Rz: Trzy miesiące przed dziesięcioleciem członkostwa Polski w Unii w rozliczeniach ze wspólnym budżetem UE mamy nadwyżkę w wysokości 60,9 mld euro. To dużo?
Witold Orłowski
: To oczywiście liczba duża, zważywszy, że cały PKB Polski wynosi teraz około 400 mld euro (oczywiście w ciągu roku). Jest to więc odpowiednik 15 proc. obecnego PKB. Oczywiście pieniądze te są rozłożone na dziesięć lat, więc mówimy przeciętnie o kwocie ok. 2 proc. PKB rocznie. To kwota ogromna, nie ma cienia wątpliwości. Absolutnie porównywalna z tym, co kraje Europy Zachodniej otrzymały w ramach planu Marshalla.
A jak te pieniądze wpływają na nasz rozwój?
Żadne pieniądze nie są za duże do przejedzenia. Te są wyraźnie naznaczone. Są nam przekazywane w celu poprawy zdolności rozwojowych Polski, przede wszystkim na inwestycje w infrastrukturę i kapitał ludzki. Część jest lepiej wykorzystana, część mniej. Jeśli jednak odnieść kwotę otrzymanych pieniędzy nie do całej gospodarki, ale do wąskich gardeł, które blokowały jej rozwój, np. do wydatków na infrastrukturę, to widać, że są to pieniądze o kluczowym znaczeniu. Symbolicznie można powiedzieć, że gdyby nie było pieniędzy unijnych, to pewnie drogi w Polsce wyglądałyby tak jak dziesięć lat temu. Dlatego te 2 proc. PKB nie brzmi jak kwota ogromna z punktu widzenia całego kraju, ale odniesiona do inwestycji, zwłaszcza publicznych, zaczyna się jawić jako naprawdę bardzo duża.