Żyjemy gospodarczą iluzją

Iluzja, mamiąca tym, że jeśli gospodarka pełza, to giełdowe firmy mają się dobrze i nic im nie grozi, bywa kosztowna.

Publikacja: 29.07.2013 13:52

Żyjemy gospodarczą iluzją

Foto: Waldemar Kompała

Ostatnie kilka lat upłynęło w Polsce w przekonaniu, że nasza gospodarka jest wyjątkowa. Jej unikalność miał potwierdzać fakt, że mimo gospodarczej zawieruchy na całym świecie, fale spowolnienia gospodarczego jakoś nas omijały.

Iluzją to mamili nie tylko rządzący, dla których twardy fakt w postaci wzrostu PKB, był bronią na warcholstwo opozycji (przy czym zaznaczam, że nie jest to wycieczka osobista – uważam, że w Polsce każda opozycja z natury jest warcholska), ale mamiliśmy się nią sami. W kraju pełnym kompleksów każde potwierdzenie własnej wyjątkowości jest nad wyraz ciepło przyjmowane (tu wypada pozdrowić turystów odwiedzających pomnik Jezusa Króla w Świebodzinie).

Tymczasem nie ma już praktycznie krajów, a przynajmniej wśród państw o tak nieznaczącej sile gospodarki jak Polska, które mogą się oprzeć globalnemu spowolnieniu.

To, że później zaczęliśmy się bać o pracę, zmniejszając wydatki i to, że później zaczęło u nas rosnąć bezrobocie, niewiele znaczy, bo przez swoje gospodarcze cierpienia zarówno jako kraj, jak i jego bogu ducha winni obywatele będziemy musieli przejść.

Dziwi wciąż, że iluzją powodzenia wciąż żyją rynki kapitałowe. Nawet niewielka korekta na warszawskim parkiecie w czerwcu, nie potwierdza dość przeciętnych wyników giełdowych spółek. Jeszcze bardziej, do granic przyzwoitości napompowany jest balon za oceanem, gdzie taki indeks S&P 500 w ciągu roku wzrósł już o 22 proc. i bije kolejne rekordy.

Wygląda na to, że inwestorzy i firmy mają sporo pieniędzy. Tylko boją się je inwestować lub po prostu nie wiedzą, co z nimi począć. I dopiero, gdy trafią one na inwestycje, iluzja może się nieco rozwiać.

Iluzja, mamiąca tym, że jeśli gospodarka pełza, to giełdowe firmy mają się dobrze i nic im nie grozi,  może być kosztowna. Rachunek za nadmierną wiarę w brak logiki między tym, co mówią dane gospodarcze i mniej lub bardziej szara rzeczywistość, a giełdowymi wskaźnikami, przyjdzie pewnie zapłacić, jak to w życiu bywa – nie do końca sprawiedliwie.

Ostatnie kilka lat upłynęło w Polsce w przekonaniu, że nasza gospodarka jest wyjątkowa. Jej unikalność miał potwierdzać fakt, że mimo gospodarczej zawieruchy na całym świecie, fale spowolnienia gospodarczego jakoś nas omijały.

Iluzją to mamili nie tylko rządzący, dla których twardy fakt w postaci wzrostu PKB, był bronią na warcholstwo opozycji (przy czym zaznaczam, że nie jest to wycieczka osobista – uważam, że w Polsce każda opozycja z natury jest warcholska), ale mamiliśmy się nią sami. W kraju pełnym kompleksów każde potwierdzenie własnej wyjątkowości jest nad wyraz ciepło przyjmowane (tu wypada pozdrowić turystów odwiedzających pomnik Jezusa Króla w Świebodzinie).

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację