Interes korporacji – szczególnie globalnej – niekoniecznie równa się interesowi społeczeństwa, z którego żyje i prosperuje. O ile rządy przynajmniej teoretycznie winny służyć społeczeństwu, które je wybrało, o tyle zarządy korporacji niekoniecznie działają w imieniu swoich rozdrobnionych właścicieli.
W ustroju gospodarki rynkowej oraz swobodzie gospodarowania oddziaływanie państwa na prywatne podmioty gospodarcze – a takimi są globalne koncerny – jest w dużym stopniu, mniej lub bardziej słusznie, ograniczony.
Niemniej obserwując skutki działań globalnych koncernów, w szczególności globalnych instytucji finansowych – wpływ ich działań na społeczeństwa, ryzyko dla społeczeństwa wynikające z ich decyzji oraz ich koszt – nie ma wątpliwości, iż społeczeństwo poprzez demokratycznie wybrane instytucje i instrumenty musi odzyskać pewien stopień kontroli i nadzoru nad globalnymi graczami. Tym bardziej że pokryzysowe zachowania korporacji oraz w wielu przypadkach najwyższych ich menedżerów nie wskazują, aby ograniczali oni w sposób istotny swoją skłonność do ryzyka, zwiększyli stopień odpowiedzialności wobec społeczeństwa oraz pohamowali swoją chciwość. Przykładem może być przypadek prezesa Royal Bank of Scotland, który dopiero pod naciskiem opinii publicznej zrezygnował z bonusu, wypracowanego dzięki pieniądzom podatników, jakimi rząd uratował bank od bankructwa.
Odnoszę wrażenie, że w niektórych obszarach to korporacje, a nie rządy, przejęły lub starają się przejąć „kontrolę" nad społeczeństwami, z jednej strony starając się społeczeństwa „dopasować" do wyo- brażeń (czytaj oferty) korporacji (ubiory, moda, zachowania, wzorce, napoje, muzyka, filmy, jedzenie, samochody etc.), a z drugiej, oddziałując na państwo (rządy), przejmować coraz większą kontrolę nad zuniformizowanym społeczeństwem (powszechność nadzoru nad kamerami wideo, kontrola ruchu telefonicznego, ruchu w sieci).
Tutaj widać szczególnie zagrożenia, istnieje bowiem widoczna korelacja zapędów i koncernów, i państw do ograniczania swobód obywatelskich (najczęściej usprawiedliwieniem ma być zagrożenie terroryzmem, zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom etc.).
W wielu teoriach ekonomicznych stwierdzono, iż należy ograniczyć rolę państwa do „nocnego stróża", co sprzyja rozwojowi i gospodarki, i przedsiębiorczości. Ostatnio jednak wydaje się, iż odstępuje się od filozofii „państwa nocnego stróża" na rzecz „stróża całodobowego".
Autor jest ekonomistą i członkiem rad nadzorczych spółek notowanych na GPW