Pieniądze unijne to dla nas odpowiednik planu Marshalla

Symbolicznie można powiedzieć, że gdyby nie było pieniędzy unijnych, to pewnie drogi w Polsce wyglądałyby tak jak dziesięć lat temu - mówi ?prof. Witold Orłowski, ?główny ekonomista PwC

Publikacja: 18.03.2014 04:00

Pieniądze unijne to dla nas odpowiednik planu Marshalla

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Rz: Trzy miesiące przed dziesięcioleciem członkostwa Polski w Unii w rozliczeniach ze wspólnym budżetem UE mamy nadwyżkę w wysokości 60,9 mld euro. To dużo?

Witold Orłowski

: To oczywiście liczba duża, zważywszy, że cały PKB Polski wynosi teraz około 400 mld euro (oczywiście w ciągu roku). Jest to więc odpowiednik 15 proc. obecnego PKB. Oczywiście pieniądze te są rozłożone na dziesięć lat, więc mówimy przeciętnie o kwocie ok. 2 proc. PKB rocznie. To  kwota ogromna, nie ma cienia wątpliwości. Absolutnie porównywalna z tym, co kraje Europy Zachodniej otrzymały w ramach planu Marshalla.

A jak te pieniądze wpływają na nasz rozwój?

Żadne pieniądze nie są za duże do przejedzenia. Te są wyraźnie naznaczone. Są nam przekazywane w celu poprawy zdolności rozwojowych Polski, przede wszystkim na inwestycje w infrastrukturę i kapitał ludzki. Część jest lepiej wykorzystana, część mniej. Jeśli jednak odnieść kwotę otrzymanych pieniędzy nie do całej gospodarki, ale do wąskich gardeł, które blokowały jej rozwój, np. do wydatków na infrastrukturę, to widać, że są to pieniądze o kluczowym znaczeniu. Symbolicznie można powiedzieć, że gdyby nie było pieniędzy unijnych, to pewnie drogi w Polsce wyglądałyby tak jak dziesięć lat temu. Dlatego te 2 proc. PKB nie brzmi jak kwota ogromna z punktu widzenia całego kraju, ale odniesiona do inwestycji, zwłaszcza publicznych, zaczyna się jawić jako naprawdę bardzo duża.

Dzięki funduszom UE uniknęliśmy recesji w czasie kryzysu?

Wpłynęły one krótkookresowo na poprawę koniunktury w Polsce. Nie ma wątpliwości, że pieniądzom tym zawdzięczamy ok. 2 proc. dodatkowego wzrostu. To nam bardzo pomogło uniknąć recesji w ostatnich latach, ale prawda jest taka, że główne znaczenie tych środków to nie krótkookresowy wpływ na koniunkturę, lecz sfinansowanie pewnych wydatków, na które jako naród nie mogliśmy się zdobyć sami. Pieniądze te mają poprawić warunki inwestowania na dłuższą metę.

W latach 2014–2020 otrzymamy jeszcze więcej pieniędzy i...

Kolejne 0,5 proc. wzrostu popytu nie jest najważniejsze. Najważniejsze jest przestawienie gospodarki na takie tory, żeby mogła rosnąć sama, szybciej i już bez pieniędzy unijnych. Musimy prawidłowo je wykorzystać, aby gospodarka mogła się potem prawidłowo rozwijać.

—rozmawiał Artur Osiecki

Rz: Trzy miesiące przed dziesięcioleciem członkostwa Polski w Unii w rozliczeniach ze wspólnym budżetem UE mamy nadwyżkę w wysokości 60,9 mld euro. To dużo?

Witold Orłowski

Pozostało 92% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację