Gdy czeski holding EPH kupował od Kompanii Węglowej kopalnię Silesia w Czechowicach-Dziedzicach można wręcz było się zakładać o to, po co faktycznie to robi. Słyszałam różne wersje: że powstaną tam apartamentowce, albo kompleks hotelowo-restauracyjny... Okazało się jednak, że na miejscu kopalni wciąż jest kopalnia. 9 maja zobaczymy pierwszą ścianę wydobywczą, która po latach znów pozwoli na produkcję węgla. Czy jest szansa, że w podobny sposób uda się przedłużyć pracę sosnowieckiej kopalni Kazimierz-Juliusz, której obecne złoża skończą się za sześć – siedem lat? Plany szefostwa kopalni wspierane przez Solidarność brzmią niemal idyllicznie: sięgnięcie po złoża nieczynnej kopalni Jan Kanty w sąsiednim Jaworznie, miliony ton węgla, które pozwolą Kazimierzowi-Juliuszowi pracować przez kolejnych 30 lat, dwa tysiące nowych miejsc pracy i ok. 2 mld zł, które trzeba zainwestować. Wszystko pięknie, ale...

Kopalnia Kazimierz-Juliusz to spółka, w której 100 proc. akcji ma Katowicki Holding Węglowy będący z kolei jednoosobową spółką skarbu państwa, nad którą nadzór sprawuje ministerstwo gospodarki. Wiadomo, że KHW nie zainwestuje 2 mld zł w rozwój tej kopalni, bo stawia na swoje zakłady. Władze sosnowieckiego zakładu podpisały więc list intencyjny z prywatną spółką KWK Jaworzno dotyczący wsparcia kapitałowego w planowanych inwestycji (dla porządku dodam, że KHW wspiera pomysły, które mogłyby przedłużyć pracę Kazimierza-Juliusza).

I obawiam się, że tu mogą się zacząć schody. Umowa o partnerstwie z KHW, a właściwie jego właścicielem? Odkupienie części akcji? Sprawa jest otwarta. Ale to nie wszystko. Kłopotem może okazać się samo Jaworzno. Choć to miasto górnicze, dziś kopalniom nie jest już tak przychylne (to spory eufemizm), jak kiedyś. Czy uda się przekonać lokalną społeczność, że warto? No i czy uda się przekonać tych, którzy będą podejmować decyzję, że planowana inwestycja jest opłacalna i w ogóle ma sens.

Przyznam szczerze, że w sprzedaż Silesii, po nieudanych rozmowach ze szkocką Gibson Group przestawałam już wierzyć. Do planowanych tam inwestycji EPH również podchodziłam z rezerwą. Okazało się jednak, że Czesi, przynajmniej na razie, naprawdę inwestują tam w węgiel i górnictwo. Dlatego będę trzymała kciuki za Kazimierza-Juliusza, by te dość ambitne plany udałoby się zrealizować. Czy tak będzie? Przekonamy się, gdy w ciągu najbliższych miesięcy będą zapadać pierwsze decyzje w tej sprawie.