Innowacyjność polskiej gospodarki: od rozpaczy do euforii

Przez całe lata byłem atakowany informacjami, że polska gospodarka jest nienowoczesna, mało wydajemy na prace badawczo-rozwojowe i taka polityka skończy się katastrofą. I nagle nastąpiła zmiana o 180 stopni. Wszyscy wpadli w euforię.

Publikacja: 27.03.2014 06:20

Innowacyjność polskiej gospodarki: od rozpaczy do euforii

Foto: Fotorzepa, Karol Zienkiewicz

Okazało się, że według raportu Oxford Economics przygotowanego dla HSBC Polska mocno awansowała w światowym rankingu producentów zaawansowanych technologicznie (miarą jest udział w światowym eksporcie high-tech). Jeszcze w 2000 r. udział naszego eksportu takich wyrobów w eksporcie światowym wynosił 0,3 proc., natomiast w ubiegłym roku było to już 0,9 proc., co przesunęło nasz kraj z 21. na 14. miejsce w świecie.

Skąd taka nagła zmiana? Pół roku temu w badaniu IUS 2013  przeprowadzonym przez Innovation Union  Scoreboard (jest to organ Komisji Europejskiej) Polska – po dwuletnim pobycie w grupie umiarkowanych innowatorów – spadła do  klasy skromnych innowatorów.

Czyżby awans w badaniu Oxford Economics był efektem powiększenia nakładów na badania i rozwój? Od początku tego wieku udział nakładów na B+R w PKB zwiększył się z 0,65 do 0,77 proc. A może jest to skutek planów i programów rozwoju przewidujących oszałamiający wzrost nakładów w przyszłości (np. krajowy program reform na  rzecz realizacji strategii Europa 2020;  w 2020 roku nakłady miałyby wynieść 1,7 proc. PKB)?

Wytłumaczenie jest jednak inne. Instytucja Komisji Europejskiej mierzy nakłady, natomiast Oxford Economics efekty. Zatem trzeba zadecydować, w co się bardziej wierzy: statystykę (zaksięgowane miliardy) czy w zdrowy rozsądek (widoczne gołym okiem zmiany w gospodarce). Jeżeli wybieramy to drugie, systematyczny awans Polski nie powinien dziwić.

Wracając przed 25 laty do normalnej gospodarki, byliśmy odizolowanym od świata skansenem technologicznym. Od tego czasu każda inwestycja niosła ze sobą postęp technologiczny, gdyż po prostu odtworzenie starych, „radzieckich" technologii było już niemożliwe.

Był to oczywiście postęp imitacyjny, polegający na implementowaniu rozwiązań zastosowanych już wcześniej przez innych. Jednak dla nas był to rzecz jasna wielki skok do przodu. Aby się o tym przekonać, wystarczy, jeśli dzisiaj ponownie odwiedzimy dowolny zakład produkcyjny, w którym byliśmy przed laty.

Imitacyjny postęp techniczny, jak wiadomo, ma niestety wady. Na ogół ogranicza się do technologii drugiego rzędu (motoryzacja, prostsza elektronika, AGD itd.). Jest także ściśle uzależniony od luki płacowej między dawcą a biorcą technologii. Dlatego pesymiści uważają, że jego możliwości się wyczerpią, i często prognozują wygaszanie tego impulsu rozwojowego.

Trochę racji w tym jest, z tym że prognozy te spełnią się w długim okresie. Ci, którzy teraz je ogłaszają, raczej nie doczekają tych czasów. Obie luki: technologiczna i płacowa oczywiście się zmniejszają, ale prawdopodobnie asymptotycznie. Minie wiele lat (jeżeli w ogóle), zanim nasze zarobki dogonią niemieckie, sprawiając, że nie będzie im się opłacało przenosić produkcji do nas. Na pewno nie będzie to dziesięć czy kilkanaście lat.

Tak też wynika z prognozy Oxford Economics. Według niej w 2030 r. zajmiemy 11. miejsce na świecie, wyprzedzając Wielką Brytanię i Francję. Zwiększanie nakładów na naukę i poprawa poziomu kształcenia oczywiście mogą w tym pomóc.

Przestrzegałbym jednak przed rozumowaniem, że dwa razy większe nakłady to dwa razy szybszy rozwój. Wszystko zależy przecież od tego, na co się wydaje. Efektywność nakładów zawsze jest wyższa, kiedy kieruje nimi żądza zysku, niż wtedy, gdy są one wynikiem decyzji państwa.

Okazało się, że według raportu Oxford Economics przygotowanego dla HSBC Polska mocno awansowała w światowym rankingu producentów zaawansowanych technologicznie (miarą jest udział w światowym eksporcie high-tech). Jeszcze w 2000 r. udział naszego eksportu takich wyrobów w eksporcie światowym wynosił 0,3 proc., natomiast w ubiegłym roku było to już 0,9 proc., co przesunęło nasz kraj z 21. na 14. miejsce w świecie.

Skąd taka nagła zmiana? Pół roku temu w badaniu IUS 2013  przeprowadzonym przez Innovation Union  Scoreboard (jest to organ Komisji Europejskiej) Polska – po dwuletnim pobycie w grupie umiarkowanych innowatorów – spadła do  klasy skromnych innowatorów.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Przesadzamy z OZE?
Opinie Ekonomiczne
Wysoka moralność polskich firm. Chciejstwo czy rzeczywistość?
Opinie Ekonomiczne
Handlowy wymiar suwerenności strategicznej Unii Europejskiej
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Czekanie na zmianę pogody
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Rząd sięgnie po trik PiS-u