Autostrada z północy na południe miała zapewnić ogólnonarodową dostępność morza i gór. Autostrada w poprzek kraju przypominała, że jesteśmy – albo raczej chcielibyśmy być – wygodnym pomostem między wschodem a zachodem Europy. Chodziło także o pokazanie się Polski z okazji piłkarskiego Euro.  Wyszło jak wyszło – zdążyć się nie udało. Do tego jeszcze firmy budowlane poniosły  ogromne koszty własne. Żeby wymienić tylko potentatów: PBG ogłosiła upadłość, Polimex-Mostostal walczy o przetrwanie.

Jakie wnioski z wielkiego budowania?  Rozstrzyganie przetargów według kryterium najniższej ceny jest śmiertelnie niebezpieczne: dla terminowości, dla jakości, wreszcie dla samych wykonawców. O losie potentatów pisałem, nie dalej jak w poniedziałek podawaliśmy w „Rz" długą listę drogowych niedoróbek. Wystarczy pojechać z Łodzi do Warszawy autostradą, by zobaczyć drogę bez stacji benzynowych, barów, miejsc, gdzie można wygodnie zatrzymać się na postój.

Teraz władza chce zadbać byśmy mieli wygodniej na co dzień, bo taki jest sens budowania obwodnic miast. Kwota 5 mld zł na ten cel robi wrażenie.  I czego się dowiadujemy? Że głównym kryterium rozstrzygania  przetargów może być cena i że większość oferentów chce budować obwodnicę Nysy taniej niż przewiduje kosztorys. Urzędnicy tłumaczą, że muszą preferować cenę,  bo tak nakazuje prawo. A co jest w ustawie o zamówieniach publicznych? Otóż ustawa mówi, że kryteriami oceny ofert są cena, albo cena i inne kryteria odnoszące się do przedmiotu zamówienia, w szczególności jakość, funkcjonalność, parametry techniczne, zastosowanie najlepszych dostępnych technologii w zakresie oddziaływania na środowisko, koszty eksploatacji, serwis oraz termin wykonania zamówienia. ?Porywająca lektura.