; stąd też próba zawłaszczenia tego kanału poprzez restrykcyjne, ocierające się o totalną kontrolę, inwigilację i cenzurę uregulowanie ACTA.

Na niebezpieczeństwa zawarte w ACTA w szczególności zwracają uwagę (w Polsce) rzecznik praw obywatelskich oraz prezes GIODO, w ich opinii bowiem zapisy umowy jednoznacznie naruszają lub mogą naruszać szereg praw obywatelskich, w tym prawo prywatności. To dlatego w Polsce ACTA spotkało się z masowymi, spontanicznymi i wielotysięcznymi protestami przede wszystkim użytkowników Internetu. Państwo po raz kolejny zamiast stanąć w obronie wartości, staje po stronie właścicieli i pośredników, bez odczuwania potrzeby dialogu z użytkownikami sieci.

ACTA może się stać wygodnym narzędziem, szczególnie bezwzględnie egzekwującym prawa intelektualne amerykańskich podmiotów, ponad systemem prawnym innych krajów, które ACTA podpisały.

Ułatwienia umożliwiające globalizację gospodarki, wprowadzone – i słusznie – dla podtrzymania i utrzymania wzrostu gospodarczego stworzyły jednocześnie nowy rodzaj podmiotu – globalną korporację – która nie chce poddać się kontroli lub nadzorowi.

Na całym świecie i we wszystkich krajach sektor bankowy jest poddany ścisłej regulacji i nadzorowi, co wynika ze szczególnego charakteru instytucji banku jako podmiotu akumulującego oszczędności społeczeństwa, która to akumulacja winna pozwolić bankom na finansowanie działalności gospodarczej tegoż społeczeństwa.

Innymi słowy, banki winny przede wszystkim operować w sferze gospodarki realnej. Bankowość inwestycyjna początkowo również obsługiwała realną gospodarkę poprzez doradztwo w procesach m&a, pozyskiwaniu kapitału na rynkach długu lub akcji. Napływ dużych i wolnych środków związanych m.in. z wysokimi dochodami w przetwórstwie i wydobyciu surowców, postęp technologiczny, bogacenie się społeczeństw w skali światowej, tworzone fundusze emerytalne i zarządzanie aktywami, spowodowały, iż tym wolnym środkom należało stworzyć możliwości dalszego inwestowania i zarabiania poza gospodarką realną, której wielkość była ograniczona.

Globalne korporacje – być może bezwiednie – stanowią niewątpliwie największe wyzwanie, przed którym stoją rządy umocowane w demokratycznych wyborach.

O ile władza rządów pochodzi  od „ludu", o tyle władza korporacji bynajmniej nie jest nadana z demokratycznego wyboru.

Prawdopodobnie to jest przyczyną ogromnych trudności w usta- nowieniu nad globalnymi instytucjami finansowymi efektywnego, globalnego nadzoru, w tym przywrócenia rozdziału bankowości komercyjnej i inwestycyjnej.

Interes korporacji – szczególnie globalnej – niekoniecznie równa się interesowi społeczeństwa, z którego żyje i prosperuje. O ile rządy przynajmniej teoretycznie winny służyć społeczeństwu, które je wybrało, o tyle zarządy korporacji niekoniecznie działają w imieniu swoich rozdrobnionych właścicieli.

W ustroju gospodarki rynkowej oraz swobodzie gospodarowania oddziaływanie państwa na prywatne podmioty gospodarcze – a takimi są globalne koncerny – jest w dużym stopniu, mniej lub bardziej słusznie, ograniczony.

Niemniej obserwując skutki działań globalnych koncernów, w szczególności globalnych instytucji finansowych – wpływ ich działań na społeczeństwa, ryzyko dla społeczeństwa wynikające z ich decyzji oraz ich koszt – nie ma wątpliwości, iż społeczeństwo poprzez demokratycznie wybrane instytucje i instrumenty musi odzyskać pewien stopień kontroli i nadzoru nad globalnymi graczami. Tym bardziej że pokryzysowe zachowania korporacji oraz w wielu przypadkach najwyższych ich menedżerów nie wskazują, aby ograniczali oni w sposób istotny swoją skłonność do ryzyka, zwiększyli stopień odpowiedzialności wobec społeczeństwa oraz pohamowali swoją chciwość. Przykładem może być przypadek prezesa Royal Bank of Scotland, który dopiero pod naciskiem opinii publicznej zrezygnował z bonusu, wypracowanego dzięki pieniądzom podatników, jakimi rząd uratował bank od bankructwa.

Odnoszę wrażenie, że w niektórych obszarach to korporacje, a nie rządy, przejęły lub starają się przejąć „kontrolę" nad społeczeństwami, z jednej strony starając się społeczeństwa „dopasować" do wyo- brażeń (czytaj oferty) korporacji (ubiory, moda, zachowania, wzorce, napoje, muzyka, filmy, jedzenie, samochody etc.), a z drugiej, oddziałując na państwo (rządy), przejmować coraz większą kontrolę nad zuniformizowanym społeczeństwem (powszechność nadzoru nad kamerami wideo, kontrola ruchu telefonicznego, ruchu w sieci).

Tutaj widać szczególnie zagrożenia, istnieje bowiem widoczna korelacja zapędów i koncernów, i państw do ograniczania swobód obywatelskich (najczęściej usprawiedliwieniem ma być zagrożenie terroryzmem, zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom etc.).

W wielu teoriach ekonomicznych stwierdzono, iż należy ograniczyć rolę państwa do „nocnego stróża", co sprzyja rozwojowi i gospodarki, i przedsiębiorczości. Ostatnio jednak wydaje się, iż odstępuje się od filozofii „państwa nocnego stróża" na rzecz „stróża całodobowego".

Autor jest ekonomistą i członkiem rad nadzorczych spółek notowanych na GPW

Globalizacja w gospodarce – ale nie tylko – obejmuje coraz więcej obszarów, powodując nie tylko oczekiwany efekt skali, ale również wiele negatywnych skutków.

Za postępem globalizacji stoją przede wszystkim globalne korporacje, które potrafią w dowolnym miejscu na świecie zapewnić dostawę identycznego towaru, z reguły pod swoją wyłączną i chronioną marką, a nierzadko również identyczne usługi związane lub nie z oferowanymi wyrobami.

Pozostało 96% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację