Jak awansować w światowej lidze

Dla podniesienia innowacyjności polskiej gospodarki kluczowa jest edukacja wyzwalająca indywidualną kreatywność na wszystkich poziomach kształcenia. Polska szkoła, która utknęła w XIX-wiecznym modelu edukacji encyklopedycznej i odtwórczej, jest tu poważną przeszkodą. Potrzebna jest także zmiana systemu finansowania uczelni i nowa całościowa regulacja praw własności intelektualnej – piszą eksperci.

Publikacja: 19.06.2013 20:02

prof. Jerzy Hausner, członek Rady Polityki Pieniężnej

prof. Jerzy Hausner, członek Rady Polityki Pieniężnej

Foto: Fotorzepa, Szymon Łaszewski Szymon Łaszewski

Red

Obserwacja, od której chcielibyśmy rozpocząć tekst o konkurencyjności, jest bardziej niż banalna. Zarówno jednostki, jak i społeczności lepiej funkcjonują, gdy jakaś busola wskazuje im kierunek rozwoju. Polska nie stanowi tu wyjątku, chociaż pewnie warto zauważyć, że nasza klasa polityczna – na którą słusznie utyskujemy – zaczyna w takich okolicznościach funkcjonować nadspodziewanie dobrze. Nagle łatwiej porozumieć się ze śmiertelnym wrogiem czy podjąć trudną i niepopularną decyzję. Także obywatele łatwiej godzą się na osobiście niewygodne, chociaż zbiorowo korzystne rozwiązania. Ostatnie 25 lat daje na to aż zbyt wyraziste przykłady. Niestety, ciepła woda w kranie ma umiarkowaną siłę magnetyczną, szczególnie gdy staje się wodą letnią. A mówiąc mniej metaforycznie – trudno znaleźć obecnie w polskiej przestrzeni publicznej projekt, który mógłby stać się takim polskim planem głównym. Niemalże wszystko zostało sprowadzone do partyjnej walki o władzę.

Trudno znaleźć obecnie w polskiej przestrzeni publicznej projekt, który mógłby się stać polskim planem głównym

Nie potrzeba wielowymiarowych analiz i pogłębionych studiów, aby dostrzegać, iż na świecie, a szczególnie w naszej okolicy, na dobre rozgościła się niepewność, a być może nawet lęk i apatia. Jest to jednak problem bardzo poważnego kryzysu modelu społeczno-ekonomicznego i równowagi globalnej stworzonych po drugiej wojnie światowej, a nie wyłącznie nastrojów. Zaczynamy żyć w świecie wielobarwnego kapitalizmu, gdzie współistnieją odmienne, konkurencyjne modele gospodarki rynkowej. Jesteśmy w środku procesu przewartościowania paradygmatów gospodarczych, społecznych i politycznych.

Ścieżka długookresowego wzrostu

Trzeba wyraźnie powiedzieć – Polska radzi sobie w tej trudnej sytuacji całkiem dobrze. Niewątpliwie zarówno władze publiczne, jak przedsiębiorcy i obywatele podejmowali po roku 2008 w ogólnym rozrachunku nie najgorsze decyzje. Do 2012 r. polska gospodarka była jedną z tych gospodarek europejskich, które w małym stopniu odczuwały skutki globalnego kryzysu. Jednak przesłanki, na których opierały się koniunkturalnie decyzje, przestają być aktualne. Kryzys globalny nie jest typowym kryzysem cyklicznym, ożywienie globalne i europejskie nie nastąpi w 2013 r., a w 2014 zapewne nie w takiej skali, abyśmy mogli na nim bardzo skorzystać. W przypadku Polski jest to szczególnie bolesne, ponieważ nasza gospodarka przy wzroście poniżej 2 proc. w niektórych przejawach zachowuje się jak gospodarki w recesji.

Trwający kryzys światowy i wynikające z niego problemy polskiej gospodarki uzmysławiają, że pilne i konieczne staje się podjęcie takich strukturalnych i systemowych działań, które pozwolą nie tylko ożywić gospodarkę, ale też wprowadzić ją na ścieżkę długookresowego wysokiego wzrostu, podnieść jej potencjalne tempo wzrostu, pełniej wykorzystać nasz potencjał rozwojowy, a w konsekwencji nie tylko utrzymać, ale podnieść konkurencyjność polskiej gospodarki oraz zapewnić jej trwałą obecność w gospodarczym i politycznym trzonie Unii Europejskiej.

Z opublikowanej ostatnio analizy Banku Światowego wynika, że ze 100 państw, które po drugiej wojnie światowej były na średnim poziomie rozwoju, jedynie 13 odniosło sukces i weszło do wyższej ligi gospodarczej. Były to tak różne państwa jak Korea i Finlandia. Nie możemy zatem całościowo skopiować żadnego zapożyczonego modelu gospodarczego. Musimy wytworzyć własny, aby sprostać wyzwaniom. Tylko takim sposobem, w warunkach międzynarodowej współzależności, Polska będzie podmiotowa i silna.

Niewątpliwie nadchodzą czasy silnej konkurencji między państwami, regionami i przedsiębiorstwami. Jednak konkurencji rozumianej nie leseferystycznie, ale raczej w ramach wielowymiarowej współzależności. Wynik tej rywalizacji zależy nie tylko od zachowania pojedynczego gracza, zaś wielkość puli do wygrania zależy od sumy zachowań wszystkich graczy (w teorii gier określanej jako gry o sumie otwartej). Dotyczy to również naszego zaangażowania w projekt europejski, w którym możemy, a nawet powinniśmy zacząć odgrywać rolę aktywną, a nie bierną – przyjmować współodpowiedzialność, a nie jedynie oczekiwać finansowego wsparcia. Takie nowoczesne rozumienie konkurencyjności może stać się dla Polski busolą, która pomoże długookresowo się rozwijać.

Zaniechanie podjęcia dzisiaj tego wyzwania nie gwarantuje wprawdzie w 100 procentach sukcesu – zbyt wiele jest nieprzewidywalnych zmiennych, a za mało rozwiązań nadających się do kopiowania. Można jednak powiedzieć z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością – pozostanie na etapie koniunkturalnego reagowania na bieżące problemy oznacza utknięcie w pułapce średniego wzrostu, co przydarzyło się tak wielu gospodarkom, w tym europejskim.

W gospodarce jak w piłce

Jeżeli przyjrzymy się Polsce na tle państw, do których powinniśmy się porównywać, to widać, że w kategoriach potencjału konkurencyjnego znajdujemy się w często w II bądź III lidze.

Porównanie piłkarskie wydaje się tutaj na miejscu przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, zaniechanie podjęcia wyzwań będzie oznaczało, że podobnie jak w futbolu – być może czasami jakiś polski klub dostanie się do Ligi Mistrzów, a drużyna do finałów Mistrzostw Świata (nie tylko jako organizator), jednak z grupy nie wyjdziemy nigdy. Po drugie natomiast, porównanie to przypomina, że źródłem naszych słabości jest słaba praca zespołowa. Możemy mieć wielkiego piłkarza, który zatrzyma Real albo pokona Bayern, ale wielką drużynę jedynie raz na epokę.

Polska wykazuje cały szereg słabości i przyjęcie kursu na konkurencyjność może umożliwić ich przezwyciężenie oraz awansowanie w światowej lidze gospodarczej. Mamy niskie zaawansowanie technologiczne i eksportujemy tanią pracę (jesteśmy mistrzami w dokręcaniu śrubek), mamy słabe umiejętności dialogu, nasze państwo jest źródłem ryzyka dla własnych przedsiębiorstw, a bezpośrednie inwestycje zagraniczne są słabo powiązane z krajową bazą wytwórczą.

Na pewno nie wszystko możemy poprawić szybko, ale nawet najdłuższa podróż musi zacząć się od pierwszego kroku. Nie można natomiast odkładać rozpoczynania tego procesu na później. Także dlatego, że mamy przed sobą ostanie siedem lat, gdy będziemy dysponowali środkami unijnymi w takiej wysokości.

Niektóre z priorytetowych zadań muszą zająć trochę czasu. Trzeba wśród nich wymienić takie przedsięwzięcia jak unowocześnienie administracji i usprawnienie państwa, czyli usprawnienie systemu egzekucji prawa, całościowa modernizacja administracji rządowej, przeprowadzenie trzeciego etapu reformy samorządowej oraz poprawę warunków dla przedsiębiorczości. W tym drugim obszarze fundamentalna winna być nowa ustawa o swobodzie działalności gospodarczej o charakterze kodeksowym. Do tej samej kategorii należy strukturalna przebudowa rynku pracy, tak aby opłacało się inwestować w podnoszenie poziomu kapitału ludzkiego, zdolności kreatywnych i przedsiębiorczych, a także znaczące podniesienie poziomu oszczędności krajowych, które są niezbędne, aby finansować inwestycje prywatne, a nie jak dotychczas przede wszystkim deficyt państwa. Również potrzebna zmiana formuły dialogu społecznego nie dokona się bardzo szybko, chociaż niektóre jej elementy można wprowadzić bezzwłocznie (np. Krajową Radę ds. Konkurencyjności Gospodarki, kierowaną przez premiera)

Jednak są też takie obszary, gdzie zmianę możemy osiągnąć dość szybko. Można tu wymienić chociażby promocję eksportu, gdzie potrzebna jest ekonomizacja polityki zagranicznej i służb dyplomatycznych oraz uspójnienie oraz skoordynowanie działań na rzecz promocji marki. Notabene w drugiej z tych kwestii praktycznie gotowa jest koncepcja brandingu marki Polska przygotowana pro bono przez organizacje zrzeszające firmy zajmujące się promocją we współpracy z MSZ (jedyną barierą we wprowadzaniu tego rozwiązania może się okazać nieprzezwyciężalna resortowość polskiej administracji).

Być konkurencyjnym

Możliwe jest prorozwojowe wykorzystywanie środków unijnych – szczególnie poprawienie klimatu politycznego wokół współpracy władzy publicznej i sektora prywatnego. Dość szybko można również wypracować nową narodową strategię integracji europejskiej, która jest niezbędna wobec praktycznego formowania się Unii Europejskiej „zróżnicowanych prędkości”. Do podobnej kategorii należy ustanowienie selektywnej i strategicznej nowej polityki przemysłowej, zwiększającej zdolność przedsiębiorstw do konkurencji, a nie skoncentrowanej na osłanianiu własnej gospodarki. Wiadomo bowiem, że w pierwszej kolejności powinna dotyczyć ona sektorów o wysokiej wartości dodanej eksportu.

Wreszcie nie powinno również być czasochłonne stworzenie mechanizmów opracowywania studiów strategicznych (albo w postaci niezależnego centrum, albo sieci niezależnych instytucji). Wszystkie te kwestie zależą w dużej mierze od konsekwentnych działań politycznych, co nie jest barierą nie do pokonania. Widać to było chociażby po działaniu kolejnych rządów, które zapewniły nam wejście do Unii Europejskiej.
Na pewno jednak w co najmniej kilku kwestiach czeka nas daleka podróż. Trzeba wśród nich wymienić przed wszystkim proinnowacyjną reorientację gospodarki. Kluczowa jest tu edukacja wyzwalająca indywidualną kreatywność na wszystkich poziomach kształcenia. Polska szkoła, która utknęła w XIX-wiecznym modelu edukacji encyklopedycznej i odtwórczej, jest tu poważną przeszkodą. Potrzebna jest także zmiana systemu finansowania uczelni i nowa całościowa regulacja praw własności intelektualnej.

Na szczęście przez jakiś czas możemy jeszcze podnosić produktywność, kopiując cudze rozwiązania. Jeżeli jednak nie zaczniemy tego dzisiaj stopniowo zmieniać, to utkniemy w pułapce średniego wzrostu i przestaniemy zmniejszać dystans do wysoko rozwiniętych państw. Wszystkie doświadczenia krajów, które w ostatnich kilkudziesięciu latach odniosły sukces, pokazują, że bez strategicznego myślenia i działania na rzecz konkurencyjności własnej gospodarki nasz awans do ekstraklasy nie będzie nigdy możliwy. Na szczęście na kreatywności akurat Polakom nie zbywa.

Tekst oparty na treści raportu „Konkurencyjna Polska. Jak awansować w światowej lidze gospodarczej?” opracowanego przez zespół w składzie: dr Tomasz Geodecki (Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie), prof. dr hab. Jerzy Hausner – kierownik projektu (Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie), dr Aleksandra Majchrowska (Uniwersytet Łódzki), dr hab. prof. SGH Krzysztof Marczewski (Szkoła Główna Handlowa w Warszawie, Instytut Badań Rynku, Konsumpcji i Koniunktur), dr Marcin Piątkowski (Akademia Leona Koźmińskiego), dr Grzegorz Tchorek (Uniwersytet Warszawski), dr Jacek Tomkiewicz (Akademia Leona Koźmińskiego), dr hab. prof. SGH Marzenna Weresa (Szkoła Główna Handlowa w Warszawie).

Pełen raport dostępny: http://fundacja.e-gap.pl/publikacje/28-publikacje/raporty/117-konkurencyjna-polska

Jerzy Hausner jest ekonomistą, członkiem Rady Polityki Pieniężnej, w latach 2003–2005 był wicepremierem oraz ministrem gospodarki, pracy i polityki społecznej

Rafał Szymczak jest specjalistą public relations

Obserwacja, od której chcielibyśmy rozpocząć tekst o konkurencyjności, jest bardziej niż banalna. Zarówno jednostki, jak i społeczności lepiej funkcjonują, gdy jakaś busola wskazuje im kierunek rozwoju. Polska nie stanowi tu wyjątku, chociaż pewnie warto zauważyć, że nasza klasa polityczna – na którą słusznie utyskujemy – zaczyna w takich okolicznościach funkcjonować nadspodziewanie dobrze. Nagle łatwiej porozumieć się ze śmiertelnym wrogiem czy podjąć trudną i niepopularną decyzję. Także obywatele łatwiej godzą się na osobiście niewygodne, chociaż zbiorowo korzystne rozwiązania. Ostatnie 25 lat daje na to aż zbyt wyraziste przykłady. Niestety, ciepła woda w kranie ma umiarkowaną siłę magnetyczną, szczególnie gdy staje się wodą letnią. A mówiąc mniej metaforycznie – trudno znaleźć obecnie w polskiej przestrzeni publicznej projekt, który mógłby stać się takim polskim planem głównym. Niemalże wszystko zostało sprowadzone do partyjnej walki o władzę.

Pozostało 91% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację