Aleksandrowicz - Wyjadą z kryzysu

Sytuacja części przemysłu motoryzacyjnego w Europie staje się dramatyczna. Także w kraju rosną naciski na rząd, „by coś z tym zrobił". Co ma zrobić? Kupić Fiata?

Publikacja: 11.11.2012 18:57

Aleksandrowicz - Wyjadą z kryzysu

Foto: Archiwum

 

Sytuacja części przemysłu motoryzacyjnego w Europie staje się dramatyczna. W tym roku do września włącznie liczba rejestracji spadła o 8 procent. Także w kraju rosną naciski na rząd, „by coś z tym zrobił". Co ma zrobić? Kupić Fiata?

Peugeot próbuje we Francji zamknąć nieefektywną fabrykę zatrudniającą kilka tysięcy ludzi. Saab padł. Volvo ma problemy. Fiatowi w Tychach grozi redukcja załogi o połowę, bo produkcję Pandy Włosi przenieśli do Włoch, mimo że im się to ekonomicznie nie opłaca. Opel też ma problemy, a jego właściciel - General Motors - zapowiedział, że wreszcie musi się pozbyć strat i zamknąć kilka fabryk; na razie ogranicza produkcję, niestety także w Gliwicach.

Problem polega bowiem na tym, że w Europie, zwłaszcza zachodniej, rynek jest z grubsza nasycony.  Natomiast mimo spadku produkcji nadal istnieje znaczna, szacowana nawet na ok. 30 procent nadwyżka mocy produkcyjnych. Gdy jednak wczytać się w statystyki widać wyraźnie, że kondycja poszczególnych producentów i popyt na ich samochody jest dramatycznie różny. To oznacza jedynie, że proces rynkowy wypchnie najsłabszych za burtę, tak jak to się działo i dzieje w wielu innych branżach. Zostaną silni, konkurencyjni, innowacyjni.

Wśród firm działających w Europie trzymają się dobrze producenci niemieccy (Volkswagen, Audi, Skoda, Mercedes, BMW),  a obok nich Toyota, Hyundai i Kia. Wszyscy notują wzrost rejestracji sprzedanych samochodów lub minimalny tylko spadek. Marnie natomiast wiedzie się takim markom (firmom) jak Peugeot, Fiat, Seat (grupa Volkswagena), Renault (ale nie Dacia), Mazda i Mitsubishi. Jak widać z tego zestawienia marek nie ma prawidłowości, że Japończyk potrafi, a Europejczyk nie. Jedni potrafią, a inni nie. Jedni trzymają wygórowane płace, jak we Francji i u Seata, a inni zainwestowali we wschodniej Europie (Koreańczycy, Renault w Rumunii), albo mają tak doskonałą reputację, że kryzys im niestraszny (Niemcy).  Po drugie, problemy wynikają przede wszystkim ze spadającej sprzedaży samochodów w krajach południowej Europy, we Francji i Belgii, zatem tam, gdzie przepisy dotyczące płac i rynku pracy są najbardziej sztywne i gdzie po okresie rozpusty przyszedł czas zaciskania pasa. Żadne manipulacje rządowo-polityczne temu nie zaradzą.

Mimo to znowu pojawiają się głosy, że należy wspierać (czytaj dotować z pieniędzy podatników) zamianę starych samochodów na nowe, co jest znieczuleniem odkładającym krach najsłabszych producentów, a nie lekiem na zbyt wysokie moce produkcyjne i brak ekonomii skali.  Hiszpanie niedawno wysupłali nawet jakieś pieniądze na ten cel, co oznacza w gruncie rzeczy, że kiedy w końcu wystąpią do Unii o pomoc dla całej gospodarki, zapłaci podatnik europejski, a być może i polski. Jeszcze gorzej byłoby, gdyby podobny plan chciał wprowadzić polski rząd. Znakomita większość takich dotacji poszłaby rzecz jasna do producentów i fabryk spoza naszego kraju, wystarczy spojrzeć na statystyki, ile u nas się sprzedaje samochodów z polskich fabryk, a ile importuje.

Niestety, sprawę spaprały polskie rządy wiele lat temu, gdyż  nie zdecydowały się stworzyć dostatecznie atrakcyjnych warunków dla inwestorów zagranicznych, gdy ważyły się losy inwestycji koreańskich w Europie, czy nowych fabryk producentów niemieckich, na przykład Mercedesa.  Na szczęście polski przemysł motoryzacyjny to nie tylko Fiat,  lecz wielu producentów części powiązanych głównie z firmami niemieckimi czy Toyotą. Dadzą radę. Także w przypadku GM, jeśli wygra ekonomia a nie polityka, jak to się stało z Fiatem (jeszcze Włosi będą tego żałować), to fabryka  w Gliwicach odżyje.

Będzie ciężko, ale nie będzie beznadziejnie. Nasi wyjadą z kryzysu.

Sytuacja części przemysłu motoryzacyjnego w Europie staje się dramatyczna. W tym roku do września włącznie liczba rejestracji spadła o 8 procent. Także w kraju rosną naciski na rząd, „by coś z tym zrobił". Co ma zrobić? Kupić Fiata?

Peugeot próbuje we Francji zamknąć nieefektywną fabrykę zatrudniającą kilka tysięcy ludzi. Saab padł. Volvo ma problemy. Fiatowi w Tychach grozi redukcja załogi o połowę, bo produkcję Pandy Włosi przenieśli do Włoch, mimo że im się to ekonomicznie nie opłaca. Opel też ma problemy, a jego właściciel - General Motors - zapowiedział, że wreszcie musi się pozbyć strat i zamknąć kilka fabryk; na razie ogranicza produkcję, niestety także w Gliwicach.

Pozostało 80% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację