Rewolucja łupkowa sprawiła, że indeks cen energii dla przemysłu w latach 2005 – 2012 w USA spadł o 4 proc. podczas gdy w państwach europejskich OECD zrósł o 37 proc. Choćby ten fakt świadczy o konieczności odrzucenia kosztownych pomysłów UE w zakresie podwyższania celów polityki klimatycznej.

W swej istocie, europejska polityka klimatyczna wymaga w chwili obecnej poważnej rewizji, jeżeli Unia chce zachować swoją konkurencyjność. Innym ważnym problemem, która dotyka państwa członkowskie UE jest kryzys inwestycji. I chodzi tutaj zarówno o inwestycje w nowe bloki, jak również w sieci energetyczne. W przypadku tych ostatnich, w połowie kwietnia zostało przyjęte rozporządzenie w sprawie sieci transgranicznych, które może stać się podstawą do rozwoju europejskiej infrastruktury energetycznej. Potrzeby inwestycyjne w tym zakresie są oceniane na 200 mld euro do 2020 roku. Co charakterystyczne jednak, Unia oprócz rozwoju infrastruktury elektrycznej, gazowej i paliwowej, chce również wspierać rozwój systemu przesyłu dwutlenku węgla. Jeżeli wartość ekonomiczna inwestycji sieciowych dla gospodarki nie budzi wątpliwości to jak uzasadnić racjonalność gospodarczą budowy rur do przesyłu CO2? A tego typu pomysły nadal są promowane w Unii. Inwestycje w infrastrukturę przesyłu energii elektrycznej, gazu ziemnego i paliw, które służą wzrostowi gospodarczemu, europejski program wsparcia wydobycia gazu łupkowego, nacisk na efektywność energetyczną oraz dalsza liberalizacja rynku, to podstawowe odpowiedzi na kryzys energetyczny w UE. Unijnej energetyce potrzeba nowego otwarcia. Ono nie nastąpi z pewnością dzisiaj, ale trzeba mieć nadzieję, że szczyt stanie się zaczątkiem przywracania racjonalności i zapewnienia spójności pomiędzy energetyką a resztą przemysłu, który powinien być głównym beneficjentem konkurencyjnego rynku energii, a nie jedynie źródłem finansowania kosztownych pomysłów UE.