Wykorzystywanie ludzkiej naiwności trzeba ostro piętnować

Marek Belka podczas Forum Bankowego miał ważne wystąpienie. Dobrze oceniając polski system bankowy, wskazał na „siedem grzechów nierzetelności": opcje walutowe, kredyty walutowe oparte na franku, polisolokaty, lokaty antybelkowe, produkty optymalizacji podatkowej, brak taniego finansowania przedsiębiorstw, marnowanie potencjału innowacyjności.

Publikacja: 10.04.2014 02:55

Wykorzystywanie ludzkiej naiwności trzeba ostro piętnować

Foto: Fotorzepa, Karol Zienkiewicz

Są to przykłady działań powodujących straty dla budżetu i narażających na szwank interes klientów. Mimo mocnego oskarżenia o nieetyczność i działanie na szkodę państwa wystąpienie to nie wywołało większej dyskusji. Szefowie banków cichcem komentowali, że działania te były zgodne z prawem. Nadzór finansowy nie zgłaszał zastrzeżeń. Nie było zmowy monopolistycznej. Banki działają na konkurencyjnym rynku.

Literalnie rzecz biorąc, zarzut wykorzystywania jednostkowej pozycji monopolistycznej rzeczywiście jest nietrafiony. Ale można mówić o uprzywilejowanej pozycji całego sektora. Wskazuje na to opublikowany w tym samym czasie raport NBP. Wynika z niego, że w 2012 r. rentowność towarzystw funduszy inwestycyjnych wynosiła 32 proc., firm ubezpieczeniowych i towarzystw emerytalnych – 20 proc., a banków – 13 proc.; są to wskaźniki dużo wyższe niż w innych działach gospodarki. W ubiegłym roku banki utrzymały zysk w wysokości 15,4 mld zł, na samych opłatach i prowizjach zarabiając 14 mld zł (zatem niemal cały zysk miały zapewniony z góry).

Z całą pewnością można natomiast mówić o monopolu informacyjnym czy, jak kto woli, o asymetrii informacji. Klienci instytucji finansowych mają nieporównywalnie mniejszą wiedzę o zagrożeniach i łatwo namówić ich do udziału w transakcjach ryzykownych, kończących się stratą. A brak należytej staranności w niwelowaniu owego gorszego dostępu do informacji można już podciągnąć pod łamanie prawa.

Asymetria informacji wyrządza klientom krzywdę nie tylko w transakcjach finansowych. Nasuwają się tu dwa przykłady: rynek reklam i sprzedaż bezpośrednia. Ten pierwszy czasem jest uważany za siłę napędową gospodarki, powiększającą popyt. Stąd częste narzekania na jego zbyt małe rozmiary w Polsce.

Nie zwraca się jednak uwagi na szkody. Pierwsza to zakłócanie komunikacji społecznej (nie można oglądać telewizji bez obowiązkowego obejrzenia kilku minut reklam, ani otworzyć strony internetowej bez zamknięcia kilku wyskakujących okien). Jako drugą szkodę wymieniłbym podawanie nieprawdziwych informacji, powiększających asymetrię. Pół biedy, gdy wynika z nich, że użycie danego kosmetyku zapewni nam wygląd gwiazdy filmowej. Gorzej, kiedy reklamy zachęcają do jedzenia śmieciowej żywności lub zapewniają, że paralek bez recepty leczy wszelkie dolegliwości (rynek owych cudownych i często szkodliwych specyfików wart jest w Polsce 12 mld zł; jest to jedna piąta ogółu wydatków na ochronę zdrowia).

Jeszcze gorzej jest ze sprzedażą bezpośrednią, której rozmiary trudno określić (według szacunków od kilku do kilkunastu miliardów złotych; osobiście opowiadam się za wyższą kwotą, bo codziennie odbieram kilka telefonów zachęcających do skorzystania z niesamowitej okazji). Tutaj (vide przykład osławionych garnków) bardzo często mamy do czynienia ze zwykłym oszustwem wymierzonym – co tym bardziej ohydne – w ludzi starszych.

Etycznego postępowania zadekretować się nie da. Wprowadzenie regulacji prawnych zabezpieczających przed oszustwem jest trudne także dlatego, że ograniczenie wolności gospodarczej naraża nas na straty. Sposobów obrony jest niewiele. Bardzo potrzebna jest więc krytyka działań wykorzystujących ludzką naiwność (czytaj: asymetrię informacji). Dobrze, że na taki krok zdecydował się niekwestionowany autorytet ekonomiczny, Marek Belka. Cudu to nie spowoduje, ale przypomnienie, że także w biznesie warto być uczciwym, na pewno nie zaszkodzi.

Są to przykłady działań powodujących straty dla budżetu i narażających na szwank interes klientów. Mimo mocnego oskarżenia o nieetyczność i działanie na szkodę państwa wystąpienie to nie wywołało większej dyskusji. Szefowie banków cichcem komentowali, że działania te były zgodne z prawem. Nadzór finansowy nie zgłaszał zastrzeżeń. Nie było zmowy monopolistycznej. Banki działają na konkurencyjnym rynku.

Pozostało 86% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska