Zła wola w dyskusji o podatku

Każda nowa danina wzbudza opór, ale w debacie na temat podatku od miedzi i srebra padły argumenty dyktowane wyłącznie partykularyzmem – pisze wiceminister finansów

Publikacja: 01.03.2012 02:17

Zła wola w dyskusji o podatku

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Red

Każdy nowy podatek wzbudza opór i niechęć tych, których dotyka. Jest to poniekąd zrozumiałe, bo ogranicza ich środki finansowe, a korzyści przynosi ogółowi. Podstawowe  przy wprowadzaniu każdego podatku jest pytanie o to, czy jest on sprawiedliwy, czy zasada solidarności jest zachowana, czy ciężary nakłada nadmierne, a może zasadne. Dopiero odpowiedzi na te fundamentalne pytania mogą prowadzić do formułowania dalszych uwag, zastrzeżeń czy komentarzy. Przy takiej dyskusji musimy wychodzić od wartości i pojęcia dobra wspólnego, a nie dobra partykularnego.

Debata publiczna dotycząca proponowanego przez rząd podatku od wydobycia niektórych kopalin abstrahuje niemal zupełnie od takiego podejścia. W przypadku argumentów podnoszonych przez spółkę KGHM, która w trybie ustawy „lobbingowej" zgłosiła zainteresowanie pracami nad tym projektem, jest to zrozumiałe. Nawet krytyka wyrażana przez partie opozycyjne wpisuje się w ukształtowany w ostatnich latach kanon nagonki na większość propozycji rządu. Nie jest to zwyczaj pożądany, ale można go interpretować jako pewien osobliwy sposób kontroli działań rządu.

Jaka jest prawda o podatku

Od komentatorów i ekspertów powinno się jednak wymagać więcej. Szczególnie jeśli podpisują się tytułami naukowymi, przywołują źródła powszechnie uważane za wiarygodne czy ferują drastyczne opinie, czyli po prostu straszą tych najbardziej zainteresowanych, a więc np. pracowników KGHM.

Uważam, że proponowany podatek od miedzi i srebra wpisuje się w niedostatecznie ukształtowany w naszym kraju system danin publicznych obejmujący wykorzystywanie nieodnawialnych zasobów naturalnych. Opodatkowanie tych zasobów jest alternatywą dla np. zwiększania obciążania pracy czy konsumpcji (jeśli chcemy uzyskać ten sam poziom dochodów publicznych). Korzyści z tych zasobów powinniśmy czerpać wszyscy, tak jak już obecnie czerpiemy np. z wydobywanego węgla. W moim przekonaniu na tym właśnie polega zasada solidarności.

Dużo emocji wzbudza zaproponowana formuła stawki podatku, która jest zależna od światowych cen tych surowców i od pewnego poziomu cenowego rośnie progresywnie. Przy niskich cenach stawka podatku spada do 0,5 proc. Realnie oznacza to, że przy obecnie prawdopodobnym poziomie cenowym państwo przejmuje w postaci podatku część zysku, a przy niskich cenach obciążenie podatkiem należy do najniższych na świecie. Na przedstawionym wykresie (z lewej – red.) przeprowadziliśmy symulację wielkości nowego podatku dla KGHM dla ostatnich 15 lat wraz z obciążeniami CIT i opłatami eksploatacyjnymi.

Wyraźnie widać, że ogólne obciążenie drastycznie spadło, gdyż stawka podatku CIT spadała z 40 do 19 proc. i obecnie utrzymuje się na poziomie ok. 20 proc. zysku brutto. Jednocześnie obciążenie proponowanym podatkiem jest wysoce elastyczne, tzn. w latach niskich cen (np. 2003 – 2005) obciążenie tym podatkiem byłoby bardzo niskie, a w okresie znacznych zwyżek cen światowych ogólne obciążenie wynosiłoby ok. 50 proc. W tym czasie, a więc w latach 2003 – 2011, światowe ceny srebra wzrosły ponadsiedmiokrotnie, a ceny miedzi ponadpięciokrotnie. Nie może być więc mowy o tym, że podatek ten doprowadzi firmę do kłopotów.

W tym kontekście chciałbym nawiązać do publicznych wypowiedzi wielu osób i przytaczanych publikacji. Firma PwC wskazała, że efektywna stopa opodatkowania dla kopalni miedzi wynosi w Polsce 49,6 proc. i jest jedną z najwyższych na świecie. Nowe przepisy rzecz jasna miałyby podnieść znacznie ten poziom opodatkowania. Podobne dane przytaczane były z trybuny sejmowej i w opiniach profesorów PAN.

Drakońskie daniny?

W rzeczywistości obecne obciążenie zysków wynosi ok. 20 proc., a cytowane dane pochodzą z publikacji Banku Światowego z 2006 roku. Ta z kolei opiera się na raporcie z roku 2000 bazującym na danych z lat 90. Podpis pod tabelą z informacjami o stopach opodatkowania brzmi: „systemy podatkowe zmieniają się często – tabeli używać z ostrożnością". Takie uwagi nie mają jednak dla autorów żadnego znaczenia, bo przecież nie pasują do wcześniej przyjętej tezy o planowanym drakońskim opodatkowaniu w Polsce. Należy jednak uzupełnić, że niektóre opinie i stanowiska do projektu ustawy wynikają z uzasadnionej troski o rozwój regionu. Na przykład sejmik dolnośląski przyjął jednogłośnie stanowisko, w którym nie neguje samego podatku, lecz wyraża obawy o skutki, jakie może wywołać.

Sprawiedliwy podział

Wielkość udokumentowanych zasobów miedzi stawia Polskę na dziesiątym miejscu na świecie, a w odniesieniu do zasobów srebra na drugim miejscu. W ostatnich latach rentowność w tej branży wynosiła między 30 a 40 proc.; w roku 2011 wyniosła ponad 50 proc., bo ceny znacząco wzrosły. Inni podatnicy CIT osiągali przeciętną rentowność 5 proc. Do tej pory wydobycie srebra i miedzi nie było dodatkowo opodatkowane. Inne nasze bogactwo naturalne, tj. węgiel, było i jest opodatkowane podatkiem akcyzowym. Piszę, że było i jest, w tym roku bowiem został wprowadzony podatek akcyzowy od wyrobów węglowych.

Od lat pobierany jest również podatek akcyzowy od produkcji energii elektrycznej, która wytwarzana jest w Polsce z węgla. W sensie ekonomicznym więc ten produkt był już wcześniej obłożony dodatkową daniną.

Rzeczywista debata jest zawsze potrzebna. W przypadku tego projektu trwa już trzeci miesiąc i doprowadziła do pożądanych zmian w projekcie. Należy ją podejmować, biorąc pod uwagę fakty, mając dobrą wolę, a nade wszystko pamiętając o zasadzie solidarności. Dotychczasowe rozwiązania nie zapewniają bowiem odpowiednich korzyści z nieodnawialnych zasobów rud miedzi dla nas wszystkich, którzy jesteśmy ich zbiorowym właścicielem. Dlatego już czas tę lukę wypełnić.

Każdy nowy podatek wzbudza opór i niechęć tych, których dotyka. Jest to poniekąd zrozumiałe, bo ogranicza ich środki finansowe, a korzyści przynosi ogółowi. Podstawowe  przy wprowadzaniu każdego podatku jest pytanie o to, czy jest on sprawiedliwy, czy zasada solidarności jest zachowana, czy ciężary nakłada nadmierne, a może zasadne. Dopiero odpowiedzi na te fundamentalne pytania mogą prowadzić do formułowania dalszych uwag, zastrzeżeń czy komentarzy. Przy takiej dyskusji musimy wychodzić od wartości i pojęcia dobra wspólnego, a nie dobra partykularnego.

Pozostało 90% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska