Reklama

Demokracja ponad wszystko

Najważniejszym działaniem prowadzącym do dobrobytu jest umacnianie instytucji demokratycznych.

Aktualizacja: 25.05.2013 13:27 Publikacja: 25.05.2013 13:23

Demokracja ponad wszystko

Foto: Archiwum

Pewną popularnością w czasach kryzysowych cieszy się pogląd, że mechanizmy demokratyczne mogą przynosić niszczące efekty gospodarcze. Spotkałem się z nim wśród studentów, kiedy prowadziłem niedawno wykład w jednej z fundacji. Podobną sugestię zdawał się przedstawiać publicysta Piotr Aleksandrowicz przed tygodniem na stronie internetowej „Rz". Uważam, że to pogląd błędny. A a ponieważ umacnianie instytucji demokratycznych uważam za absolutnie kluczowy warunek rozwoju Polski, postanowiłem zamieścić kilka zdań polemiki.

„Demokracja okazuje poważne słabości jeżeli chodzi o efekty gospodarcze" – pisał Aleksandrowicz, powołując się na innego autora i jakby będąc mu przychylnym. Przywołuje wyniki badań, które pokazują, że politycy podejmują szkodliwe decyzje w okresie wyborczym. I przekonuje, że wartoby rozważyć premiowanie polityków za efekty gospodarcze. Nie jest naturalnie wrogiem demokracji, ale patrzy na pewne jej aspekty podejrzliwie.

Frustrację autora z niemocy politycznej, jaskrawie bijącej w oczy w Europie, rozumiem. Ale mam kilka solidnych argumentów wskazujących, że z demokracją i politykami nie jest tak źle. Po pierwsze, oprócz malutkiego Singapuru wszystkie najbardziej rozwinięte kraje świata są demokracjami. To samo w sobie nie musi jeszcze oznaczać, że demokracja prowadzi do dobrobytu. Ale w ekonomii panuje quasi-konsensus, że tak właśnie jest. Badania noblisty Douglassa Northa, a także takich ekonomistów czy politologów jak Daron Acemoglu, James Robinson, Guido Tabellini, czy Robert Putnam pokazują, że istnieje silny związek między instytucjami chroniącymi wolność polityczną a rozwojem.

Po drugie, prosty gospodarczy cykl polityczny, przed którym ostrzega Aleksandrowicz, raczej nie występuje w najbardziej rozwiniętych demokracjach. Pokazuje to większość badań. Rzeczywiście intuicja sugeruje, że politycy mogą majstrować przy gospodarce w okresie wyborczym, ale nie ma to statystycznie istotnego wpływu na wzrost PKB i inne zmienne.

Po trzecie wreszcie, sugestia, żeby premiować polityków za efekty wydaje mi się ... bardzo groźna. Każdy kto zna zaplecze badań makroekonomicznych wie, że wyróżnienie przyczyn i skutków w perspektywie kilkuletniej, a taka jest istotna dla polityki, jest cholernie trudne. Należy wykorzystywać badania jako wparcie decyzji, ale nadawanie temu procesowi wymiaru politycznej kary lub nagrody byłoby czystą groteską. Największym ekspertem od łączenia polityki z nauką był Karol Marks.

Reklama
Reklama

To, czego potrzeba Polsce i innym krajom o słabych instytucjach, to wzmocnienie mechanizmów demokratycznych: większego zaangażowania obywateli, silniejszych mediów, rozwiniętej sieci think-tanków, silniejszej ochrony praw ekonomicznych, większej konkurencji na rynku polityków. Podważanie zaufania do demokracji to krok w złym kierunku. Rządów ekspertów bałbym się nie mniej niż rządów populistów.

Opinie Ekonomiczne
Nie wysokość, ale jakość. Dlaczego polskie podatki szkodzą gospodarce?
Opinie Ekonomiczne
Cezary Szymanek: Dwa lata rządu Tuska. Czas na strategię, euro z Brukseli to za mało
Opinie Ekonomiczne
Gorynia, Hardt, Kośny, Kwarciński, Urbaniec: Ekonomia zamiast polaryzacji
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Czy Polska wyjdzie z Unii?
Opinie Ekonomiczne
Marta Postuła: Fabryki AI, czyli gdzie i jak powstaje infrastruktura sztucznej inteligencji
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama