Zacznijmy od najmłodszych. Większość z nich chodzi do żłobków, przedszkoli i szkół publicznych, a wśród tych, co studiują na studiach dziennych, większość na uczelniach publicznych. Polaków w wieku do 19 lat jest łącznie 7,8 miliona, plus 1,8 miliona studentów.
Dzieci w wieku 0–4 lat po części są na publicznym garnuszku, bo urlopy macierzyńskie i opieka lekarska w tym wieku jest w całości finansowana przez państwo, więc podzielmy ich liczbę na dwa, co da jeden milion. Zdecydowana większość dzieci i młodzieży (ponad 90 proc.) uczy się w szkołach państwowych, więc przyjmijmy, że z 5,8 miliona ludzi w wieku 5–19 lat – 5,2 miliona. Studentów na uczelniach publicznych jest 1,2 miliona.
Możemy przyjąć, że łączna liczba osób przed 25. rokiem życia funkcjonujących w sektorze publicznym wynosi 7,4 miliona.
Potem możemy podliczyć osoby, które pracują w sektorze publicznym. Raport GUS wskazuje, że w grudniu ubiegłego roku w sektorze publicznym pracowało 3,1 mln osób, w tym: 630 tysięcy w administracji, ZUS i obronie narodowej, 970 tysięcy w edukacji i 530 tysięcy w ochronie zdrowia, 350 tysięcy w przemyśle, 250 tysięcy w transporcie i gospodarce magazynowej i liczby poniżej 100 tysięcy w kilku innych branżach.
Zarejestrowanych bezrobotnych, którzy też są na garnuszku sektora publicznego, mamy 2 miliony.