Jak wspierać ważne dla kraju inwestycje

W Polskich Inwestycjach Rozwojowych nie powinno być eksperymentów z byłymi politykami, którzy postanowili się sprawdzić w biznesie.

Publikacja: 28.01.2013 01:31

Maciej Stańczuk

Maciej Stańczuk

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

Red

Jednym z najważniejszych wydarzeń ubiegłego roku było ogłoszenie przez premiera Donalda Tuska planów powołania spółki Polskie Inwestycje Rozwojowe (PIR), przy jednoczesnym istotnym dokapitalizowaniu Banku Gospodarstwa Krajowego akcjami spółek należących do Skarbu Państwa. Można mieć różny pogląd na pomysły ingerowania strony publicznej w procesy gospodarcze, ale z pewnością nie sposób nie pochylić się nad tym interesującym projektem, zwłaszcza że na nadmiar ciekawych pomysłów gospodarczych w ostatnich latach z pewnością nie możemy narzekać.

Z punktu widzenia ortodoksji liberalnej projekt jest o tyle interesujący, że przyśpiesza proces prywatyzacji. Zakłada on bowiem sprzedaż należących do Skarbu Państwa akcji takich firm, jak: PKO BP, PZU, PGNiG czy PGE, wprawdzie przy zachowaniu kontroli państwa, ale przy istotnej redukcji jego udziału w akcjonariacie. Można by więc uznać od biedy (bo przecież nie o prywatyzację majątku publicznego tutaj chodzi), że powstanie PIR przyśpieszy dokończenie prywatyzacji spółek, nie wiedzieć czemu, uznawanych dotychczas za strategiczne. Powinno się to przyczynić do większej racjonalności ich zarządzania i w efekcie lepszej efektywności, przekładając się w istocie na wzrost ich wartości dla (wszystkich) akcjonariuszy, a o to przecież w gospodarce rynkowej chodzi.

Niemiecka solidność

Pomysł na istotne dokapitalizowanie państwowego banku wspierającego realną gospodarkę długim, często „miękkim" pieniądzem czy też instytucji publicznej angażującej swoje kapitały we wspieranie inwestycji infrastrukturalnych nie jest niczym nowym w skali europejskiej. Warto przyjrzeć się sprawdzonym rozwiązaniom w innych krajach, by lepiej zdać sobie sprawę z szans, ale też i zagrożeń realizacji tej idei w Polsce.

Od wielu lat pozytywnym przykładem banku publicznego wspierającego gospodarkę, ale głównie prywatną, jest niemiecki bank rozwoju KfW. Jest to instytucja bardzo specyficzna, której funkcjonowanie regulowane jest specjalną ustawą. Bank ten nie płaci podatków, a jego zyski w całości zwiększają jego fundusze własne.

Ponieważ te zyski w ostatnich latach były niemałe (za 2012 r. wyniosły ponad 2 mld euro), bank ten w międzyczasie stał się po Deutsche Banku drugą największą instytucją finansową Niemiec. To poniekąd jest źródłem jego problemów, gdyż jego akcjonariusze (80 proc. rząd federalny, 20 proc. kraje związkowe) chcą zmienić ustawę o KfW i mieć możliwość wypłaty dywidend, zwłaszcza że kapitały KfW przekroczyły niebotyczną kwotę 80 mld euro. Zapewne tak się też stanie.

KfW pełni wiele pożytecznych funkcji poprzez bardzo skuteczną redystrybucję „miękkiego" fundingu oraz limitów gwarancyjnych częściowo poprzez inne niemieckie instytucje finansowe, ale też bezpośrednio do sfery realnej gospodarki (różnego rodzaju programy wsparcia małych i średnich firm, eksportu, oszczędności zużycia energii, efektywności energetycznej,  samorządów terytorialnych, osób fizycznych etc). Jego procedury w tym zakresie, jak również wiele programów wsparcia mogą i powinny być głęboko przeanalizowane przez BGK ze względu na ich wysoką efektywność i skuteczność realizowania zakładanych celów. Brak też doniesień o ewentualnych nadużyciach przy realizowanych projektach.

KfW odegrał jeszcze jedną istotną rolę w realizowaniu inwestycji publicznych: bardzo rozpropagował partnerstwo publiczno-prywatne (PPP) o charakterze komercyjnym w ostatniej dekadzie, które nie było wcześniej w Niemczech specjalnie popularne. W tym zakresie wiele do zrobienia powinny mieć nasze Polskie Inwestycje Rozwojowe.

Inwestycje publiczne nie mogą być w Polsce realizowane w formule zwiększającej dług publiczny. Niezależnie od tego, czy wejdziemy czy też nie do strefy euro, musimy konsolidować nasze finanse publiczne, obniżając zarówno dług publiczny, jak i deficyt budżetowy. PPP wydaje się idealnym instrumentem utrzymującym popyt inwestycyjny, ale dotychczas z wielu powodów nie może się u nas przebić. PIR może dokonać jakościowej zmiany w dotychczasowej praktyce, jeśli wesprze kilka pilotażowych i modelowych projektów inwestycyjnych. Bardzo by one się nam przydały!

Krytycznym elementem sukcesu niemieckiego banku rozwoju jest odpowiedni dobór profesjonalnych kadr, również na kierowniczych stanowiskach. Szefem KfW od 2008 r. jest bankowiec, a większość członków zarządu instytucji wywodzi się z rynku finansowego.

W PIR nie powinno być żadnych eksperymentów z byłymi politykami, którzy postanowili się sprawdzić w biznesie. Przygotowanie projektów inwestycyjnych oraz złożenie dla nich finansowania powinno się odbywać w sposób skrajnie przejrzysty, przy respektowaniu zasady komercyjnej racjonalności podejmowanych decyzji,  a ludzie za nie odpowiedzialni powinni swoim dotychczasowym doświadczeniem profesjonalnym dawać najlepszą rękojmię dochowania powyższych zasad.

Francuska niewiadoma

W Niemczech politycy często komentują działalność i strategię KfW (co jest zrozumiałe, gdyż jest to specyficzna instytucja publiczna), ale nikt nie wpadnie na pomysł, by swoich zaufanych umieszczać w gremiach kierowniczych tego banku, gdyż zdają sobie sprawę, że byłby to koniec tej instytucji.

Podsumowując przykład KfW, wypada tylko życzyć twórcom PIR podobnych sukcesów (w ciągu 50 lat istnienia bank ten zakumulował kapitały na poziomie 80 mld euro przy sumie bilansowej ponad 800 mld euro).

Podobna jak w Polsce inwestycyjna pomoc państwa w walce z kryzysem miała miejsce we Włoszech i we Francji. Francuski parlament zatwierdził pod koniec 2012 r. powołanie BPI France (Banque Publique d,Investissement), który dysponować będzie kwotą potencjalnego finansowania w wysokości 40 mld euro (20 mld to kredyty, 10 mld gwarancje i 10 mld udziały kapitałowe). 50 proc. udziałów banku ma objąć państwo, a pozostałe 50 proc. Caisse de Dépots (też kontrolowana przez państwo).

Struktura BPI jest dosyć skomplikowana, nie jest on bankiem, tylko ma formę spółki inwestycyjnej. Jej szefem jest osoba związana z biznesem doradczym (CapGemini). Z BPI będą zintegrowane istniejący bank rozwoju Oséo i państwowy fundusz inwestycyjny FSI. W Oséo udziałowcami są też prywatne banki i ubezpieczalnie, instytucja ta do tej pory zajmowała się finansowaniem inwestycji małych i średnich firm. FSI natomiast wspierał kapitałowo „start-upy", ale też angażował się w restrukturyzację podupadłych przedsiębiorstw.

Którą z tych dróg wybierze BPI, okaże się dopiero w praktyce. Pomysł francuskich socjalistów (powołanie takiego banku inwestycyjnego było jednym ze sztandarowych punktów prezydenta Hollande,a w kampanii wyborczej) obarczony jest wieloma rodzajami ryzyka i dużo mu brakuje do niemieckiej transparentności. To, czy okaże się on skuteczny, nie sposób z dzisiejszej perspektywy ocenić.

Klucz w długoterminowym finansowaniu

Polskie pomysły instytucjonalnego wspierania popytu inwestycyjnego są zatem zakorzenione w europejskiej tradycji. To, co może je uzupełniać, to dostarczenie przez BGK źródeł długoterminowych pasywów dla banków komercyjnych, które w ten sposób mogłyby chętniej angażować się w długoterminowe finansowanie inwestycji prywatnych.

Brak pasywów o dłuższych terminach zapadalności jest niestety immanentną cechą naszego systemu bankowego (depozyty o zapadalności dłuższej niż 12 miesięcy stanowią zaledwie 6 proc. wszystkich w naszym systemie), który może stać się przeszkodą rozwojową naszej gospodarki, zwłaszcza jeśli wprowadzone będą ostrzejsze uregulowania dotyczące płynności długoterminowej banków. Rola BGK może w tym zakresie być nie do przecenienia.

Musimy mieć też na uwadze fakt, że gospodarka polska charakteryzuje się bardzo niską kwotą inwestycji prywatnych, których nie da się przecież zastąpić inwestycjami publicznymi. Byłoby to wręcz niepożądane, gdyż inwestycje publiczne według wszystkich badań są u nas dużo mniej efektywne w porównaniu z prywatnymi.

Warto zatem zadbać o to, by Polskie Inwestycje Rozwojowe nie angażowały się li tylko w projekty publiczne, ale przede wszystkim wspierały sponsorów prywatnych. Tak definiowany powinien być nasz interes narodowy.

Maciej Stańczuk jest prezesem Polskiego Banku Przedsiębiorczości i wiceprezydentem organizacji Pracodawcy RP.

Jednym z najważniejszych wydarzeń ubiegłego roku było ogłoszenie przez premiera Donalda Tuska planów powołania spółki Polskie Inwestycje Rozwojowe (PIR), przy jednoczesnym istotnym dokapitalizowaniu Banku Gospodarstwa Krajowego akcjami spółek należących do Skarbu Państwa. Można mieć różny pogląd na pomysły ingerowania strony publicznej w procesy gospodarcze, ale z pewnością nie sposób nie pochylić się nad tym interesującym projektem, zwłaszcza że na nadmiar ciekawych pomysłów gospodarczych w ostatnich latach z pewnością nie możemy narzekać.

Pozostało 93% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację