Węgiel, łupki, atom... quo vadis energetyko?

W kraju od kilku dobrych lat trwa dyskusja, tak na szczeblach rządowych jak i eksperckich, ale i na poziomie przedsiębiorstw, na temat niezbędnych inwestycji w starzejące się wytwórcze moce energetyki, potrzeby unowocześnienia linii przesyłowych a wszystko w tle werbalizowanej konieczności zapewnienia energetycznej suwerenności.

Publikacja: 02.06.2013 19:59

Hubert A. Janiszewski

Hubert A. Janiszewski

Foto: Fotorzepa, RP Radek Pasterski

Od wielu miesięcy rząd, w tym były wicepremier i minister gospodarki, karmili nas opowieściami nt. konieczności i wręcz woli budowy jednej, a może i dwóch elektrowni jądrowych, które zapewnią nie tylko pokrycie rosnącego zapotrzebowania na prąd, ale zapewnią otrzymywanie „czystej" energii, nieskażonej emisją CO2 i innych trujących związków, przy okazji obniżając zależność energetyki od węgla.

Z drugiej strony wydawało się, że wielkie nadzieje łączymy z potencjalnymi zasobami gazu niekonwencjonalnego, z łupków, którego zasoby w świetle szacunków różnych zagranicznych i krajowych instytucji, powinny pozwolić na uniezależnienie się od dostaw ciągle drogiego surowca z Rosji. W tym celu budujemy też potężny gazoport w okolicach Świnoujścia.

Jednocześnie media, ale i administracja, narzekają na bardzo powolne tempo przeprowadzanych odwiertów przez firmy posiadające koncesje na poszukiwania gazu i innych kopalin energetycznych, gdy tymczasem poszukujące gazu przedsiębiorstwa wskazują na przeszkody biurokratyczne niepozwalające na szybkie prowadzenie takich odwiertów i zagrożenia w postaci - ich zdaniem - przygotowywanych nowych przepisów odnośnie poszukiwań jak i opodatkowania takiej działalności. Ujawnione ostatnio projekty uregulowań podatkowych oraz zmian w prawie górniczym, przygotowane w resortach finansów i środowiska spotkały się z ostra krytyką zainteresowanych podmiotów, w tym z powodu nieuzasadnionego podniesienia progu tzw "governement take"- tj łącznej daniny na rzecz państwa z obecnych 40 do 60 proc., a jak niektórzy obliczyli nawet 120!Co gorsza, projekty nie uwzględniają ryzyka oraz specyfiki inwestycji górniczych(cykl: poszukiwania-inwestycja-eksploatacja-rekultywacja).

Podsumowując, obecnie wydaje się, że mamy całkowity chaos w tej istotnej gałęzi gospodarki, gdzie podejmowane są wycinkowe i nieskoordynowane działania, brak jest wyraźniej strategii a biciem piany nie zastąpimy niezbędnej, rzetelnej dyskusji, dokąd zmierzamy i co oraz kiedy zamierzamy osiągnąć.

Przewaga węgla

Zacznijmy od analizy posiadanych zasobów, tj. przede wszystkim od posiadanych zasobów węgla, tak kamiennego jak i brunatnego, możliwego poziomu wydobycia, oraz możliwości jego stosowania w świetle unijnych dyrektyw, zmierzających do radykalnej obniżki emisji CO2.

Wg wielu źródeł wydobycie krajowych zasobów węgla brunatnego - jednego z podstawowych surowców dla naszych elektrowni - w oparciu o zbadane zasoby skończy się kolejno w kopalniach: Adamów - w 2029 r., Turów - w 2035 r., Konin - w 2037 r. i Bełchatów - w 2050 r. (wg Jacka R. Kasińskiego „Zasoby węgla brunatnego w Polsce - stan rozpoznania i podstawowe problemy", Polski Instytut Geologiczny, 2007 r.) . Podobne oceny przedstawił również dr Michał Wilczyński w swojej prezentacji pt. „Zasoby surowców energetycznych Polski a bezpieczeństwo energetyczne w horyzoncie 2050 r." na seminarium CASE.

Warto dodać, iż największym problemem przy wykorzystaniu tego węgla w elektrowniach(czytaj spalania), jest potężna emisja CO2 i brak – obecnie - technologii mogących tę emisję w sposób zasadniczy zredukować. Okres budowy dużej kopalni odkrywkowej węgla brunatnego ocenia się na 15 lat, przy koszcie w granicach 100 a może i 150 mld złotych.

Z kolei zasoby węgla kamiennego są oceniane przez specjalistów (w tym Eugeniusz J. Sobczyk "Zasoby węgla kamiennego w Polsce..." w Polityce energetycznej, Tom 11, zeszyt 1 z 2008 r.; oceny Najwyższej Izby Kontroli, Henryk Paszcza "Ocena stanu zasobów węgla kamiennego" z 2012 r., Michał Wilczyński" Zasoby Surowców Energetyczny Polski...") na około 3,5-3,8 mld ton (tzw. zasoby operatywne), co w ocenie tychże specjalistów oznacza - przy zakładanych poziomach wydobycia - iż starczy go na ok. 25-35 lat!

Podobnie jak przy węglu brunatnym, problemem ze spalaniem węgla kamiennego jest emisja CO2 i innych szkodliwych składników, oraz penalizująca energetykę oparta na węglu polityka obniżania emisji gazów cieplarnianych prowadzona przez UE. Reasumując, przy kurczących się zasobach węgla, jako surowca (brak, bowiem było w ostatnich 20 latach intensywnych poszukiwań i badań nowych ich zasobów) emisyjność CO2 jest kolejną istotną przeszkodą w planowaniu budowy potencjalnych nowych mocy w oparciu o ten surowiec.

Gazowa niepewność

Kolejnym surowcem energetycznym jest gaz, tak tradycyjny jak i tzw. niekonwencjonalny,  tj. gaz łupkowy. Polska produkuje rocznie ok. 4.5-4.8 mld m3 gazu naturalnego, co pokrywa około 25-30 proc. zapotrzebowania na ten surowiec, reszta jest importowana z Rosji w oparciu o wieloletni kontrakt z Gazpromem. Branża ta ma jednakże przed sobą istotne inwestycje nie tyle w obszarze poszukiwań i eksploatacji a w obszarze składowania rezerw gazu na wypadek sytuacji nadzwyczajnych.

Warto zaznaczyć, iż w końcu 2010 r. na prawie 36 tys. MW mocy elektrowni, 29 tys. MW pochodziło z instalacji opalanych węglem (kamiennym ok. 20,4 tys. MW i 8,7 tys. MW brunatnym) a zaledwie 934 MW mocy zainstalowanych było w elektrowniach gazowych. Gaz używany jest przede wszystkim w gospodarstwach domowych oraz do celów przeróbki przemysłowej (rafinerie, zakłady produkcji nawozów sztucznych itd.).

W ocenie specjalistów zasoby gazu naturalnego - w tej branży prowadzone są, bowiem intensywne poszukiwania nowych złóż - ocenia się, przy dzisiejszym wydobyciu, w granicach 5 mld m3/rocznie na około 35 lat. Alternatywnym źródłem gazu może być import gazu skroplonego poprzez budowany gazoport w Świnoujściu.

Z kolei zasoby gazu niekonwencjonalnego szacowane są w granicach od ok. 400 mld m3 aż do ponad 5 bln m3. Są to jednak tylko bardzo zgrubne szacunki, częściowo oparte o historyczne próbne odwierty, porównanie charakterystyki skał łupkowych i niepoparte aktualnymi odwiertami, których liczba jest niewielka - zaledwie ok. 40.

Bardzo wysokie koszty odwiertów (jeden to ok. 15.0 mln dol./ok. 50 mln zł), skomplikowane przepisy i nadmiar biurokracji związanej z pozwoleniami na ich prowadzenie, brak zachęcających regulacji podatkowych powodują, iż tempo prac jest powolne a ocena możliwości przemysłowego wydobywania tego gazu w dalszym ciągu niepewna i odsuwana w czasie. Jeśli dodamy do tej sytuacji częste protesty środowisk ekologicznych, brak rzetelnej informacji nt. technologii poszukiwań i eksploatacji gazu łupkowego, brak zachęt i ułatwień dla poszukiwań - perspektywy pozyskania znaczących ilości tego surowca stają się coraz bardziej odległe.

Ropy naftowej na terenie RP nie ma, a jeśli jest wydobywana to w śladowych ilościach. Przeważającą część tego surowca importujemy, przede wszystkim z Rosji a nasze koncerny naftowo-gazowe: Orlen, PGNiG oraz Lotos poosiadają bardzo mało koncesji wydobywczych zagranicą. Z tego też względu ten surowiec w energetyce sensu stricte nie odgrywa żadnej roli.

Energia generowana przez wodę to zaledwie 2,2 tys. MW (głownie szczytowo-pompowe), pewną nadzieję budzą elektrownie wiatrowe ostatnio szybko się rozwijające, których zainstalowana moc już osiągnęła 2 188 MW (wg URE na sierpień 2012 r.).

Ogromne koszty

Nieodłączną częścią systemu energetycznego jest sieć przesyłowa, zarządzana przez PSE, również wymagająca nowych inwestycji, tak modernizacyjnych jak i budowy nowych linii, w tym łączników z zagranicą. Polski rynek energii elektrycznej jest względnie zamknięty, bowiem w 2010 r. eksport handlowy stanowił zaledwie 2 proc. krajowej produkcji a import 1,1 proc. Na ten stan niewątpliwie wpływa ograniczona ilość łączników z zagranicznymi sieciami na wszystkich naszych granicach.

O budowie elektrowni atomowej w kraju mówi się od kilku lat, ale oprócz dyskusji niewiele się konkretnego dzieje, poza studyjnymi pracami mającymi na celu określenie optymalnej lokalizacji takiej (takich) siłowni. Po awariach w Japonii wzrosły obawy w polskim społeczeństwie odnośnie poziomu bezpieczeństwa takich elektrowni a poziom kosztów związanych z taką inwestycją skutecznie hamuje zapał do konkretyzacji zamierzeń przez wytypowaną dla tych inwestycji PGE.

Z posiadanych informacji oraz już opracowanych cząstkowych raportów wynika, iż dotychczas prognozowane zapotrzebowanie na nowe moce elektrowni były istotnie przeszacowane. Jak wspomina np. cytowany w niniejszym artykule dr Michal Wilczyński, prognozy z polowy lat 90. Zakładały, że zapotrzebowanie na energię w roku 2010 wyniesie 200-250 TWh, gdy w rzeczywistości wyniosło zaledwie 141 Twh (w roku 1992 wynosiło 132 Twh) a aktualna Polityka Energetyczna Polski do 2030 r. zakłada dalsze wzrosty, oparte prawdopodobnie na zasadzie: im odleglejszy horyzont czasowy, tym większe zapotrzebowanie. Inną istotną kwestią są koszty budowy nowych mocy: i tak ocenia się, że blok jądrowy o mocy 1600 MW może kosztować ok. 12-15 mld euro (tj. 50-60 mld zł) przy horyzoncie realizacji inwestycji ok. 15 lat a budowa kompleksu tradycyjnego opartego na nowej kopalni węgla brunatnego o zbliżonej mocy możne wynieść pomiędzy 150 a 200 mld zł!(Tamże).

Alternatywne, odnawialne źródła energii – np. farmy wiatrowe o łącznej mocy 5 tys. MW - mogą kosztować ok. 10 mld euro (42 mld zł) i być wybudowane już w ciągu 2 lat (vide M. Wilczyński „Program atomowy Polski..."na seminarium CASE); 160 tys. mikrobiogazowni o łącznej mocy 1600MW to z kolei koszt 7 mld euro a realizacja jest oceniana na okres do 1 roku(idem); podobny efekt mogą dać instalacje fotowoltaiczne, gdyby były masowo instalowane w kraju.

Wspomniane wcześniej inwestycje w linie przesyłowe, tylko przez PSE do roku 2020, oceniane są na 23 mld zł a co więcej, ich realizacja wymaga specjalnych uregulowań (dotyczących np. tzw. korytarzy przesyłowych). W innym przypadku, ze względu na przeszkody biurokratyczne nie zostaną zrealizowane.

Zbadanie potencjału przemysłowego wydobywania gazu z łupków, zakładając minimum 100 pełnych odwiertów, to koszt ok. 1,5 mld dol., czyli ok. 5 mld zł przy ogromnym ryzku, iż nakłady mogą nigdy nie zostać pokryte przychodami!

Podstawowe kwestie

Ten przegląd często niepełnych analiz i ocen wskazuje, iż obecnie brak jest jasności, co do strategii dalszego rozwoju energetyki, szczególnie w świetle ogromnych kosztów, których jak się wydaje, polskie przedsiębiorstwa w obecnych warunkach działania nie będą w stanie same ponieść oraz tak naprawdę niepewności, co do rzeczywistych potrzeb energetycznych kraju. Decyzja PGE o zawieszeniu/zaniechaniu (?) budowy nowych bloków w elektrowni Opole potwierdza tylko powyższą sytuację.

Aktualnie w szeroko rozumianej energetyce brak odpowiedzi na następujące podstawowe kwestie:

Do czasu sprecyzowania i przeprowadzenia szerokich i dogłębnych analiz związanych z w/w kluczowymi zagadnieniami brak będzie jednoznacznej strategii krajowej energetyki, której nie zastąpi werbalna zachęta „inwestujcie", wyrażana obecnie przez najwyższych przedstawicieli administracji rządowej.

Wzmożona dyskusja w rezultacie "blamażu informacyjnego" w sprawie tzw. „drugiej nitki" Jamału, w tym o potrzebie powołania odrębnego resortu energetyki, może wydawać się słuszna wyłącznie w kontekście braku odpowiedzi na podstawowe kwestie związane ze strategią krajowej energetyki, ale odrębny resort nie oznacza bynajmniej szybkiego wypracowania optymalnej strategii.

Istnieje zbyt wiele niepewności, znaków zapytania oraz niewiadomych, aby aktualnie można podejmować racjonalne decyzje, co bynajmniej nie oznacza, iż po zdecydowanie lepszym rozeznaniu sytuacji inwestycje w energetyce będą pozbawione ryzyka a brak wypracowanej i kompleksowej strategii w tym krytycznym obszarze taką niepewność jedynie powiększa.

Autor jest ekonomistą, członkiem PRB oraz członkiem rad nadzorczych spółek notowanych na GPW.

Od wielu miesięcy rząd, w tym były wicepremier i minister gospodarki, karmili nas opowieściami nt. konieczności i wręcz woli budowy jednej, a może i dwóch elektrowni jądrowych, które zapewnią nie tylko pokrycie rosnącego zapotrzebowania na prąd, ale zapewnią otrzymywanie „czystej" energii, nieskażonej emisją CO2 i innych trujących związków, przy okazji obniżając zależność energetyki od węgla.

Z drugiej strony wydawało się, że wielkie nadzieje łączymy z potencjalnymi zasobami gazu niekonwencjonalnego, z łupków, którego zasoby w świetle szacunków różnych zagranicznych i krajowych instytucji, powinny pozwolić na uniezależnienie się od dostaw ciągle drogiego surowca z Rosji. W tym celu budujemy też potężny gazoport w okolicach Świnoujścia.

Pozostało 93% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację