Samolot jak tania dyskoteka

Egipt, z mekki miłośników zabytków, staje się synonimem imprezy niskich lotów.

Publikacja: 26.03.2014 10:13

Samolot jak tania dyskoteka

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Samolot czarterowy. Zupełnie przyjemne litewskie linie. Na pokładzie międzynarodowo: Litwini, Węgrzy, Egipcjanin. Ale w zapełnionym do ostatniego miejsca samolocie dominują oczywiście Polacy. Tak oto ziszcza się sen pewnego polskiego polityka, który w 2010 roku mówił o Egipcie (i Tunezji): „Polaków tam niezbyt wielu. W 2020 roku muszą być tam miliony Polaków! Polacy muszą mieć prawo do wypoczynku!".

Ledwo można już było rozpiąć pasy po starcie, każdy zajął się tym, co lot miało mu skrócić. Tablety i smartfony z filmami i grami, gazety i książki, opieka nad drącymi się w niebogłosy malutkimi dziećmi czy wreszcie tradycyjne spanie.

Oczywiście znalazła się też – najbardziej zauważalna (poza rzeczonymi dziećmi) – grupka imprezowa. Szybko okazało się, że prym w niej będzie wieść – a jakże – tleniona blondynka o wydatnych kształtach. Jakże inna okazała się ta dzisiejsza atmosfera na pokładzie w porównaniu do moich lotów do Egiptu w 2006 i 2007 roku.

Pani rozkręcała się w miarę ubywającego z butelki po sprite ciemnobrązowego płynu (cola z jakąś wkładką?). Taki zabieg miał oczywiście zwieść personel pokładowy, który mniej pomysłowym pasażerom kazał własny alkohol schować, uciekając się po dwóch upomnieniach nawet do groźby jego konfiskaty.

Ciemny płyn miał piorunujący wpływ. Blond pasażerka wkrótce zaczęła kursować po samolocie tam i z powrotem – bo siedziała z przodu, a jej współimprezowicze na końcu. Z werwą i na cały głos perorowała o tym, ile to razy w roku do Hurghady lata. Najwyraźniej pomyliła samolot z raczej tanią dyskoteką, bo wkrótce też słownik wzbogacił się o bluzgi i żarty, po których zażenowania nie kryli nawet panowie korzystający z ciemnego napoju razem z panią.

W pewnym momencie pani naprawdę się rozmarzyła. Zaczęła opowiadać, jak to musi mieszkać „w tej głupiej Polsce", a w Egipcie jest tak przyjemnie. Tak, że nawet tym razem nie leci do hotelu, tylko na zaproszenie miejscowego przystojniaka do miejscowości El Gouna.

Tak się w tych opowieściach zapędziła, że... skradła mi puentę: „ Otóż – opowiadała, widząc to już zapewne oczami wyobraźni – w El Gounie jest tak fajnie, tak inaczej niż w całym Egipcie. Tak czysto i porządnie. No i tacy kulturalni są ludzie. Bardzo kulturalni. Sami Anglicy, Francuzi i Niemcy. Żadnych Polaków...".

Samolot czarterowy. Zupełnie przyjemne litewskie linie. Na pokładzie międzynarodowo: Litwini, Węgrzy, Egipcjanin. Ale w zapełnionym do ostatniego miejsca samolocie dominują oczywiście Polacy. Tak oto ziszcza się sen pewnego polskiego polityka, który w 2010 roku mówił o Egipcie (i Tunezji): „Polaków tam niezbyt wielu. W 2020 roku muszą być tam miliony Polaków! Polacy muszą mieć prawo do wypoczynku!".

Ledwo można już było rozpiąć pasy po starcie, każdy zajął się tym, co lot miało mu skrócić. Tablety i smartfony z filmami i grami, gazety i książki, opieka nad drącymi się w niebogłosy malutkimi dziećmi czy wreszcie tradycyjne spanie.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację