Umowa USA–UE to szansa dla Polski

Przygotowywana umowa o wolnym handlu między Stanami Zjednoczonymi i Unią Europejską nie ma w Polsce dobrej prasy. Złej też nie ma... Szkoda, że nie ma zainteresowania, bo do ugrania jest sporo.

Publikacja: 08.01.2014 09:53

Red

Choć Stanów Zjednoczonych nie znajdziemy w pierwszej dziesiątce najważniejszych partnerów handlowych Polski, to negocjowana umowa o wolnym handlu między USA a UE będzie miała dla nas duże znaczenie. Skutki TTIP (Transatlantic Trade and Investment Partnership) odczujemy za pośrednictwem Niemiec. Dla kraju, będącego głównym odbiorcą polskiego eksportu, gospodarka amerykańska jest szalenie ważna. Co zatem znaczy polski głos w toczących się negocjacjach?

Pierwsza runda negocjacji dotycząca Transatlantyckiego Partnerstwa Handlowo-Inwestycyjnego (Transatlantic Trade and Investment Partnership) ruszyła w lipcu 2013 r. Od listopada trwa runda druga, w czasie której osiągnięty zostanie wstępny konsensus w najmniej kontrowersyjnych obszarach. Harmonogram dalszych prac przewiduje, że zakończą się one w czwartym kwartale 2014 r. TTIP stanie się faktem i tym samym międzynarodowe stosunki gospodarcze zostaną na nowo zdefiniowane.

Oczekiwania wobec umowy

Porozumienie o wolnym handlu, choć ważne pod względem politycznym, nie będzie trzęsieniem ziemi w bilateralnych transatlantyckich stosunkach handlowych. Jak pokazują dane Międzynarodowej Organizacji Handlu (WTO), średnioważona stawka celna na towary importowane do USA z UE wynosi jedynie 1,4 proc. (towary przemysłowe) i 5,7 proc. (towary rolnicze). Analogiczne stawki dla towarów importowanych do UE z USA są jeszcze niższe i wynoszą 1,1 proc. oraz 2,2 proc. W USA aż 68 proc. wartości importu produktów przemysłowych nie jest objęte stawką celną, w przypadku produktów rolnych odsetek ten jest mniejszy i wynosi 46,9 proc. Niemal identycznie wygląda import do UE amerykańskich towarów z zerową stawką: odpowiednio 67,4 proc.  i 47,1 proc.

Podsumowując, to nie redukcja ceł ma być głównym generatorem wzrostu wymiany handlowej. I jedna, i druga gospodarka są już na tyle rozwinięte, że znaczna część handlu to tzw. wymiana wewnątrzgałęziowa. To skutek wysokiej specjalizacji, integracji kolejnych faz łańcucha tworzenia wartości, a przede wszystkim działalności ponadnarodowych korporacji. Zatem czynnikiem przyśpieszającym wzrost gospodarczy w USA i UE będą inne elementy TTIP niż likwidacja ceł – np. ograniczenie dotkliwości barier pozataryfowych.

TTIP obejmuje także ważny komponent inwestycyjny, w tym tzw. klauzulę ISDS (inwestor-state dispute settlement). Umożliwia ona korporacjom wystąpienie o odszkodowanie od państwa w przypadku, gdy zmiana dotychczasowego prawa naraziła inwestora na stratę. Co istotne, należy wykazać przyczynowość pomiędzy zmianą prawa a negatywnymi konsekwencjami finansowymi. Podobne klauzule są powszechnie stosowane w umowach międzynarodowych. Dla przykładu, w NAFTA do końca 2010 r. ISDA wykorzystane było 28 razy przeciwko Kanadzie i po 19 razy przeciwko USA i Meksykowi.

Według szacunków wprowadzenie w życie postanowień TTIP uwolni handel transatlantycki i uchroni gospodarkę amerykańską i europejską od recesji. PKB w Unii Europejskiej wzrośnie o 119 mld EUR rocznie, a w Stanach Zjednoczonych o 95 mld EUR, czyli o blisko 1 proc., co przełoży się na 2,5 mln nowych miejsc pracy. Czas pokaże, jakie będą realne efekty. Wszak dotychczasowe umowy o strefach wolnego handlu także miały zbawić integrujące się gospodarki. Pierwsza dekada funkcjonowania NAFTA (1992–2002) obfitowała w relatywnie szybki wzrost wszystkich włączonych w nią gospodarek: PKB Kanady wzrastało średniorocznie o 3,6 proc., USA o 3,3 proc., a Meksyku o 2,7 proc., czyli więcej niż przeciętnie w krajach OECD. Jednak porównując dynamikę do potencjału gospodarki, okazuje się, że wynik Meksyku jest co najmniej niezadowalający (potencjał szacowany na 6 proc.). Sytuacja na wszystkich trzech rynkach pracy wprawdzie się poprawiła (wzrost zatrudnienia, historycznie niskie bezrobocie, poprawa jakości miejsc pracy i warunków pracy), ale było to okupione niską dynamiką wzrostu płac i rosnącymi nierównościami dochodowymi.

Tak wielkie gospodarki jeszcze nigdy się ze sobą nie integrowały

TTIP a krajowa gospodarka ?i perspektywy dla eksportu

Stany Zjednoczone nie są głównym partnerem gospodarczym Polski. Według GUS w 2012 r. wartość eksportu polskich towarów do USA wyniosła 2,8 mld EUR, a importu 3,9 mld EUR. To wyniki plasujące USA w drugiej dziesiątce rankingu najważniejszych partnerów w handlu zagranicznym Polski. Jednak dla Niemiec, czyli najważniejszego celu polskiego eksportu, rynek amerykański jest nieporównanie ważniejszy. Jak pokazują dane WTO, o ile 56,2 proc. niemieckiego eksportu trafia do UE, to aż 7,9 proc.  sprzedawane jest do USA. W Polsce te wskaźniki wynoszą odpowiednio: 75,1 proc. i 2 proc. Prawdopodobnie to będzie najważniejszy, choć pośredni, kanał oddziaływania TTIP na polską gospodarkę: poprzez powiązania USA z najważniejszymi partnerami Polski.

W tym kontekście można wskazać polskie sektory eksportowe najbardziej eksponowane na oddziaływanie TTIP. Niewątpliwie motoryzacja – największa lokomotywa naszego eksportu – będzie narażona na nierówną walkę z subsydiowaną konkurencją z USA. W dodatku polskie firmy są z reguły częściami międzynarodowych koncernów, dla których decyzja o – na przykład – wyprowadzeniu z Polski fabryki ze względu na wzrost kosztów pracy lub energii elektrycznej nie będzie problemem.

Ta ostatnia zmienna jest szczególnie istotna, możemy zaobserwować bowiem ogromne dysproporcje w kosztach energii po obu stronach Atlantyku. Ceny energii elektrycznej zarówno dla przemysłu, jak i dla gospodarstw domowych są w Polsce o 70 proc.  wyższe niż w USA. Nasze energochłonne przemysły: maszynowy, chemiczny i papierniczy, borykają się też z nieproporcjonalnie wysoką ceną gazu ziemnego. W porównaniu z USA koszty te są wyższe aż o 119 proc.! Dane US Energy Information Administration pokazują obraz sprzed trzech lat. Dysproporcje te dynamicznie się pogłębiają przede wszystkim z powodu intensywnej eksploatacji gazu łupkowego w USA, ale także ze względu na wzrost kosztów wytwarzania energii w UE. I trudno liczyć na przełamanie trendu. W długiej perspektywie można co prawda oczekiwać wyrównania się poziomów cen, jednak okres przejściowy będzie dla rodzimego przemysłu bolesny.

Wpływ Polski na negocjacje pomiędzy UE a USA

Międzynarodowa umowa pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską, mająca na celu zniesienie barier celnych pomiędzy obiema gospodarkami, znaczne ograniczenie barier pozataryfowych oraz uproszczenie reguł handlowych, to oczywiście nie pierwsze tego typu porozumienie na świecie. A jednak pod względem wielkości integrujących się gospodarek nie ma precedensu. Tym bardziej dziwi więc, że poza wstępnymi informacjami o intencjach obu stron temat wciąż nie znalazł należytego zainteresowania w debacie publicznej. Prace toczą się w zaciszu gabinetów, a opinia publiczna ma ograniczony dostęp do bieżących informacji dotyczących umowy. Lukę próbują wypełnić organizacje biznesowe i pozarządowe, tworząc fora do dyskusji nad TTIP. Niestety, jak dotąd te eksperckie inicjatywy nie spotkały się z zainteresowaniem polskich przedsiębiorstw. Dlaczego? Z przekonania o braku wpływu na toczące się negocjacje czy może w wyniku uznania marginalnego znaczenia USA w handlu zagranicznym Polski? Jaka nie byłaby owa przyczyna, oba założenia są błędne.

Polska jako kraj należący do Unii Europejskiej przekazała swoje kompetencje w zakresie członkostwa w innych ugrupowaniach integracyjnych (w tym w sprawie negocjacji warunków tego uczestnictwa) na rzecz Komisji Europejskiej. Nie oznacza to jednak, że polscy przedsiębiorcy nie mają żadnej możliwości uczestniczenia w negocjacjach, choć sprawa nie jest ani prosta, ani oczywista. Wymaga współpracy na wielu szczeblach polskiej administracji:

1. stworzenia forum dialogu, na którym przedsiębiorcy mogliby przedstawić swoje wątpliwości i obawy (nawet jeśli niesłuszne), a także poznać znaczenie TTIP dla ich biznesu;

2. przygotowania strategii negocjacyjnej przez polskie instytucje publiczne, bazującej na wiedzy o problemach polskich przedsiębiorców i potencjalnych czynnikach ryzyka, na które może być narażony polski biznes po zawarciu porozumienia;

3. skutecznego lobbingu polskich interesów handlowych na poziomie unijnym, realizowanego przez polską dyplomację i polityków na wysokich stanowiskach w Brukseli.

Priorytetem dla polskiej dyplomacji gospodarczej powinno być oddziaływanie różnymi kanałami na proces negocjacji tak, aby polscy przedsiębiorcy mogli skorzystać na TTIP, a czynniki ryzyka dla wrażliwych sektorów były ograniczone. Jednak czy jest to możliwe do osiągnięcia? Rzecz jasna rezultat negocjacji będzie wypadkową interesów wielu graczy. Warto jednak wspomnieć o francuskim sprzeciwie (pod groźbą weta) wobec włączenia do negocjacji sektora kultury. Obawy Francuzów budziła konieczność implementacji reguł rynkowych w ich silnie subsydiowanym przemyśle filmowym, dlatego zadbali o swoje interesy już na początku procesu negocjacyjnego. Tego punktu nie znajdziemy na liście spraw objętych TTIP.

Choć z polskiej perspektywy trudno wskazać tak wrażliwy temat, to jednak praktyka procesu tworzenia unijnych polityk i aktów legislacyjnych pokazuje, że szerokie spektrum interesów poszczególnych krajów członkowskich nierzadko prowadzi do negocjacyjnego pata. Podobnie może być w przypadku negocjacji TTIP. Potencjalnych przyczyn sporu jest wiele – nie tylko pomiędzy USA a UE, ale także w ramach UE.

Mimo to TTIP to jedna z największych szans, przed którą staje globalna gospodarka, a w szczególności USA i UE. W interesie Polski jest szybkie podpisanie porozumienia. Wcześniej jednak przedsiębiorcy i politycy powinni uświadomić sobie znaczenie tego pozornie odległego od krajowego podwórka problemu. Bo jeśli nie zainteresujemy się TTIP teraz i na swoich warunkach, TTIP i tak zainteresuje się nami.

Wtedy będzie już jednak za późno na negocjacje.

—Autor jest ekonomistą, wiceprezesem Instytutu Kościuszki

Choć Stanów Zjednoczonych nie znajdziemy w pierwszej dziesiątce najważniejszych partnerów handlowych Polski, to negocjowana umowa o wolnym handlu między USA a UE będzie miała dla nas duże znaczenie. Skutki TTIP (Transatlantic Trade and Investment Partnership) odczujemy za pośrednictwem Niemiec. Dla kraju, będącego głównym odbiorcą polskiego eksportu, gospodarka amerykańska jest szalenie ważna. Co zatem znaczy polski głos w toczących się negocjacjach?

Pozostało 95% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację