Eksportowy cud nad Wisłą

Gdy w sklepie w centrum Szanghaju znajomi zobaczyli soki znanej polskiej marki, zaskoczeni zrobili zdjęcia. Wszyscy byliśmy pod wrażeniem. Zaczynamy podbijać Chiny? Niezupełnie, choć za granicą – co nieco zaskakuje – nadal idziemy jak burza.

Publikacja: 26.08.2013 12:24

Eksportowy cud nad Wisłą

Foto: Fotorzepa, dp Dominik Pisarek

Już w ubiegłym roku nikt nie wierzył, że eksport polskich produktów rolno-spożywczych pójdzie w górę. Tymczasem zwiększył się i to aż od 17,5 proc., do 17,9 mld euro. Podobne wątpliwości ekonomistów i samych producentów pojawiły się także na początku 2013 roku. To niemożliwe, aby znowu eksport polskiej żywności poszedł w górę – mówili. W końcu sytuacja ekonomiczna w Unii Europejskiej, naszym głównym odbiorcy, pozostawia wiele do życzenia, tracimy też stopniowo przewagi konkurencyjne.

Obawy okazały się przesadzone, a nasze atuty – chociażby w postaci niskich cen – zrobiły swoje. Stanisław Kalemba, minister rolnictwa ogłosił ostatnio, że w pierwszym półroczu tego roku polski eksport rolno-spożywczy wzrósł o niemal 14 proc. Dodał też, że taka dynamika może utrzymać się do końca  roku.

Oczywiście możemy narzekać, że w naszym eksporcie rolno-spożywczym zbyt dużo miejsca zajmują półprodukty i surowce, a za mało towary markowe. Nie do końca bezpieczne jest też zbytnie poleganie na nasycony rynku UE (choć przykład szybkiego rosnącego eksportu do Rosji pokazuje, że zaczynamy szukać także innych rynków zbytu).

Moim zdaniem martwić powinno jednak przede wszystkim to, że polski eksport żywności rozwija się na zasadzie rozpędu.  Póki idzie w górę nikt specjalnie nie martwi się co będzie dalej. Nadal nie ma spójnej strategii dla rozwoju branży spożywczej, w tym jej handlu zagranicznego. Wprawdzie pojawiają się głosy, że należy ją stworzyć, ale konkretów na razie nie ma.

Na tym nieco chaotycznym tle pozytywnie wyróżnia się kilka branż, m.in. producenci owoców. Co niestety nadal rzadkie, myślą oni perspektywicznie. Wiedzą, że produkcja jabłek czy owoców miękkich będzie nadal się zwiększać, dlatego już dziś trzeba zdobyć nowe rynki.

Nauczkę nicnierobienia już mamy. Reakcja Polski na czarny PR w Czechach i na Słowacji wobec naszej żywności była opóźniona, a przedstawiciele branży donoszą, że popyt na nią w tych krajach zaczął się kurczyć. Teraz gorąco zaczyna robić się na Wchodzie. Rosjanie tupnęli już nogą i zapowiedzieli, że będą dokładnie kontrolować mięso z Polski. Na tym nie koniec. "Rossijskaja Gazieta" podała, że Federalna Służba Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego Rosji (Rossielchoznadzor) ma także zastrzeżenia do jakości owoców i warzyw sprowadzanych z Polski.

Jeżeli jest coś nie tak, to nie można zamieść sprawy pod dywan. To oczywiste. Trzeba jednak też pokazać światu i Rosji, że potrafimy produkować dobrze i także możemy być potęgą. Nawet, jeżeli chodzi o jabłka.

Już w ubiegłym roku nikt nie wierzył, że eksport polskich produktów rolno-spożywczych pójdzie w górę. Tymczasem zwiększył się i to aż od 17,5 proc., do 17,9 mld euro. Podobne wątpliwości ekonomistów i samych producentów pojawiły się także na początku 2013 roku. To niemożliwe, aby znowu eksport polskiej żywności poszedł w górę – mówili. W końcu sytuacja ekonomiczna w Unii Europejskiej, naszym głównym odbiorcy, pozostawia wiele do życzenia, tracimy też stopniowo przewagi konkurencyjne.

Pozostało 81% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację